-Co chcesz blondasku?-Zapytałam wkurzona.
-Przeprosić cię.. Za to co było na lotnisku. Mimo, że nie chciałem zlotu fanek to jesteś bardzo śliczną dziewczyną.
-Ta dzięki za przeprosiny.-Uśmiechnęłam się.-Dziękuje ci za to, że odciągnąłeś ode mnie tego lokowatego.
-Nie ma za co, Harry jest flirciarzem. Czemu ode mnie wyszłaś rano?-Słysząc to wzruszyłam go ramionami.-Mówiłaś, że świetnie całuje.-Zarumienił się.
-Serio? No, bo to prawda.-Też się zarumieniłam, a chłopak przysunął się do mnie. Nie wiedziałam co zrobić. Nasze usta dzieliły milimetry. Chociaż go nie lubiłam przybliżyłam się. Nasze wargi złączyły się w namiętnym pocałunku. Położyłam się na nim ciągle całując. Ktoś wszedł do pokoju. Nie wiem, kto to był, gdyż szybko wyszedł trzaskając drzwiami. Oderwałam się od chłopaka.-Kto to był?
-Nie wiem.-Chłopak ponownie do mnie przywarł, jednak pośpiesznie odsunęłam się od niego.-Co jest?
-Chcę wiedzieć kto to był. Lepiej zejdźmy.-Pociągnęłam go za rękę. Kiedy wstał puściłam ją i wyszłam. Wchodząc do salonu usłyszałam niemiły komentarz Zayn'a.
-Ohh.. Już się nie liżecie?
-Nie! Ślepy jesteś?!-Warknęłam.
-Wow wczoraj się do mnie kleiłaś, a dziś to fajne masz odzywki.
-Ta kurwa, sam się do mnie przywaliłeś. Z przystojnym chłopakiem nie mogę już pogadać?-Zapytałam ironicznie.
-Och! Jestem przystojny? To czemu ze mną się nie całujesz?
-Bo nie! To, że jesteś przystojny nie rozkazuje mi się z tobą całować!-Krzyknęłam. Chłopak podszedł do mnie, stał tak blisko, że niemal stykaliśmy się nosami.
-Chyba wszedłem nie w porę.-Powiedział ktoś, wszyscy zwróciliśmy się w stronę owej osoby. To był Harry. Podszedł do mnie, a ja walnęłam go z liścia w policzek.-A to za co?!-Chłopak poniósł głos.
-Za wczoraj debilu! Ciesz się, że mocniej ci nie przywaliłam!-Sama też krzyczałam. Byłam taka wkurzona. Wyszłam z domu i ruszyłam sama nie wiem gdzie. Zaczęłam płakać, usiadłam pod jakimś drzewem i płakałam. Chciałam zadzwonić do mamy.-Fuck. Bateria rozładowana! Genialnie! Przecież Agnes tak czy siak jest u rodziny. Mogłam pojechać z nimi!-Schowałam twarz w kolanach. Po chwili wstałam i ruszyłam dalej. Doszłam do jakiegoś baru. Zapytałam kelnera jak dość pod mój adres. Podałam mu ulicę i wszystko. Narysował na kartce całą drogę.-Dziękuję.-Chwyciłam papier i wyszłam.-Do widzenia.-Zdziwiło mnie, że nic za to nie chciał. Ruszyłam biegiem do kolejnego zakrętu jakby jednak coś chciał. Po chwili znowu zaczęłam iść. Po dwu godzinnej wędrówce doszłam zmęczona do domu. Wypiłam całą 0,5 litrową butelkę wody i poszłam wziąć relaksacyjną kąpiel w wannie. Przebrałam się w piżamę i położyłam się spać. Momentalnie zasnęłam.
`Następnego dnia .
Obudziłam się czując pocałunki na twarzy.
-Zayn! Co ty kurwa wyprawiasz?! I skąd wiesz gdzie mieszkam?
-Powiedział mi gościu z baru ''Resto''
-Idiota! Włamałeś się?!-Krzyknęłam.
-Zostawiłaś otwarte drzwi, więc wszedłem. Zrobiłem ci śniadanie.-Chłopak podał mi tacę z tostami i herbatą.
-Dzięki.-Mruknęłam i zaczęłam jeść tosty.-Dobre. Naprawdę smaczne. Od kiedy jesteś kucharzem?
-Nie jestem. To ja już pójdę..-Mruknął i wyszedł.
-Papa!-Zawołałam i dokończyłam jedzenie. Wstałam i odniosłam naczynia. Zadzwoniłam do Sophie.
-Halo?
-Cześć Sophie! Spotkamy się w parku?
-Tak chętnie! Będę za piętnaście minut.
-Postaram się wyrobić. Przed chwilą wstałam.-Zaśmiałam się i usłyszałam śmiech w słuchawce.
-Oky. To za pół godziny. Cześć!
-Cześć!-Ubrałam się w:
i czekałam aż wyschną paznokcie. Oglądałam w tym czasie telewizję. Trafiło na wywiad z One Direction. Tylko Niall i Zayn wyjawili, że się zakochali i sądzą, że to ta jedyna. Sądzę, że chodzi o mnie. Wyłączyłam urządzenie i wyszłam zgarniając z blatu telefon i drobniaki.
-Cześć Kathy!-Zawołała ucieszona dziewczyna.
-Cześć Sophie... Kurczę ty jeszcze za bardzo nie poznałaś chłopaków, nie?
-Nie miałam okazji. Chciałam się do nich wybrać.
-Dzisiaj?-Zapytałam, bo pomyślałam, że mogłam jej w tym przeszkodzić.
-Tak...-Na twarzy dziewczyny nagle pojawił się tzw. banan.-Chodźmy teraz!-Zawołała.
-No ok. Tylko, że ja nie znam drogi. Wczoraj włóczyłam się trzy godziny, by wrócić do domu. Teraz weźmiemy taksówkę. Zabrałam trochę drobniaków.
-Dobra. Ja też coś mam. C'mon!-Ruszyłyśmy do ulicy. Siostra, choć trudno mi tak o niej mówić, zadzwoniła po przejazd. Wsiadłyśmy do pojazdu i po kwadransie byłyśmy już przed domem. Zapłaciłam i po podejściu, zapukałyśmy do drzwi.
Dalej :). Jest świetne ;))
OdpowiedzUsuńŚwietny *_*
OdpowiedzUsuńPogubiłam się;D
OdpowiedzUsuńNie tylko ty XD
UsuńNawet ja, jako autorka, gubie się teraz to czytając XD Boże porażka na całej linii - Reyall
Usuń