31 października 2013

53. "Boże... daję ci ją pod twoją opiekę" |Kathy

Znów krótko ;/

Rano obudziłam się chyba jako pierwsza, zważywszy, że było po szóstej rano. Delikatnie wyswobodziłam się z uścisku Nialla i sięgnęłam po torbę, zajrzałam jeszcze do pokoju Louisa, w którym cicho płakał Zayn. Chciałam podejść i z nim porozmawiać, ale niestety musiałam wrócić do domu. Zeszłam na dół i wyjęłam dwie karteczki oraz długopis. Jedną wiadomość włożyłam przez szparę pod drzwiami Malika, a drugą na etażerce w pokoju Horana. Pocałowałam go i opuściłam pomieszczenie, a następnie całe mieszkanie. Wróciłam do siebie i poszłam do kuchni. Wyjęłam jajka, pomidora i szynkę do omletów. Po piętnastu minutach śniadanie było gotowe, zjadłam je i postanowiłam się odświeżyć. Poszłam do szafy i otworzyłam ją, a potem zaczęło się najgorsze, czyli wybór stroju. Postawiłam na szare poszarpane fabrycznie rurki, czerwoną koszulę w kratę i bransoletki jako dodatki. Z gotowym strojem poszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic i umyłam swoje ciało płynem, który pachniał jak sernik. Umyłam włosy i wyszłam spod natrysku i nabalsamowałam ciało. Moim pragnieniem było teraz znaleźć się w domu, we Francji, przejechać palcami po klawiszach i zagrać na pianinie. Albo po prostu wyciągnę gitarę i coś zagrać, więc chwyciłam instrument i moje palce jeździły po strunach w rytm piosenki. Jakże odprężającą grę przerwał dźwięk odkluczanego zamka i otwarcia drzwi. Odłożyłam przedmiot na podłogę i niepewnie kierowałam się w stronę salonu z szklaną butelką w ręce. Kamień spadł mi z serca gdy zobaczyłam moją mamę, jednak była ona w gorszym stanie niż Niall wczoraj rano.
-Cześć mamo, co się stało?-Podeszłam do niej i ją objęłam.
-Lily miała u urodziny, j jak wracałam z z Claudią... t to n nie...-Jąkała się i w tym momencie przestała wybuchając płaczem.
-Mamo, spokojnie.-Pogłaskałam ją po włosach starając zachować zdrowy rozsądek.-Pamiętaj co mi mówiłaś wyduś to z siebie, a będzie Ci lżej....
-W ostatniej chwili zauważyłam samochód.... jechał prosto w nas.... odbiłam w lewo.... mi prawie nic się nie stało, ale Claud....... ona jest zbyt młoda by jeździć z przodu i....-Znów zaczęła płakać, a moja wyobraźnia podsunęła mi najczerniejszy scenariusz. Z moich oczy popłynęły łzy, których nie mogłam uspokoić.-Ona jest w szpitalu....-Wzięłam głęboki wdech, ta wiadomość trochę mnie uspokoiła.-Jej stan jest na pograniczu i nadal jest w śpiączce, wybudzić musi się sama. Jej oddech czasami jest strasznie płytki, proszę... wróć na ten czas.....
Nie mogłam nic z siebie wydusić, moje policzki z każdą sekundą stawały się coraz bardziej mokre, niemrawo pokiwałam głową i wyszłam za rodzicielką. W domu zostało trochę moich ubrań, więc to mogłam zostawić. Taksówką wróciłyśmy do domu, a kiedy mama usnęła kolejną pojechałam do szpitala.
-Dobry wieczór, gdzie leży Claudia Smith?-Uśmiechnęłam się do młodej recepcjonistki.
-Dobry wieczór, a kim pani dla niej jest?-Odwzajemniła mój gest.
-Siostrą.
-Dobrze, nie jestem pewna czy będzie mogła pani wejść, ale jest to sala numer 14 na oddziale dziecięcym.
-Uprzejmie dziękuję, miłego wieczoru.-Odeszłam i skierowałam się do windy, a następnie pod salę. Z niej właśnie wychodził lekarz.-Przepraszam pana, dobry wieczór. Czy mogłabym odwiedzić siostrę?
-Tak, ale nie na długo.-Odpowiedział mężczyzna.
-Dziękuję.-Weszłam do sali i usiadłam na plastikowym krześle i chwyciłam ją za dłoń. Była podłączona do kroplówki i respiratora. Drugą ręką odgarnęłam jej włosy z twarzy, uśmiech na chwilę wkradł się na moje usta. Wyglądała jakby najzwyczajniej spała, po dniu spędzonym w szkole i bawiąc się, jednak rzeczywistość była inna.-Claudia, przeżyjesz. Rozumiesz? Musisz żyć, nie możesz mnie zostawić, mnie i mamy. Potrzebujemy cię, pamiętaj o Sophii, o Sophie, o Niallu, o Zaynie, o Liamie, o Louisie i o Harrym. Nie możesz ich zostawić. Obiecuję ci, przeżyjesz, musisz żyć.-Ostatnie słowa wyszeptałam spoglądając na jej bladą twarz. Kciukiem wykonałam na jej czole znak krzyża.-Boże... daję ci ją pod twoją opiekę, jest młoda, proszę cię daj jej żyć.



