30 czerwca 2013

32. "tylko smutne oczy Zayna" |Kathy

Obudziłam się wtulona w Nialla. Od razu się uśmiechnęłam. Delikatnie gładziłam tors blondyna. Składałam na jego twarzy delikatne pocałunki. Otworzył oczy i się we mnie wpoił. Przewrócił mnie na plecy i usiadł na mnie. Wodził rękami po całym moim ciele. Czułam się świetnie cały czas całowałam Horana.
-Kocham cię.-Zamruczał mi do ucha.
-Ja też cię kocham.-Odpowiedziałam.-Idziemy na śniadanie?-Musnęłam jego usta. Zgodził się ruchem głowy, ubrał się. Ja wybrałam białą koszulkę z napisem Coca-Cola  i czarne krótkie spodenki. Zeszliśmy na dół i zrobiliśmy sobie jajecznicę. Za bardzo nie wymagam od potraw, chyba, że mam zły dzień. Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do chłopaków. Irlandczyk poszedł się przebrać, a ja przygotowałam chłopcom kanapki. W piżamach, leniwi, po kolei schodzili po schodach. Liam z Lou, za nim Zayn, a na tyle Harold. Uśmiechnęłam się do piosenkarzy, wszyscy podarowali mi po bladym uśmiechu. Podszedł do mnie Malik, podziękował i dał buziaka w policzek, reszta tylko powiedziała dziękuję i siadła do stołu. Posadziłam swój tyłek obok Zayna, oczywiście nigdy nie mogę się cieszyć odpoczynkiem i spokojem, zespół oczywiście domagał się soku, a do tego każdy chciał inny! Przewróciłam oczami i wróciłam do kuchni, nalałam im napoju i zaniosłam na tacy szklanki.-Sami weźcie odpowiedni, bo tego nie pamiętam.-Powiedziałam i usiadłam na krześle. Nastolatkowie w czasie błyskawicznym zjedli śniadanie i poprosili o sprzątnięcie. Nie czekając na odpowiedź pobiegli na górę.-Ubierzcie się sportowo.-Krzyknęłam za nimi, za to usługiwanie postanowiłam ich trochę wymęczyć. Zadzwoniłam też po Sophie i napisałam Niallowi o wymaganym stroju. W czasie czekania zmyłam naczynia i ogarnęłam im kuchnie. Pierwsza przyszła siostra. Przytuliłam ją i wyjaśniłam sprawę. Zgodziła się dać im wycisk, w sumie sama tańczy, więc musi mieć kondycję. Zespół zszedł wspólnie do salonu.
-Przepraszam Zayna czasem trudno oderwać od lusterka.-Powiedział Louis. Zachichotałam. Harry przywitał się z Sophie pocałunkiem. Trochę mnie to zdziwiło, wiem, że kocha obu, ale myślałam, że da szansę Tomilsonowi, no cóż myliłam się. Wyszliśmy na chodnik, powiedziałam o co chodzi i zaczęłam biec. Trzeba było ich poganiać bardzo długo. Obiecałam im za to, że zrobię obiad. Chłopacy zaczęli biec. Przebiegliśmy dwie przecznice i skręciłam w lewo, jeszcze półtora przecznic do siłowni. Rozśmieszała mnie cała sytuacja, dziewczyna z gipsem i jej zdrowa kopia rozkazywała piątce One Direction. Stanęłam przed budynkiem i spojrzałam w górę, był to trzy piętrowiec.
-No to na górę!-W odpowiedzi dostałam wzruszenie ramionami. Pchnęłam drzwi i skierowałam się w stronę schodów, chłopcy chcieli jechać windą, zaprzeczyłam ruchem głowy i wchodziliśmy. Na samej górze był kort tenisowy. Podzieliśmy się na dwie, trzyosobowe grupy. Oczywiście obie byłyśmy ze swoimi chłopakami. Dalsza decyzja należała do dwójki, którzy nie byli niczym zobowiązani. Lou chciał wybrać, ale Liam go uprzedził i doszedł do mnie i Nialla. Tommo została druga grupa, Zayn postanowił po sędziować, żeby nie było nie fair, że my