27 lipca 2013

42. "Kocham, tęsknię" | Kathy

Całą noc znów nie mogłam zasnąć. Rano wypiłam z dwie kawy, co jest do mnie nie podobne, bo w zwyczaju w ogóle ich nie potrzebuję.
Po doprowadzeniu się do stanu trzeźwego myślenia. Poszłam pod prysznic, a następnie się ubrać.
Włosy zostawiłam rozpuszczone, poza tym muszę coś z nimi zrobić. Zamyka się jeden rozdział, otwiera drugi. Odwróciłam się w okół własnej osi przed lustrem i na samą myśl o nowym etapie uśmiech pojawił się na mojej twarzy. 
Starałam się nie myśleć o stratach, odganiałam te myśli jak najszybciej. Ktoś może pomyśleć, że to dziwne i dziecinne, ale by odciąć się od nich zablokowałam ich kontakty, przestałam obserwować na tt nawet mogłabym się ponownie przeprowadzić. Jednak to nie zmienia faktu, że nadal mieszkałabym w Londynie gdzie mogę spotkać któregoś z nich w markecie czy na chodniku. Wtedy mogłabym ich ignorować, schodzić na drugą stronę, wejść to pierwszego lepszego sklepu i wyjść gdy oni zaszyją się pomiędzy regałami w poszukiwaniach. Jeśli oczywiście o mnie nie zapomną i mnie zauważą, czy się zainteresują. Mogą sobie pomyśleć, że skoro ja zgrywam, że mi nie zależy to oni też. Nie, nie, nie... to już przesada! Staram się ograniczyć kontakt do minimum. Może jedno spotkanie na miesiąc, dwa?
Kiedy przestałam rozmyślać o przyszłości postanowiłam pójść do starej kumpeli ze szkoły, kiedy poznałam zespół totalnie się odizolowałam od reszty.
~*~
Sama się zdziwiłam, że jeszcze pamiętam adres. Otworzyła mi dziewczyna, phi młoda dorosła o zaokrąglonym brzuchu.
-Kathy?-Spytała z niedowierzaniem. 
-W całej okazałości.-okręciłam się wokół własnej osi.-Tu się kryje mała Carly?-Spytałam dotykając brzucha.
-Albo to chłopiec.-Zaśmiała się, też uniosłam kąciki ust do góry.-Co cię do mnie sprowadza?
-Słyszałam, że teraz jesteś fryzjerką.-Powiedziałam. Wtedy przypomniało mi się pierwsze spotkanie z Sophie, mówiła, że farbuje włosy... ja też. Widocznie urodziłyśmy się z nie tym kolorem co trzeba....
-Tak, tak...-Pomasowała się dłonią po czole.-Ach, nie będziesz stała na werandzie, wejdź, wejdź, zapraszam.-Posłusznie weszłam.-Siadaj i ubierz to.-Podała mi niebieską bluzę.-Spokojnie, nie mam tutaj podwłośników.  
-Okej.-Założyłam i usiadłam.
-Jak ścinamy?
-Na krótko, tak gdzieś do tond.-Wskazałam miejsce.
-No to do roboty.
-Spokojnie, nie wystawiaj tak tego języka.-Zaśmiała się.
-Ok, ładnie?-Spytałam chłopaka chodzącego do pomieszczenia, i podniosłam grzywkę.
-No, no... kogo my tu mamy. Dziewczyna Nialla Horana?
-E, e... była..
-Była?-Spytał.-Nie czujesz nic do niego?
-Nie no, ja go kocham, on mnie niby też. SMS.-Sprostowałam.-Nie chcę o tym mówić, ok?
W odpowiedzi dostałam kiwnięcie głową i mężczyzna wyszedł z pomieszczenia z puszą piwa w ręce.
-Pofarbować ci też?-Spytała.
-Mówiłaś, że nie masz tu profesjonalnego sprzętu! Ale możesz, blond.
-Się robi.
~*~
Wróciłam do domu i poszłam się przebrać w coś luźniejszego, co prawda mam zamiar jeszcze wpaść do siostry, ale na głodzie nic nie zdziałam.
Przebrałam się i podeszłam do lustra.
"Jakość ;/"