21 października 2013

52. "... co jest Zaynowi?" |Kathy

Jeśli czytasz pozostaw po sobie komentarz, dla ciebie to parę chwil, a dla mnie wielka motywacja do pisania <3
http://i-love-it-one-direction.blogspot.com/ blog przyjaciółki.

Rozdział nudny i krótki, więc sama ocenie go na do dupy! Ale po prostu czasu i weny brak, a z niczym też was nie mogę zostawić. Podpowiem wam, że coś się zacznie dziać z parką =3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Oczami Kathy*
-Powiedz im, że jestem zbyt zmęczona by rozmawiać, ok?-Spojrzałam się na Malika kładąc się na miękkim łóżku.
-Na pewno chcesz spać u mnie, a nie u siebie?-Zadał to pytanie enty raz.
-Tak, jestem tego stu procentowo pewna. Gdyby Niall wparował do pokoju to by mnie jak nic obudził.-Mruknęłam i poprawiłam kołdrę. Chłopak tylko wyszedł z gestem poddania się.

*Wieczorem*
Mimo, że oczy miałam zamknięte to nie spałam, poczułam jak materac ugina się obok mnie, a kołdra delikatnie porusza się na mojej skórze. Ktoś ciepłą ręką objął moje ciało, delikatne dreszcze przeszły po nim. Osoba ta coś do mnie mówiła, jednak starałam się wyłączyć i zasnąć. Po długim czasie towarzysz odpłynął, a po nim ja.

*Rano*
Moje dłonie poczuły oparcie gdy je starałam wyprostować, jak zwykle z rana mój mózg jeszcze spał. Delikatnie pocałowałam osobę naprzeciwko mnie, jego usta były takie miękkie, idealne, inne. Otworzyłam oczy i ujrzałam Zayna, którego ręce zdążyły powędrować na moje biodra, a usta na szyję. Odsunęłam się dopiero, gdy wrócił do twarzy.
-Przepraszam.-Wstałam z łóżka.-Nie myślałam, sądziłam, że obok mnie jest Niall. Zayn.... przepraszam.
-A jakby inaczej.-Mruknął, a ja pośpiesznie wyszłam i otworzyłam drzwi od naszego pokoju. Było czysto, więc pośpiesznie ubrałam się w ubrania, które były w torbie. Zeszłam na dół, wszyscy siedzieli i jedli śniadanie, więc bezceremonialnie się do nich dosiadłam.
-Gdzie byłaś cały wczorajszy dzień?-Spytał z troską Niall. Dopiero teraz na niego spojrzałam i zauważyłam w jakim jest stanie. Czerwone oczy, mokre policzki, poza tym wyglądał jakby całą noc nie spał.
-Chyba go całego przespałam, a tobie co jest?-Potarłam jego dłoń.
-Wczoraj zadzwonił do mnie Greg i powiedział, że mama zachorowała, a ja nie mogę polecieć do niej i się martwię.-Odpowiedział smutnym głosem, a ja nie mogłam go nie przytulić. Mam nadzieję, że szybko wszystko będzie dobrze. Mimo, że nie znam jego rodziny bliżej, ani w ogóle jej nie znam to nie chcę żeby cierpiał. Reszta śniadania minęła bez zbędnych smutków.
Cały dzień mogę zaliczyć do dość nudnych, oglądaliśmy jakiś film, którego sensu w ogóle nie załapałam. Dziewczyna pochowała swojego brata przez co zamurowali ją, a ona by skrócić swoje cierpienie powiesiła się, jak chłopak się o tym dowiedział to popełnił samobójstwo, a matka z rozpaczy także się zabiła i wtedy ten ojciec - król stwierdził, że lepiej by było jakby sam zginął. Tak, dziwne to było. Po tym seansie poszliśmy z Horanem na górę.
-Kochanie.... zostaniesz dziś ze mną?
-Oczywiście.-Uśmiechnęłam się i go przytuliłam, a po chwili wtulił się we mnie jak małe dziecko.-Zaraz wrócę, dobrze?-Zgodził się delikatnym ruchem głowy, a ja wyszłam pozostawiając buziaka na jego czole. Chciałam zejść na dół, ale usłyszałam krzyki w pokoju Zayna, a chwili wybiegła z niego blondynka, więc weszłam do Malika.-Zayn....-W odpowiedzi omal nie dostałam butem w głowę.-Hej!-Podeszłam do niego i z jak najmocniej przytuliłam, żeby mógł się ruszać. Po paru minutach walki uspokoił się i zaczął płakać.-Co jest?-Pewnością było, że mi nie odpowie.-Zi, jeśli będziesz gotowy to przyjdź i powiedz mi o wszystkim... ja muszę iść, ale mogę zaprowadzić cię do Louisa. Dobrze?-Zgodził się, więc powoli zaczęłam iść do pokoju przyjaciela. Zapukałam do drzwi.
-Proszę!-Usłyszałam głos Tommo i po kilku próbach otworzenia drewnianej przeszkody wprowadziłam mulata do jego pokoju.-O jejku, co jest Zaynowi?
-Nie wiem, ale proszę przejmij go. Muszę wracać.
-Tak, tak oczywiście. Chodź Zayn.-Z trudnością się ode mnie odlepił i przywarł do Lou.
-Dobranoc.-Szepnęłam i ucałowałam obu.
-Branoc.-Odpowiedział, a ja wyszłam i wróciłam do pokoju. Horan leżał odwrócony, więc zeszłam na dół i zaparzyłam cztery herbaty. Nałożyłam je na tackę i poszłam do pokoju, w którym przebywał Zouis. Zostawiłam im dwie i poszłam do swojego.
-Niall, śpisz?-Usiadłam na łóżku, a on coś zamruczał.-Mam herbatkę.
-Oooo....-Odwrócił się do mnie i odebrał napój ówcześnie siadając. Uśmiechałam się do niego i popiłam ciepłą ciesz. Kiedy skończyliśmy odstawiłam je na etażerkę. Ułożyłam się obejmując go i zasnęłam. 

