16 czerwca 2013

22. "Kupiłem kota." |Kathy

Obudziłam się, ponieważ czułam, że coś mnie ciągnie za włosy.
-Niall, kochanie co ty najlepszego wyprawiasz?-Zapytałam ziewając.
-Kupiłem kota.-Uśmiechnął się, a ja zwróciłam się ku niemu. Trzymał małe kociątko na rękach, które bawiło się moimi włosami.
-Jak to?-Spytałam zdziwiona i chwyciłam zwierzątko.
-Wstałem rano i nie chciałem cię budzić, więc się ubrałem, a na masz przyklejoną tablice marzeń i poczytałem ją, znalazłem, że zawsze chciałaś kota więc go ci kupiłem kochanie.-Cmoknął mnie w czoło.
-Misiu, to są takie stare marzenia, że eh... muszę je uaktualnić. Dziewczynka?-Spytałam uśmiechając się. Chłopak pokiwał twierdząco głową.-Nazwę ją hmm... Nialluś masz pomysł?
-Nie, może reszta coś wymyśli... Co idziemy do nich?
-Nie.. Dziś muszę odebrać mamę i Claudię z lotniska. Jutro też pewnie nie będę miała czasu, bo chcę trochę spędzić go z rodziną. Rozumiesz?-Horan pokiwał twierdząco głową.-Idziemy na śniadanie?-Blondyn tylko się uśmiechnął i wziął mnie na ręce.-Kocham cię.-Pocałowałam go w policzek, a on posadził mnie na krześle.-Nie, nie powtarzamy akcji, pomogę ci.
-Ale tu nie ma w czym pomagać kochanie. Smacznego.-Podał mi talerz z kanapkami i usiadł koło mnie. Zjedliśmy pyszne danie, później poszłam się ubrać.
-Może pójdziemy coś kupić dla kota?-Spytał Niall.
-Jasne, tylko z kim go zostawimy? Nie chcę żeby siedział tutaj sam.
-To możemy podwieźć go do chłopaków na godzinę, a potem go odebrać. Chyba nic mu nie zrobią.-Uśmiechnęłam się i po chwili zadzwonił mój telefon.
-Hej mami! Jak tam u rodziny? 
-Cześć kochanie. U cioci bardzo fajnie.. Dziś nie wrócimy, w całym mieście burze i odwołali wszystkie loty. Będę jeszcze dzwonić.
-Buu... Szkoda, no cóż wolę poczekać kilka dni niż was stracić.-Było mi strasznie przykro, że nie przylecą. Porozmawiałam z nią i siostrą jeszcze kwadrans po czym pojechaliśmy odwieść kota i na zakupy. Zabrał się z nami Harry, ponieważ też coś chciał pokupować, a jak była okazja to czemu nie. W centrum starałam się jak najmniej czule spoglądać na Nialla i nie chwytać go za rękę. Głównie to Horan wydawał pieniądze, kot po części jest jego własnością i to jego pomysł. Jednak nie chciałam go tak, można powiedzieć wykorzystywać, blondyn jednak nie dawał za wygraną. Za wszystko płacił, mi nawet nie pozwalał sięgnąć po portfel. Kiedy my chodziliśmy po kocim sklepie Hazza rozdawał autografy i robił sobie zdjęcia z fankami. Bardzo przyjemnie mi się patrzyło na te szczęśliwe dziewczyny.-Wracajmy, okej?
-Okej, jak chcesz.-Niall się uśmiechnął.-Poczekaj, spotkamy się z Hazzą w Macu, coś przy okazji zjemy. Chyba, że nie jesteś głodna, bo wiesz ja zawsze jestem.
-Haha.. No wiem, też coś zjem.-Chwyciłam część toreb i poszliśmy, Horan w tym czasie pisał też SMSa do Stylesa. Ja zajęłam miejsca, a blondyn poszedł po zamówienie. Kiedy stał w kolejce jakieś dwie dziewczyny do mnie podeszły. Zlustrowały mnie od stóp do głów po czym wyższa się odezwała.
-Nie myśl sobie, że odbijesz Demi Nialla. To, że teraz z nim chodzisz na zakupy nic nie znaczy, on się tylko nad tobą lituje.-Powiedziała i odeszła, po moich policzkach popłynęły łzy, nigdy nie usłyszałam czegoś gorszego. Z płaczem wybiegłam z Maca i z centrum. Nie wiem kiedy weszłam na ulicę, niestety nie zauważyłam samochodu, który mnie potrącił.