Dodałam na tt. Zadowolona zajrzałam do lodówki.
-Co by tu zrobić, co?-Westchnęłam.-Leniwa ja. Idę zjeść na mieście.-Trzasnęłam drzwiczkami, wzięłam telefon, portfel, klucze i wyszłam.-Hmmm... leniwa ja pojedzie samochodem czy się przejdzie?-Spytałam sama siebie. 
-Jak się przejdzie to chętnie potowarzyszę.-Odwróciłam się w stronę tajemniczego głosu.-Ian.
-Kathy, ale nie dziękuję.-Uśmiechnęłam się i mimo tego wybrałam drogę pieszo.
-No tak, Niall będzie pewnie zazdrosny.-Podniósł ręce w geście obronnym.
-Przestanie wreszcie do cholery mówić o Horanie! Najpierw Lola, teraz ty, jeszcze z siostrą muszę pogadać, a ona zejdzie na jego temat, a ja mam już tego po dziurki w nosie!-Wydarłam się.-Ian, przepraszam. Za długo tłumiłam w sobie emocje i nie wytrzymałam, nie zdziwię się jak już do mnie nie zagadasz.-Powiedziałam i poszłam w stronę miasta.
-To do zobaczenia!-Usłyszałam i przyśpieszyłam kroku.
~*~
-Poproszę Lunch Deal i Caffe Americano na wynos.-Uśmiechnęłam się do kasjerki. Konam! 
-Coś jeszcze?
-Hmm.. nie, to wszystko.
-Poproszę 12 funtów.-Powiedziała kobieta. Podałam jej należną sumę i chwilę poczekałam na zamówienie. Gdy już je otrzymałam wyszłam i szybko wgryzłam się w burgera. Jak dobrze coś zjeść.
-Tak mądra ja idzie tu piętnaście minut by później nadrobić kalorie? Ciekawe co jeszcze mądra ja i leniwa ja wymyślą.-Zaśmiałam się do siebie i stawiałam pierwszy krok gdy usłyszałam za sobą znany mi śmiech.-Danielle?
-Nie, duch święty. Boże odważna jesteś dziewczyno! Ja bym nigdy się do czegoś takiego nie posunęła.-Chwyciła krótszy kosmyk moich włosów.
-Dzięki duchu, niestety muszę to zjeść i się śpieszyć, przepraszam cię najmocniej. Chciałabym pogadać, ale obowiązki wzywają.-Przytuliłam dziewczynę i poszłam w stronę domu bliźniaczki. Otworzyła mi jakaś kobieta.
-Sophie? Nie, ona ma inny kolor włosów i wychodziła inaczej ubrana. Kim jesteś?-Podparła się pod boki.-Ach, głupia ja! Ty pewnie Kathy. Co cię tu sprowadza?
-Tak, to ja. Czyli Sophie nie ma?
-No nie, ale niedługo wróci.
-Nie, nie.. to ja pójdę coś innego dziś załatwić, a jutro do niej wstąpię. Nie musi pani mówić, że byłam. Tylko mam małe pytanie, może się wydać trochę niestosowne, ale pani jest naszą ciocią, albo coś?
-Nie, nie. No dobrze. To zobaczenia jutro.-Posłała mi promienny uśmiech.
-Do widzenia.-Odeszłam i stwierdziłam, że powłóczę się trochę po mieście.
~*~
Chodząc natknęłam się na Harrego, miałam zamiar do razu zawrócić, ale jego mina pokazywała, że z jakiegoś powodu jest mu przykro, na czymś rozmyślał.
Nie stojąc dalej w tym samym miejscu podeszłam do niego i przytuliłam.
-Zdjęcie? Autograf?-Spytał, chyba mnie nie rozpoznał.
-Harry, Harry wystarczy mi, że prawie codziennie przesiaduję w waszym domu.-Powiedziałam podnosząc wzrok.-Nad czym tak myślisz?
-O Smithi.-Zaśmiał się.-Nie poznałem cię, brakuje ci jednej czwartej włosów.-Chwycił krótszą część.