10 października 2013

51. Harry, czemu ludzie twierdzą że jesteś kobieciarzem? |Sophie


Położyłam zakupy na ziemi i pośpiesznie zaczęłam szukać telefonu w torebce. W końcu znalazłam. Przeciągnęłam palcem po ekranie i przyłożyłam aparat do ucha.
- Co chcesz Harry? Jestem zajęta.- powiedziałam pospiesznie.
- Co za miłe powitanie.
- Harry potem do ciebie zadzwonię. Pa.- rozłączyłam się i schowałam telefon z powrotem do torebki. Podniosłam zakupy i ruszyłam do domu. Zajęło mi to dosłownie chwile. Wyszłam zza zakrętu i stałam już przed domem. Na schodach siedział Harry. Wpatrywał się w swój telefon. Nagle poderwał głowę i jego wzrok padł na moją osobę. Szybko wstał i do mnie podszedł. Zabrał ode mnie zakupy.
- Czemu do mnie nie zadzwoniłaś? Pomógłbym ci.- podszedł do mnie bliżej i pocałował w policzek.
- Przepraszam, że cię tak zbyłam. Sam widzisz że nie było szans na gadanie przez telefon.- otworzyłam drzwi i wpuściłam chłopaka do środka. Poszliśmy do kuchni. Harry pomógł mi wypakować zakupy.- A tak w ogóle to co tu robisz?- spytałam, chowając produkty do lodówki.
- To nie mogę tak po prostu przyjść? Myślałem że zastanę ci w domu.- westchnął. Czułam że się we mnie wpatruje. Było to strasznie rozpraszające.
- Długo czekałeś?- padło kolejne pytanie z moich ust.
- Można tak powiedzieć.
- Muszę coś ugotować.- westchnęłam i wyciągnęłam potrzebne składniki.
- Pomogę ci.- zaoferował się loczek. Nawet mi to odpowiadało, bo szczerze nie chciało mi się gotować. Niestety, ale byłam głodna. Harry podwinął rękawy koszuli. Zajęliśmy się przygotowaniem jedzenia. Cały czas śmiałam się z loczka. Opowiadał różne śmieszne historie. Uwielbiam słuchać jak mówi. Nie mówiąc już o śpiewie. Kto by pomyślał że będę siedziała z Harrym Stylesem w kuchni gotując obiad. Świetnie nam się rozmawiało. Pytaliśmy się nawzajem o różna rzeczy. Nasunęło mi się jedno maleńkie pytanie.