~Niall~

Szedłem szczęśliwy z zamówieniem do Kathy, jednak jej nigdzie nie było. Napisałem tylko do Hazzy, żeby poczekał i sam pobiegłem szukać ukochanej. Nigdzie nie mogłem jej znaleźć usiadłem na środku ogromnego, można powiedzieć korytarza, po turecku. Schowałem twarz w dłoniach i zacząłem płakać. Nikogo nie kochałem tak jak jej. Bez niej nie mogę żyć, co chwilę mój telefon dzwonił, pewnie Harry się dobijał, ale ja nic sobie z tego nie robiłem. Po jakimś czasie siedzenia ochroniarze wynieśli mnie przed wejście. Czekał tam na mnie Paul.
-Niall, chłopcze co ty najlepszego zrobiłeś, że ochroniarze cię wynieśli? Myślałem, że Zayn pierwszy zaliczy taką wpadkę.
-Nic takiego nie zrobiłem, po prostu siedziałem na środku korytarza.-Powiedziałem przez łzy. 
-A co się stało, że płaczesz?
-Nie mogę znaleźć Kathy. Gdzieś wyparowała, widziałeś ją może?
-Nie, ale możemy sprawdzić w szpitalu, był tu wypadek i dziewczyna, która przypominała Sophie, a może Kathy, ja ich nie rozpoznaje, trafiła pod koła. Pojechali przed chwilą.
-Wieź mnie tam!-Krzyknąłem.-Napiszę tylko do Harrego, żeby się nie martwił.-Pobiegliśmy do samochodu i pędem ruszyliśmy do szpitala. Jeszcze niedokładnie Paul zatrzymał samochód, a ja już wyskoczyłem z auta i biegłem do recepcji.-Dzień dobry, gdzie jest dziewczyna z wypadku? Kathy Smith!
-Chwileczkę.-Uśmiechnęła się starsza pani.
-Proszę się pośpieszyć, to jest bardzo ważne.
-Yyy.. dziewczyna z wypadku trafiła na salę operacyjną w chirurgicznym, ale proszę tu poczekać. Dziękuję też za zidentyfikowanie ofiary.-Podbiegłem do tablicy by się dowiedzieć gdzie jest ta sala i szybko tam pognałem. Nie miałem zamiaru pytać się recepcjonistki, bo i tak by mi nie powiedziała, a nawet by pewnie zwracała na mnie większą uwagę. Kiedy znalazłem miejsce usiadłem na krześle, łzy ciągle leciały mi po policzkach. Paul mnie dogonił, a po kilku minutach wyszedł doktor.-Co z nią?
-Dziewczyną? Ma złamaną rękę w dwóch miejscach i jak na razie jest w śpiączce, a pan jest kim?
-Jestem chło...-Kiedy zacząłem zobaczyłem spojrzenie Paula i się opamiętałem.-.. Jestem jej przyjacielem, jej rodzina wyleciała, a to Kathy Smith.-Powiedziałem już trochę spokojniejszy.
-Dziękuję, zaraz będzie przewożona na salę, wtedy będzie mógł pan ją odwiedzić a ja jak na razie żegnam.-Oznajmił i odszedł w swoją stronę. Ponownie usiadłem, łzy mi trochę przestały lecieć. Wiedziałem, że nie jest aż tak źle. Po kwadransie ją wywieźli, szedłem za lekarzami.
-Mogę do niej wejść?-Spytałem. Pielęgniarka pokiwała twierdząco głową, otworzyłem drzwi. Usiadłem koło niej na krześle. Leżała taka bezbronna, nieśmiała. Pocałowałem ją w czoło i chwyciłem za rękę. Cały czas coś mówiłem byle co, byle żeby słyszała mój głos. 
-Niall? Może jedź do domu po ubrania dla niej i po jej kotka?-Spytał Hazza.
-Harry? Co ty tu robisz? I nigdzie nie pojadę, Kathy mnie potrzebuje, a kota... hmm... możecie się nim po opiekować?
-SMS.-Uśmiechnął się.-Dobrze kotem się zajmiemy, a po ciuchy ci pojechać?
-Możesz. Dzięki.-Styles wyszedł, a chwilę po nim wparował Zayn.
-Co z nią?-Spytał zdyszany.
-Miała wypadek. Nie wiem kiedy wyszła, bo ja byłem zamówić jedzenie, a Hazza miał w tym czasie dojść do Maca. Dzięki Paulowi się dowiedziałem, a tak to ma rękę złamaną w dwóch miejscach i chyba nic więcej.-Mulat się zdziwił i zaproponował żebym poszedł do Maca i wytłumaczył, że chce zobaczyć nagranie, bo chce wiedzieć jak stał się wypadek. Zostawiłem go samego z Kathy, miałem przeczucie, że źle robię, ale wróciłem do galerii. Podszedłem do kierownika i wytłumaczyłem sprawę. Pozwolił mi obejrzeć nagranie. To co zobaczyłem i usłyszałam bardzo mnie zdziwiło. Nie miałem pojęcia, że nasze fanki mogą się tak zachowywać... Czy to, że my jesteśmy sławni to musimy mieć sławne dziewczyny? Wróciłem do szpitala, Zayn coś szeptał Kathy i trzymał ją za rękę, na początku mono mnie to zbulwersowało, ale ochłonąłem. Przecież nie tylko mi się ona podoba. Pozwoliłem mu na chwilę osobności, stałem uśmiechnięty patrząc przez okno.
-Pan Niall?-Zaczepił mnie doktor.
-Tak. O co chodzi?
-Jutro będziemy wybudzać panią Kathy. Możliwe jest, że cząstkowych wydarzeń nie będzie pamiętała... Może zapomnieć całego poprzedniego tygodnia, może też starsze wspomnienia, bądź nie straci ich w ogóle. Oczywiście tego się trzymajmy.-Uśmiechnął się.-Mam nadzieję, że będzie tam pan. Chcemy żeby zobaczyła znajomą twarz po przebudzeniu.
-A co jak nie będzie mnie pamiętać?-Posmutniałem.-To też zależy, ponieważ mam zamiar odebrać jej rodzinę z lotniska i nie wiem kiedy będą lądować.
-Ach, a ktoś znajomy będzie?
-Pewnie Zayn. Może uda mi się wysłać któregoś z chłopaków.-Westchnąłem.-Dziękuję za informację, postaram się być osobiście.-Mężczyzna skinął głową i odszedł. Wszedłem do sali, Malik momentalnie usiadł na krześle po stronie złamanej ręki. Ja usiadłem po drugiej stronie, chwyciłem ukochaną za dłoń. Położyłem głowę na przeciwko jej twarzy. Leżeliśmy tam spokojnie w ciszy, Mulat też nic nie mówił.