się męczymy, a on siedzi sobie wygodnie biegał wokół kortu. Wzięliśmy rakiety i zaczęliśmy grać. Na początku zaczęliśmy porażką, a Malik ciągle jęczał i błagał o zmianę. Zaczęliśmy nadrabiać straty, ostatecznie skończyło się 32:30 dla nas. Wskoczyłam na Horana ze szczęścia i go namiętnie pocałowałam., Hazza też wpoił się w Sophie, a Louis i Liam przytulili się. Rozśmieszała mnie zaistniała sytuacja. Mulat przytulił się do dwójki chłopaków, a potem zrobiliśmy zbiorowego Misiaka. Do domu wróciliśmy pieszo, chyba tylko Sophie, ja i Niall jesteśmy w dobrej formie. Wszyscy, Soph też,  legli na kanapie, a my zaczęliśmy robić danie. Przygotowaliśmy  schabowe, ziemniaki i surówkę. Podaliśmy im jedzenie na sofie, przy obiedzie oglądaliśmy telewizję. Dzień z One Direction zawsze jest udanym dniem, ten też.
-Idziemy do mnie?-Zamruczał mi do ucha, skinieniem głowy zgodziłam się. Wziął mnie na ręce i zaniósł, tym razem by nikt na już nie przeszkodził zakluczył drzwi. Zdjęliśmy z siebie przepocone ubrania i położyliśmy na łóżku. Horan nie przestawał składać mi buziaków na brzuchu, szedł coraz wyżej, przy szyi się zatrzymał i zrobił delikatną malinkę,  po czym znów wędrował w górę. Wpoiłam się w jego usta subtelnie i delikatnie, on jednak zaczął wbijać się coraz mocniej, zaczęłam wciskać paznokcie w jego plecy, był to najgorętszy pocałunek Nialla. Zaczęłam je odwzajemniać, raz ja byłam na dole, raz on.-Jesteś cudowna Kathy Smith, cieszę się, że spotkałem cię na lotnisku. Już wtedy poczułem, że cię kocham, że jesteś dziewczyną, z którą mam zamiar się ożenić, z którą chcę mieć dzieci, z którą chcę się zestarzeć i w spokoju umrzeć, a to tylko kwestia czasu..
-Niall, ja też cię kocham, od początku walczyłam z moimi uczuciami do ciebie i do Zayna, lepiej nie mogłam postąpić! Jakbym poleciała z nimi... pewnie siedziałabym teraz w domu, czekała na wiadomość od Krisa...-Chłopak spojrzał na mnie oczekując wyjaśnień, machnęłam ręką.-Kris to mój były zostawił mnie w dość brutalny dla mnie sposób, nawet nie potrafił mi tego powiedzieć prosto w oczy, nic nie mów! Kris to temat skończony, nie chcę o tym mówić dobrze? Kocham cię najbardziej na świecie, raniłeś mnie i mam nadzieję, że to się nigdy już nie powtórzy, nie wiem czy potrafiłabym ci po raz kolejny wybaczyć... Miłość jest szalona, ale moje życie nie jest łatwe. Chcę się z tobą ożenić i starzeć, patrząc jak nasze dzieci uczą się chodzić, mówić, wiązać buty. Zdobywają dobre stopnie, spotykają ich upadki, ale się z nich podnoszą, pocieszać córkę przy złamanym sercu, dopingować syna w meczach, kierować ich dobrą drogą, bronić od złego towarzystwa, być na ich ślubie, doczekać się wnucząt, patrzeć jak one uczą się świata i umrzeć spokojnie. Mam wobec ciebie duże plany, strzeż się panie Horan. Twoi kumple nie będą cały czas przesiadywać u nas oglądając mecz i popijając piwo.-Pogroziłam mu palcem.
-Dobrze pani Horan.-Uśmiechnął się i musnął moje usta.
-Najpierw pokaż mi pierścionek, potem zdecyduję się na zmianę nazwiska.
Chłopak zeskoczył z łóżka, chwycił coś z półki i z jego ust wydobyło się ciche fuck. Usiadłam wygodnie na łóżku i dalej go obserwując, ubrałam sukienkę, którą zabrałam do nich. Stanął przede mną, a potem uklęknął.