-No widzisz, ciesz się, że ciebie nie obrabowali z włosów. No to nad czym tak myślisz?-Spytałam, nie odpowiadał.-Przytulić cię?-Spojrzałam w jego zielone oczy, pokiwał tylko głową, którą po chwili położył na moim ramieniu.-Brakuje ci Sophie?-Poczułam tylko jak delikatnie jego włosy muskają moją szyje w górę i w dół.-Pójdziesz z nią pogadać?-Tym razem nie wykonał tego gestu, zaprzeczył.-To idź do domu, pomyśl.-Poklepałam go po plecach i odsunęłam. Styles tylko mnie wyminął i poszedł dalej tak jakby nic się nie wydarzyło. 
Wzruszyłam ramionami i odeszłam. Moją uwagę przykuło ogłoszenie o sesji zdjęciowej z każdą dziewczyną, która będzie pasowała zrobią zdjęcie, a potem najlepsze będzie na bilbordzie i w gazetach!
Postanowiłam spróbować swoich sił i weszłam do budynku. Na moje szczęście było nie wiele dziewczyn i po upływie czterdziestu pięciu minut weszłam na salę.
~*~
-Zdjęcia wyszły wspaniałe!-Pochwaliła mnie fotografka.
-Mogę zobaczyć?
-Jasne, chodź!-Podeszłam i spojrzałam w ekran aparatu, no najgorsze nie były.-To mi się podoba najbardziej.
-Gdyby to tylko ode mnie zależało, zakończyłabym castingi! Jesteś fotogeniczna! Naprawdę to twoja pierwsza sesja?-Spytała podekscytowana. 
-Tak, to moja pierwsza ogólnie i z modelem.-Zaśmiałam się, a kobieta cała szczęśliwa poszła do innej osoby by pokazać zdjęcia, ja wtedy udałam się do garderoby.
-Jak ci poszło?-Spytała kobieta, która odczepiała włosy, tak moja fryzura była jedynym minusem, ale udało się znaleźć pasujące pasma.
-Topię się w endorfinach.-Jęknęłam.-Fotografka jest pod jarana tymi zdjęciami bardziej niż fanki koncertem swoich idoli.
-To jej pierwsza taka reakcja, oby Ianowi spodobały się zdjęcia, jemu trudno dogodzić. Dobrze skończyłam, możesz iść się przebrać.-Powiedziała. Uśmiechnęłam się do niej i weszłam za kotarę i w szybkim tempie się ubrałam. Sukienkę oddałam szatynce, a sama usiadłam by zmyć lakier. Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę!-Krzyknęłam nie spuszczając wzroku z paznokci.
-No, no... kogo my tu mamy? Osobę, którą zobaczą tysiące osób na bilbordach? Tak, dobrze trafiłem.-Usłyszałam głos, kojarzę go. Podniosłam więc głowę, w lustrze zobaczyłam uśmiechającego się Iana.-Spokojnie, to nie przez znajomości.
-Na prawdę wygrałam?-Podniosłam brew.
-Tak, twoje zdjęcie mnie zachwyciło. Reakcja moja, jak i Joe była całkiem inna niż przy poprzednich dziewczynach. Skarbie, wygrałaś.-Powiedział i przytulił mnie, na co cała butelka zmywacza się wylała.
-Cholera! I co narobiłeś?!-Podniosłam głos.
-spokojnie, to tylko zmywacz.-Próbował mnie uspokoić.
-Nie chodzi mi o cholerny zmywacz tylko o koszulę i spodnie!
Westchnął.-Spokojnie, znajdziesz coś tam.-Wskazał na stojak z ubraniami.
-Dziękuje. Możesz teraz wyjść, bo muszę coś wybrać i się przebrać.-Oznajmiłam spokojnie, a mężczyzna tylko wyszedł machając na do widzenia.
Przypatrywałam się kompletom, aż zauważyłam to czego szukałam.

Strój prawie identyczny do mojego, więc mogłam go wybrać. Chwyciłam wieszak i poszłam za kotarę. Szybko się przebrałam, a moje ubrania wrzuciłam do reklamówki, a następnie do torebki. Gotowa wyszłam z garderoby, tam doszła do mnie jak mniemam Joe.
-Cieszę się, że Ianowi się spodobały twoje zdjęcia! Zwykle jest wybredny i szuka ideału, a teraz nareszcie go znalazł! Jestem taka szczęśliwa.
-Miło mi, ale muszę już iść do domu. Zaraz się ściemni, a mam dobry kawał drogi, więc do zobaczenia kiedyś tam.-Powiedziałam odchodząc tyłem i przed wyjściem pomachałam jej dłonią. 
Chłodne powietrze dmuchnęło w moją rozgrzaną twarz, tworząc uczucie jakby tysiące szpilek wbijało się w skórę. Chmury zapowiadały się deszczowe, więc szybkim tempem kierowałam się w stronę domu.
~*~
Nie myliłam się, gdy byłam już na mojej ulicy rozpadało się w cholerę. Przemoczona weszłam do domu i pozostawiając jak najmniej mokrych śladów doszłam do łazienki gdzie zrzuciłam z siebie mokre odzienie i wrzuciłam do kosza z brudnym praniem. W sobotę muszę to ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic i skierowałam się do kuchni, w której wisi telefon stacjonarny. Zamówiłam chińszczyznę i usiadłam na kanapie, w salonie. Na żadnym z kanałów nie znalazłam nic ciekawego, więc pozostawiłam jakiś plotkarski, a w tym czasie zabrałam się za umycie przedpokoju z mokrych odcisków. Moją uwagę przykuł następny temat który ma być o One Direction. Wróciłam więc do pokoju i usadowiłam się wygodnie.
-Wśród fanek sławnego zespołu, którym jest One Direction powstał szum radości i złości gdy jego członek Niall Horan zaczął się spotykać ze zwykłą dziewczyną Kathy Smith.
-Boże, jakie stare zdjęcie.-Jęknęłam.
... to już naprawdę koniec? Byli szczęśliwi i zakochani, niestety dziewczyna zakończyła związek pozostawiając piosenkarza ze złamanym sercem.
-Ale kłamstwo! Buu!
Niektórym fanką ulżyło wiedząc, że ich idol jest singlem, ale inne popierają Kaill jak to same wymyśliły. Wiele z nich chce żeby do siebie wrócili i aby och idol był szczęśliwy. Jak się to zakończy? Będziemy śledzić ich relacje.
Wyłączyłam telewizor. Mam już tego dość, może jeszcze to Horanek powiedział, że ja zakończyłam związek, albo jakaś niedorobiona fanka nie znająca prawdziwych faktów tylko po to by te co nam kibicują mnie znielubiły, bo krzywdzę ich idola.
-Kurwa.-Mruknęłam. Siedziałam jeszcze chwilę, a potem poszłam otworzyć drzwi, jak zgaduję dostawcy.
-Witaj Kathy. Może się skusisz na chińszczyznę?-Spytał zadowolony Ian.
-Cześć, właśnie na nią czekam, a ty czego tu szukasz?
-Niczego, przynoszę jedzenie.-Wyciągnął zza pleców moje zamówienie.
-Ciekawe, po pracy dorabiasz jako dostawca.-Zaśmiałam się i podałam mu banknoty.
-Och, nie. Ja ich nie dostarczam i nie przyjmę twoich pieniędzy. Sam zdecydowałem za to zapłacić.-Odebrałam od niego jedzenie i cofnęłam się do domu zamykając drzwi.-Nie wpuścisz mnie?!-Usłyszałam.
-Nie! Przepraszam, ale nie mam czasu na pogawędki!-Odkrzyknęłam i poszła do kuchni.
~*~