~Następnego dnia~

Obudziłem się przy Kathy, Zayn spał na krześle, czuli też przebył tu całą noc. Do sali weszło kilka pielęgniarek i zabrało dziewczynę na inną salę by ją wybudzić. W tym czasie pojechałem do domu się przebrać i po świeże ubrania dla Smithi. Wróciłem i skierowałem się w odpowiednie miejsce. Malik już tam stał z resztą zespołu i Sophie, podszedłem do nich uśmiechnięty.
-Już zaczęli?-Spytałem.
-Już kończą.-Powiedział Lou. Byłem szczęśliwy, zaraz miałem zobaczyć moją ukochaną uśmiechniętą i w pełni świadomą. Po upływie pół godziny zaprosili mnie do sali. Na łóżku leżała zmylana dziewczyna. Wszyscy wyszli i zostałem z nią sam na sam.
-Cześć kochanie.-Pocałowałem ją czule. Odepchnęła mnie i strzeliła z liścia. Chwyciłem się za piekący policzek.-Co to ma być?!-Krzyknąłem, a Hazza zza okna zanosił się od śmiechu.
-Nie pozwalam sobie by obcy facet mnie całował!-Krzyknęła.
-Czyli mnie nie pamiętasz?-Posmutniałem. Cały mój świat tracił sens.

~Zayn~

Patrzyłem przez okno jak Kathy się wybudza. Znowu ujrzałem jej niebieskie oczy, topiłem się w nich. Oczywiście Niall zdążył wrócić i wszedł po chwili do niej. Nie mógł tam siedzieć godzinę dłużej? Jeszcze jak zobaczyłem, że się całują odszedłem od szyby i walnąłem z pięści w ścianę, a potem się po niej osunąłem. 
-Co? Kurwa, cieszy cię moje nieszczęście?!-Spytałem wkurzony Stylesa, który śmiał się bardziej niż na jakiejkolwiek komedii. 
-Nie tylko Smithi strzeliła Niallowi z liścia, a jego mina! Bezcenne!-Wydukał przez śmiech. Czyli ona go nie pamięta, czyli jeszcze nie wszytko stracone! Uśmiechnąłem się do siebie i usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi. Liam wchodził do pomieszczenia z Kathy, postanowiłem zrobić jej niespodziankę i pojechać po jej rodziców. Pewnie się ucieszy.