-Wiem, że to nie jest wymarzone miejsce, ale Kathy Smith, czy zostaniesz moją żoną?-Pokazał mi zaschniętego żelka w kształcie okręgu, przyjęłam go i się zaśmiałam. Usiadł koło mnie i pocałował.
-Teraz czekam na prawdziwy pierścionek, ale czekaj! Muszę się pochwalić Sophie!-Krzyknęłam i wybiegłam z pokoju. Chwyciłam się poręczy i zaczęłam śmiać, to było silniejsze ode mnie, padłam na kolana. Zebrani na dole patrzyli na mnie ze zdziwieniem, tylko machnęłam ręką. Nadal nie odwrócili wzroku, blondyn objął mnie od tyłu.
-Mówiłem wam, że pierścionek będzie idealny!-Zawołał do nich, a oni też się zaczęli śmiać. Odwróciłam głowę i pocałowałam Irlandczyka. Czwórka przyszła na górę i zaczęła mi gratulować, nie mogliśmy opanować śmiechu. Czyli oni o wszystkim wiedzieli! Kiedy wszystko się uciszyło, no idealnie nie było, dobre humory dopisywały wszystkim, ale było już spokojniej.-No to co teraz robimy?
-A jaki masz plan?-Spytałam odwracając się do chłopaka.
-Wobec ciebie ogromny..-Musnął moje usta-.., a tak to film? Horror?-Zgodziliśmy się na pomysł i z Sophie oraz Harrym poszliśmy zrobić popcorn. Reszta wybierała, którą część Paranormal Activity obejrzymy. Usiadłam pomiędzy Niallem a Louisem, obok Tomilsona siedział jeszcze Liam. Sophie siedziała pomiędzy Hazzą a Zaynem. Film był przerażający, wtulałam się Nialla, a Louis we mnie, Liaś pewnie w Lou. Nie wiem czy reszta też się kryła, bo widziałam tylko tors Irlandczyka. Nie mogę uwierzyć, że spodnie to ubrał, a koszulki to nie łaska. Nie wytrzymałam do końca filmu i poszłam do pokoju. Przeglądałam zdjęcia blondyna z jego młodości, które stały na szafie i biurku. Nialluś był bardzo słodkim dzieckiem, przy kolejnym zdjęciu uśmiechałam się coraz bardziej. Usiadłam na fotelu i rozmyślałam, fajnie by było mieszkać razem z Niallem w jednym domu, no skoro jestem jego narzeczoną. Zaśmiałam się. Na razie muszę przynieść tutaj trochę ciuchów, jak będę zostawać na noc. Drzwi się delikatnie otworzyły, odwróciłam się na krześle. Zza nich wystawała głowa Irlandczyka, machnęłam ręką, by podszedł. Zrozumiał i po chwili siedział na mnie i całował. Jednak on ma głowę w chmurach i zostawił otwarte drzwi, wszyscy co przechodzili widzieli nas, ale co ja się tym przejmuję? Niech wiedzą jak go kocham!
Oderwałam się od niego i zobaczyłam tylko smutne oczy Zayna, wiem, że mnie kocha, ale ja.. ja wybrałam Nialla, musi się z tym pogodzić. Obiecywał, jednak postanowiłam z nim porozmawiać.
-----------------------------------------------------------------------------------
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Jesteście wielcy! Patrzę 625, piszę rozdział i patrzę na podgląd 666, publikuje 671 <3 Kocham was i dziękuję, w ciągu sekundy pięć osób klika w nasz link <3

6 komentarzy:

  1. Fajne.. Ale Nialler jest słodki *.*
    Biedny Zayn.. Ehh.
    Zapraszam : http://wiesz-ze-bede.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietne :-* kiedy nastepny

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Zayn musi się w końcu pogodzić z tym, że Kathy wybrała Nialla, który jest taki słodziutki ;)

    OdpowiedzUsuń