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi, znów po dziewiątej. Nie dadzą się człowiekowi wyspać.
Wciągnęłam na nogi szary dres i ubrałam pierwszą lepszą koszulę. Szłam do drzwi robiąc jednocześnie kucyka. Otworzyłam je.
-Co to do cholery ma być?!-Wrzasnął mocno wkurwiony Liam i rzucił mi coś pod nogi.
-Gazeta?-Spytałam podnosząc papier.
-Tak gazeta, a w środku twoje zdjęcie z jakimś chłopakiem!-Wzruszyłam ramionami.-Czy ty do cholery niczego nie rozumiesz?! Niall przez ciebie płacze, bo zobaczył to zdjęcie z twoim nowym chłopakiem!
-On nie jest moim chłopakiem!-Podniosłam głos.-To zwykły model z sesji, nie sądziłam, że tak szybko się wszystko rozejdzie.
-Możesz mi to wytłumaczyć?-Podparł boki.
-Jak chcesz, wejdź.-Wpuściłam go do środka i zamknęłam drzwi. Poszedł za mną do kuchni i usiadł przy barku, a ja podeszłam do szafki.-Chcesz kawy? Herbaty?-Odwróciłam się. Zaprzeczył. Wlałam sok i usiadłam obok chłopaka.-Wczoraj chodziłam po mieście, zobaczyłam ogłoszenie o sesji, poszłam i wygrałam. Tyle.-Powiedziałam i upiłam łyk cieczy.
-Nie sądzisz, że to, że obejmujesz się z jakimś chłopakiem, może zranić Nialla?-Spytał.
-A co mnie ma to obchodzić? Zerwał ze mną, a ja nie zaszyję się z tego powodu w domu, chociaż taki miałam zamiar.-Powiedziałam odstawiając szklankę.
-On cię kocha, nie zerwał z tobą.-Oznajmił na spokojnie Payne.
-Hahaha, proszę cię. Nie chcę rozmawiać o tym. Nie jest nawet na tyle odważny by mi to powiedzieć wprost tylko przez SMS.
-SMS? Na serio? Nialler nie jest takim dupkiem. Mogę zobaczyć wiadomość?
-Nie, wykasowała ją Dracy.-Towarzysz podniósł brew.-Nie musisz znać wszystkich moich znajomych, a wiadomość widziałam na własne oczy, więc nie gadaj, że zmyśliła.
-To jest prawdziwa wiadomość. Zabrałem jego telefon przed wyjściem.
To Katy <3
Kocham, tęsknię <3 Wracam już, nie długo lądujemy. Przyjedziesz po mnie? :* <3
Nie mogę się doczekać twojego widoku, znów chcę poczuć cię w objęciach.
-Śmieszny jesteś Liaś. Niby czemu mam ci wierzyć?-Spytałam podnosząc brew.
-Wierz czy nie, ale ja znam prawdę. Na razie, sam trafię do wyjścia.-Powiedział i wyszedł. Zostałam sama z moimi przemyśleniami.
Co jeśli Liam mówi prawdę i Dracy mnie oszukała? Ale czemu miałaby to robić? Nie ważne, chyba czas porozmawiać z Sophie.
Poszłam do sypialni i przebrałam się.
Następnie poszłam zjeść kanapki i umyć naczynia.
Założyłam na nos okulary i wyszłam z domu. Leniwa ja dziś jedzie autem.
-----------------------------------------------------------------------------------
Hahaha, ale długi xd
A może to się tylko tak wydaje przez zdjęcia.
Ej, to tak, mój rozdział pojawi się dopiero w sierpniu, no. :c
Po piątym, kurczę. :c
Ale spokojnie, wytrzymacie tydzień bez informacji o rozmowie Kathy z Sophie i chyba nie zeżre was ciekawość co takiego Liam wymyślił żeby Kathy i Niall byli razem i czy to się uda?
Hahaha. Zabijecie mnie za to, że pobudzam waszą ciekawość. <3
Ha! Nie możecie tego zrobić, bo się nie dowiecie <3
<3 Forever or never <3
Ponoć czytelnicy lubią długie rozdziały ^^
Mam nadzieję, że długość was nie zniechęci, no. :c

A teraz czytajcie, albo nie. Ci co oglądali Oz. Wielki i Potężny. Ogarną o co chodzi, ja po prostu muszę się wygadać (tu: wypisać) komuś :c
Boże,Boże,Boże,Boże,Boże,Boże,Boże,Boże. Teodora miała wrócić :C Miała dziewięć minut! Osobiście nie mam nic do Livi, no. Ale Teooo :C Wolę ją :c To co, że to zielony potwór, miała się przemienić pod wpływem miłości <3333
No i oczywiście, jak amerikana film bez buzi buzi? No? 
Oskar i Teodora! Awww *_*
Oskar i Livia! Eeee.. nie -.-
Nie hejtujcie ci co się cieszą, że są razem, ale ja chcę Teoooooooo <3 <3 <3
                                                             Boże, ona jest piękna *.*
Musiałaś żeś żreć to jabłko? Głupi babsztyl -.-
Ale i tak ma być dwójka i Teodora wróci, a Livia poleci se w tej bańce do domu.
Poza tym czy tylko ja zauważyłam błąd? Czarownica powinna skończyć przygnieciona domem, a jej buty powinny być zabrane tak jak w Fineaszu i Ferbie -.- Du-uh. 
Ach tam, Nika poprawiła humor <3.<3
Dobra e o, ja was nie zanudzam i idę spać <3 Pewnie każdy to przeczyta i się dowie, że jestem głupia, bo cały czas potrząsałam laptopem, rzucałam się na wszystkie strony krzycząc coś w stylu "Teo, masz 9 minut by wrócić, tak? O teraz osiem. No i pa-pa Livia." Jak jakaś gloria pstrykając. albo " No dalej wracaj takie KA-BUM odwal się od mojego faceta, bo to jednak ja mam zasiąść przy jego boku no nie? Ahaa..." DAMN!
Albo z tego całego latającego balonu, że nie żyje to "Haha frajerki tutaj jestem"
Mój opis = Drugie opowiadanie xd
Dobra, na serio idę spać DO-BRA-NOC <3