~Kathy~
Jak na razie wkręt się udaje i Nialluś myśli, że go nie pamiętam. Chyba trochę za mocno go uderzyłam, ale wcześniej Harold dostał jeszcze mocniej, więc chyba nie było, aż tak źle. Do pokoju wszedł Payne. Przywitałam się z nim ale oczywiście, jak idiotka powiedziałam jego imię!
-Och, a Liama to pamiętasz?!-Wybuchł Horan.
-Ciebie też pamiętam kocie, chciałam cię wkręcić. Li! Wszystko mi zepsułeś.-Założyłam ręce na piersi, a Liam podniósł swoje ręce w górę, w geście niewinności.
-Przepraszam.-Powiedział zdezorientowany.-Chciałem tylko wiedzieć co u ciebie.
-U mnie dobrze.-Uśmiechnęłam się.-Teraz chcę się dowiedzieć czemu jestem w szpitalu? Co prawda nie pamiętam części wydarzeń, ale kojarzę wczorajszy dzień jak we mgle, a skoro ty tam byłeś i się całowaliśmy to chyba jesteśmy razem.
-Tak jesteśmy razem.-Blondyn chwycił mnie za dłonie, to ciepło bijące od niego! Jak ja to kocham.-Li ja jej wszystko wytłumaczę. Możesz nas zostawić samych?-Przyjaciel wyszedł bez słowa i zostaliśmy we dwójkę.-No więc... ja czekałem w kolejce w Macu i jakieś dwie dziewczyny podeszły do ciebie, coś ci powiedziały, a ty nic mi nie mówiąc wybiegłaś i miałaś wypadek samochodowy i tak dobrze, że cie szybko wybudzili.-Powiedział, a ja nie wytrzymałam i przyciągnęłam go do siebie by go pocałować... Zza okna usłyszeliśmy krzyki, więc spojrzeliśmy w tym kierunku. Na korytarzu dziewczyna identyczna do mnie, tylko z innym kolorem włosów kłóciła z się z jaką parą.

~Mama Sophie i Kathy~
Jakiś chłopak przyjechał do naszego domu, przedstawił się jako Zayn Malik. Powiedział, że Kathy miała wypadek i już się wybudziła. Chciał jej zrobić niespodziankę, więc po nas przyjechał. Chciałam zobaczyć moją córeczkę, którą niestety musiałam oddać. Chyba czas jej wszystko wyjaśnić.. Jack został w domu z kolegą, zapewnialiśmy go, że przywieziemy tu Kathy. Poszliśmy za chłopakiem do jego samochodu, miałam co do tego wątpliwości, żeby nas gdzieś nie wywiózł czy coś, ale on był porządny i pojechał do szpitala, nawet otworzył mi drzwi od auta. Skierowaliśmy się w trójkę do odpowiedniej sali. Wszyscy stali wpatrzeni w okno, że nas nawet nie usłyszeli.
-Sophie?-Spytałam zdziwiona. Co ona tu robi? Co prawda wiedziała o bliźniaczce, ale żeby tu przychodziła.
-Mama? Tata?-Też nie ukrywała zdziwienia.-Co wy tu robicie?
-Przyszliśmy do Kathy...-Odezwał się mój mąż.
-Nie macie prawa! Porzuciliście ją! Oddaliście do domu dziecka, a teraz chcecie może żeby wam wybaczyła?!-Krzyknął jeden z chłopaków. Nie wiedziałam skąd nas zna, że wie o tym wszystkim. Musi być przyjacielem córki, a może nawet jej chłopakiem? Ładny jest, prawda...
-Ykmm.. Kim jesteś?-Spytałam.
-Jestem przyjacielem Kathy, mówi mi o wielu rzeczach. Nigdy wam nie wybaczy! Mówiła mi to, mówiła, że nie będzie potrafiła zrobić tego, umie wybaczać wielu osobą, ale nie takim, którzy opuścili ją i przez nich czuła ciągłą pustkę w sercu. Marzyła by was spotkać, ale z wiekiem zrozumiała, że nie warto, że jesteście źli, że ....
-Nie mów rak o moich rodzicach!-Krzyknęła Sophie.
-To nie są jej opiekunowie?-Spytał Zayn.
-Nie.-Odpowiedział szorstko przyjaciel Kathy. Bez zbędnych komentarzy weszliśmy do sali. Łzy napłynęły mi do oczu, była taka jak Sophie, ale inna. Z wyglądu były identyczne, ale każda miała w sobie to coś co je wyróżniało.
-Dzień dobry.-Uśmiechnął się blondyn i podał mi rękę, przyjęłam ją, a później mój mąż też.-Pani jest pewnie Agnes, a gdzie Claudia?
-Dzień dobry, kto?-Spytałam.-Nie znam żadnej Agnes czy Claudii.
-Agnes to mama Kathy, a Claudia to jej siostra.
-Ja.. My... jesteśmy biologicznymi rodzicami Kathy... i Sophie.-Powiedziałam, przez co córka wypluła część batona.
-Biologicznymi?-Spyta zdziwiona.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Długo nie dodawałam, ale ten rozdział jest też dłuższy, o wiele dłuższy :D Chyba najdłuższy z wszystkich moich xd
Dużo się działo, ale gdybym opublikowała po wypadku, to byłby krótki ...., a tak to jest długi ;P
Czytasz = Komentujesz
Nawet zwykłym Fajne. Dla ciebie to z dziesięć kliknięć, ponieważ nie mamy moderacji obrazkowej, a dla mnie coraz większy Smile.

10 komentarzy: