*Następnego dnia*
Zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i wlałam sobie soku do szklanki.
Oparłam się o blat i zaczęłam rozmyślać. Jestem ciekawa co z Niallem i Kathy. Dzisiaj
Niall miał się spotkać z Kathy. Ciekawe czy są w końcu razem czy nie. No cóż
pewnie wkrótce się dowiem. Postanowiłam że odnowie dawną pasje. Ostatnio chodzę
tylko na siłownie lub biegać. Spojrzałam na zegarek. Kurde muszę się zbierać,
bo się spóźnię. Szybko pobiegłam na górę. Zabrałam torbę i jabłko i poszłam w
umówione miejsce. Szłam na piechotę, bo to dość blisko. Szkoda czasu na jazdę
autobusem. Poza tym nie cierpię autobusów. Gdy doszłam pod znany mi budynek
uśmiechnęłam się. Bez zastanowienia weszłam do środka. Weszłam po schodach na
górę. Wszystko był takie znajome. Doskonale znałam to miejsce. Weszłam do
jednej z Sali. Ujrzałam mojego dawnego nauczyciela. Podeszłam do niego bliżej. Mężczyzna
mnie nie zauważył, bo stał do mnie tyłem.
- Kogo nam tu przywiało!- krzyknął.- Ale się zmieniłaś. Ostatnio byłaś
tu z rok temu.- przybił ze mną piątkę. To było nasze stare przywitanie. Najwidoczniej
jeszcze go nie zapomniał. Zawsze byłam jego ulubienicą. Poza tym byłam
najlepsza. Sama nie wiem czemu zrezygnowałam z tańca.
- Ty też się zmieniłeś, ale to miejsce jest takie samo jak
dawniej.- rozejrzałam się dookoła.
- Wracasz do nas?- spytał z nadzieją.
- Przecież nie przyszłam cię tu odwiedzić.- zachichotałam. Tody od
razu się uśmiechnął.
- Jestem ciekawy ile pamiętasz. Umiesz jeszcze tańczyć?- zapytał z
głupim uśmieszkiem.
- Teraz to przegiąłeś!- krzyknęłam i się zaśmiałam.- Zawsze
umiałam i nadal umiem.
- Zaraz przyjdzie grupa.- powiadomił mnie.
- Nadal uczysz jazzu?- spytałam. Kiedyś uczył tylko jazzu.
- Teraz uczę jazzu, hip hopu i breaka. Mam nadzieje że ty chcesz
kontynuować jazz? W końcu byłaś najlepsza.- uśmiechnął się.
- Oczywiście że chce kontynuować.- odwzajemniłam uśmiech. Usłyszeliśmy
że ktoś wchodzi po Sali. Oboje spojrzeliśmy w kierunku drzwi. przyszła cała
grupa. Dokładnie przyjrzałam się osobą. Nie patrzyli na mnie, bo właśnie odkładali
torby na bok. Po chwili spojrzeli w moim kierunku. To byli ci sami ludzie co
kiedyś. Usłyszałam głośne piski.
- Sophie!- krzyknął chłopak, którego dobrze znałam. Po chwili cała
grupa do mnie podbiegła i się na mnie rzuciła. Zaczęłam się śmiać.
- Wróciłaś do nas!- krzyknęła dziewczyna. Ją także dobrze znałam. Chyba
jak każdego tutaj.
- Wróciłam, wróciłam. Strasznie się wszyscy zmieniliście.-
uśmiechnęłam się.
- Ty też. Pofarbowałaś włosy i w ogóle się zmieniłaś.- zaśmiała
się Alin.
- Dobra koniec przytulania. Zaczynamy co?- odezwał się Tody. Po rozgrzewce,
Tody chciał żebym pokazała co pamiętam.- Nie jest z tobą źle Smith.- zaśmiał się,
a ja go zmierzyłam wzrokiem.
Teraz już wszyscy zaczęliśmy tańczyć. Załapałam ich
układ. Był trochę trudny, ale to chyba dla tego że długo nie tańczyłam. Gdy już
skończyła się lekcja zaczęłam gadać z dawnymi znajomymi.
- Cieszę się że jeszcze pamiętasz jak się tańczy jazz ze starymi
znajomymi.- uśmiechnął się Tom.
- Ja musze się już zbierać. Zobaczymy się za tydzień. Na razie.
- Pa.- odpowiedzieli chórkiem. Wszyscy się zaśmialiśmy. Wyszłam z
budynku i wolnym krokiem szłam do domu. Dzisiejszy dzień był jednym z lepszych.
Uśmiech z twarzy mi nie schodził. Włożyłam słuchawki w uszy i szłam wolnym
krokiem. Wpatrywałam się w ludzi dookoła. Przechodziłam przez park. Zauważyłam całującą
się parę. Nie wiem czemu, ale zawiesiłam na nich swój wzrok. Gdy chłopak
odezwał się od dziewczyny myślałam że padnę. Byłam wystarczająco blisko że
mogłam im się doskonale przyjrzeć. Tym cudownym chłopakiem był pan Tomilson, a
tej dziewczyny nie znałam. Stałam jak wryta. Wpatrywałam się w niech jak
głupia. Nie umiałam się ruszyć. Czułam mocne ukłucia w sercu. Jeszcze wczoraj
chciał ze mną być, a już następnego całuje się z jakąś laską. W końcu się
ruszyłam. Louis szczerzył się do tej dziewczyny.
Podeszłam do niego i przywaliłam
mu z całej siły w twarz.
- Jesteś największym dupkiem jakiego poznałam. Nienawidzę cię. Życzę
szczęścia z nową laską.- z ironicznym uśmiechem się wycofałam. Szybkim krokiem
poszłam do domu.
- Sophie!- krzyczał za mną, ale ja go miałam gdzieś. Nie chce go
znać. Głupi gwiazdorek. Wbiegłam do domu, trzasnęłam drzwiami i pobiegłam na
górę. Rzuciłam torbę na ziemię i położyłam się na łóżku. Wszystko we mnie się
gotowało. Chciałabym nigdy go nie poznać. Chyba niego nie poznałam gorszego
dupka. Z moich oczy polały się łzy. Byłam wściekła i zraniona. Zakochałam się w
nim, a on co? Cieszę się że przynajmniej nie popłakałam się przy nim. Wcale nie
jestem taka miękka na jaka wyglądam. Mam nadzieje że jutro będzie go bolała
cała szczęka. Żałuje że nie przywaliłam mu mocniej. Wstałam z łóżka i poszłam
do łazienki. Wykąpałam się i przebrałam w piżamę. Zaśnięcie nie sprawiło mi
jakiejś trudności. Byłam zmęczona, więc szybko zasnęłam. Próbowałam zapomnieć o
dzisiejszych wydarzeniach. Jednak nie potrafiłam. Cały czas miałam to w głowie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieje że się podoba. Trochę się pozmieniało. ;P Następna
część niedługo. ;>