EDIT: Hello -.- To, że klikam Aktualizuj nie znaczy, że ma mi wyjść z tego posta, tak? D:

25 lipca 2013

41. ,,Chciałabym wyjechać, ale z dala od One Direction.'' |Sophie


Kristy wysłała mnie do sklepu. Musiałam zrobić jakieś drobne zakupy. Weszłam do sklepu i zrobiłam potrzebne zakupy.
Zajęło mi to dosłownie chwile. Przynajmniej trochę się odświeżyłam. Wzięłam zakupy i wyszłam ze sklepu. Przeszłam kawałek i dostrzegłam lokatego. Szedł sobie spacerkiem po drugiej stronie. Wyraźnie było widać że jest zamyślony. Na początku nawet chciałam do niego podejść, ale potem zrezygnowałam. Westchnęłam i poszłam dalej. Ciekawe nad czym tak myślał. Moim jedynym życzeniem jest to żeby Harry do mnie wrócił. Wcale nie proszę o dużo, a jednak tego nie mam. Wróciłam do domu, zaniosłam Kristy zakupy i poszłam na taras. Nie musiałam długo czekać na telefon od Tomlinsona.
- No na reszcie.- odezwałam się.
- Aż tak nie mogłaś się doczekać mojego telefonu?- zapytał śmiejąc się.
- Chce mieć cię już z głowy.- westchnęłam.
- Nie ma to jak słowa przyjaciółki.- zachichotałam.- Będę za jakieś 10 minut. Do zobaczenia.- rozłączyłam się i wyczekiwałam Louisa. Siedziałam na krześle i cały czas myślałam o Harrym. Nawet nie zauważyłam kiedy przyszedł Loui. Usiadł na krześle obok i zaczął coś tam mówić. Szczerze mówiąc to na początku nawet go nie słuchałam.
- Słuchasz mnie?- zmarszczył czoło.
- Tak.
- To co przed chwilą powiedziałem?- musiałam improwizować. O czym mógł mówić Louis?
- Yyy no mówiłeś coś o…- zacięłam się.- o chłopakach.
- Mówiłem o tym że ty i Harry jesteście beznadziejni.- patrzyłam w ziemie. Prawie zgadłam.
- Dobra Louis o czym chciałeś pogadać? Jakoś nie mam ochoty gadać o mnie i Harrym. To rozdział zamknięty. Nie wracajmy do tego.- westchnęłam. Nadal nie podnosiłam wzroku.
- Mam dla ciebie propozycje. Skoro chcesz zmienić swoje życie, to wyjedz ze mną.- szybko podniosłam głowę. Louis zdziwił mnie swoją propozycją. Nie wiem skąd mu taki pomysł przyszedł do głowy.
- Oszalałeś już całkowicie? Chciałabym wyjechać, ale z dala od One Direction. Wyjazd z tobą nic by nie zmienił. Sam twój widok przypominałby mi Harryego. Chce uciec od was, a nie jechać z wami.- od razu zaczęłam protestować.
- Wiesz że moje uczucia do ciebie się nie zmieniły. Nie mogę patrzeć jak chodzisz taka przygnębiona. Przez chwile się uśmiechniesz, ale potem znowu przypomina ci się Styles. Zostaliśmy przyjaciółmi i wcale mi to nie przeszkadza, ale martwię się o ciebie. Wczoraj przefarbowałaś włosy!- Louis podniósł głos. Chce się kłócić to proszę bardzo.
- Nie rozumiesz że ja potrzebowałam tej zmiany! Poza tym to moja sprawa i moje włosy!- też zaczęłam krzyczeć.- Wiesz co może lepiej już idź. No chyba że chcesz się kłócić.
- Zastanów się jeszcze co do wyjazdu. Cześć.- Louis sobie poszedł i zostałam sama. Co on sobie wyobraża? Że wyjadę z nim i wrócą mi uczucia do niego? Szczerze mówiąc to nadal coś do niego czuje, ale to już nie to samo co kiedyś. Wróciłam do domu i poszłam porozmawiać z rodzicami. Szczerze mówiąc to mało co z nimi rozmawiam. Usiadłam na kanapie obok mamy. Po tej całej aferze z Kathy nasz kontakt jeszcze bardziej się pogorszył.
- Kim jest ten chłopak?- spytała mama. Chciała jej chamsko odpowiedzieć, ale się opanowałam. W końcu Kristy by to wiedziała.
- Przyjaciel.- krótko wyjaśniłam.
- Nie chciałbym żebyś zadawała się z kimś takim. Od razu widać że to nie odpowiednie towarzystwo dla ciebie. Obyście zostali tylko przyjaciółmi.
- Nie wiem czy wy jesteście ślepi czy co? To mój były chłopak. myślałam że widzieliście w gazetach. Czasami zastanawiam się czy wy naprawdę powinniście być moimi rodzicami. Kristy o tym wiedziała. Wiedziała też kim jest Louis. Wie też jakie mam teraz problemy. Wy oczywiście nic nie wiecie. Potraficie tylko dawać bez wartościowe prezenty. Wiecie co? Możecie sobie je wsadzić głęboko…- nie dokończyłam, bo upomniał mnie brat. Rzuciłam mu wściekłe spojrzenie i po prostu wyszłam. Chciałabym z nim się normalnie dogadywać, ale to jest rodzina wariatów. Dla nich najważniejsze są pieniądze. Mają gdzieś moje uczucia i mnie. Nie wiedzą co ja teraz przechodzę. Nie wiedzą nawet że jakiś czas temu straciłam najważniejszą osobę w życiu. Nie wytrzymałam i po prostu się rozpłakałam. Jestem chodzącą poraszką.

*Oczami Harryego*

Usiadłam na brzegu łóżka i po prostu się rozpłakałem. Harry Styles płacze. Usłyszałem że ktoś wchodzi do mojego pokoju. Nawet nie próbowałem ukryć tego że płacze. Po co zmieni to coś? Już od kilku dni tak się zachowuje, więc to nie robi mi różnicy. Spojrzałem w stronę drzwi. Stał tam Liam. Dokładnie mi się przyglądał. Zignorowałem go.
- Stary co się stało?- zapytał zaniepokojony. Wzruszyłem ramionami.
- Liam daj mi spokój!- warknąłem. Jednak chłopak nic sobie z tego nie robił.
- Wiesz że możesz mi powiedzieć wszystko. Jesteśmy przyjaciółmi.
- Co chcesz wiedzieć?! Czemu Harry Styles płacze?! Może dlatego że brakuje mu sensu życia?!- Liam nadal nic nie rozumiał.- Chce żeby Soph wróciła, czy to aż tak dużo?!- krzyknąłem. Liam bez słowa wyszedł z pokoju.