- Harry, czemu ludzie twierdzą że jesteś kobieciarzem?- spytałam, mieszając sos.
- Miałem kilka dziewczyn, ale nie jestem kobieciarzem. Ty też tak sądzisz?
- Jasne że nie.- odpowiedziałam bez chwili zastanowienia.- Jesteś tylko mój.- dodałam uśmiechając się.
- A ty jesteś moja.- przechyliłam głowę w bok, żeby na niego spojrzeć. Kroił coś na desce. Wpatrywał się w swoje ręce i zawadiacko się uśmiechał. Jak ja uwielbiam te jego dołeczki. Jest wtedy taki słodki. Spojrzałam z powrotem na sos, który mieszałam. Czemu on musi być taki przystojny? Nie wieżę w to że mam takiego przystojnego chłopaka. To nie możliwe, ale Harry jest idealny. No może trochę zazdrosny, ale przy okazji bardzo słodki. Harry syknął. Spojrzałam w jego stronę.
- Ałłł!- powiedział zaciskając zęby.
- Harry, co jest?- spytałam i zauważyłam że trzyma się za rękę. Podeszłam do niego.- Pokaż to.- bałam się że zrobił sobie krzywdę. Chłopak puścił rękę i zobaczyłam że nic mu się nie stało. Zaczął chichotać z mojej reakcji.- To nie jest śmieszne.- warknęłam. Obrażona wróciłam do mieszania sosu. Jeszcze przed chwilą myślałam że jest idealny. Na ustach chłopaka cały czas widniał szeroki uśmiech. wkurzył mnie i to bardzo. Nie powinien sobie żartować z takich rzeczy. Chwyciłam łyżkę i machnęłam nią w stronę Harryego. Dość sporo cieczy wylądowało na jego policzku. Loczek gwałtownie obrócił głowę w moją stronę. Zmroził mnie swoim wzrokiem. Zrobiłam poważną minę, ale tak naprawdę chciało mi się śmiać. Zrobił kilka szybkich kroków w moją stronę. Gdy on do mnie podchodził, to za się cofałam. Tak właśnie wylądowałam pomiędzy ścianą, a ciałem Harryego.
- Harry, zaraz jedzenie się spali.- mówiłam pomiędzy chichotem. Moja wymówka jednak na niego nie zadziałała. Jego mina była strasznie śmieszna.- Ciesz się że nie pochlapałam ci koszuli.- przygryzłam dolną wargę.- Seksownie w niej wyglądasz.- wyszeptałam. Położyłam ręce na jego torsie. Wpatrywałam się w jego zielone oczy. Nadal przygryzałam dolną wargę.
- Teraz powinnaś właśnie tego żałować.- uśmiechnął się.- Byłbym zmuszony do chodzenia bez niej.
- Zawsze możemy to zmienić.- zaśmiałam się.- Nie koniecznie musimy brudzić koszule. Lubię ją.- od razu jego tęczówki się poszerzyły. Chyba na za wiele liczył. Odeszłam od chłopaka i wróciłam do gotowania.

Usiadłam po turecku na łóżku, Harry po chwili do mnie dołączył. Przybliżyłam się do niego i zaczęłam rozpinać jego koszulę. Chciałam zobaczyć jego cudowne ciało. Tatuaże dodawały mu jeszcze większego uroku. Czy on nie jest za seksowny? Chyba wykracza po za skalę. Ściągnęłam z niego górą część ubioru i rzuciłam na drugi koniec łóżka. Kolejny raz przygryzłam wargę.
- Po co ci tyle tatuaży?- spytał w końcu.
- A co przeszkadzają ci?- spytał, jakby moje zdanie było tu najważniejsze.
- Wręcz przeciwnie.- uśmiechnęłam się. Stanęłam na kolanach i objęłam szyje Stylesa. Pocałowałam go, a już po chwili na nim leżałam. Nie potrafiłam oderwać wzroku od jego zielonych tęczówek. Harry objął moją talię i mocniej do siebie przyciągnął. Jego ciało było takie miękkie i ciepłe. Harry chwycił koniec mojej bluzki. Na początku się zawahał. Patrzył na mnie jakby badał czy może posunąć się dalej. Pozwoliłam mu na to. Tak cholernie go kocham. W policzkach loczka pojawiły się dołeczki. Ręka Stylesa powędrowała do zapięcia mojego stanika.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cudowny rozdział. ;P