*Oczami Sophie*

Usłyszałam że mój telefon dzwoni. Z niechęcią odebrałam.
- Hallo?- powiedziałam znudzona.
- Sophie przyjdź do nas szybko. Z Harrym coś się dzieje. Szybko przyjdź.- Liam miał roztrzęsiony glos. Nie wiedziałam co się dzieje. Co może być Harryemu? Usłyszałam jakiś krzyk. Co się u nich do cholery dzieje?
- No dobra. Zaraz będę.- rozłączyłam się i pobiegłam na dół. Szybko włożyłam buty i wyszłam z domu. Szybkim krokiem poszłam do domu chłopaków. Na dworze było już ciemno. Pozwoliłam sobie nawet na bied. W końcu dotarłam do domu chłopaków. Zadzwoniłam do drzwi. Usłyszałam jak ktoś woła Harryego. To był chyba Liam. Miał strasznie dziwny głos. Drzwi się otwarły i szybko wparowałam do środka.- Liam co się dzieje?- zapytałam zaniepokojona. Bałam się o Hazze. Liam stanął w drzwiach tak jakby chciał wychodzić. Usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach. Spojrzałam w tamtym kierunku. Stał tam Harry. Wyglądał całkowicie normalnie.
- Wrócimy za jakąś godzine. Nie próbujcie uciekać.- usłyszałam śmiech Liama. Chłopak szybko wyszedł i zamknął drzwi na klucz.
- Cholerny Liam!- krzyknęłam.- Jeszcze się z tobą policzę!- to wszystko to był głupi żart. Harryemu nic nie było. Lokaty stał w połowie schodów i mi się przyglądał.
- O co tu chodzi?- spytał marszcząc czoło.
- Liam zadzwonił do mnie i powiedział żebym szybko do was przyjechała, bo coś się z tobą dzieje. No to przyjechałam, ale widzę że wszystko z tobą ok.- Harry usiadł sobie na schodach. Teraz albo nigdy.- powtarzałam sobie w myślach.
- Rozumiem o co im chodzi.- zaczęłam zmierzać w stronę Stylesa. Usiadłam na tym samym schodzie co Harry.- Chcą żebyśmy do siebie wrócili.- chwile siedzieliśmy w ciszy i po prostu patrzyliśmy sobie w oczy.

-  A czy my chcemy do siebie wrócić?- zapytałam w końcu. Styles zbliżył swoją głowę do mojej i zaczął mnie zachłannie całować. Boże jak mi tego brakowało. Pocałunek z Harrym trwał nieskończenie długo. Gdy się skończył zrobiło mi się wręcz smutno. Poczułam się trochę jakby to był nasz pierwszy pocałunek. Był taki niesamowity.- Możemy zemścić się na Liamie? On sobie nie zdaje sprawy z tego jak cholernie się wystraszyłam.- Harry oczywiście się zgodził. Powiedziałam mu cały plan i czekaliśmy aż chłopaki wrócą. Patrzyliśmy przez okno i dużo przy tym rozmawialiśmy.

Zobaczyliśmy że chłopaki idą w kierunku domu. Zajęliśmy swoje miejsca z Harrym i zaczęliśmy się ‘’kłócić.’’ Styles zaczął trzaskać talerze, a ja rzucałam w ‘’niego’’ czym popadnie. Drzwi się otworzyły i chłopaki weszli do domu. Uważnie się nam wpatrywali.
- Cholerny Styles!- krzyczałam na cały dom.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Myślisz że jesteś pępkiem świata?!- wszystko wyglądał bardzo wiarygodnie. Harry świetnie udawał. Chłopaki stali jak wryci i wszystko obserwowali.
- Styles nie potrafisz całować!- to była nieprawda. Całował świetnie.
- Teraz to przegięłaś! Wynoś się stąd!- oburzona wybiegłam z domu i poszłam do siebie. Byłam dumna z naszego popisu. Całą drogę się śmiałam. Miny chłopaków były cudowne. Najbardziej spodobała mi się miana Liama. Zasłużył sobie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Prawie zgadliście o czym chciał pogadać Louis. jednak nie do końca. ;P Jak wam się podoba rozdział. Liczę na pozytywne komentarze. ;>

40. ,,Jak zmieniać życie to do końca.'' |Sophie


Wróciłam z długiego spaceru z psem. Wzięłam torebkę i od razu wyszłam. Postanowiłam zmienić trochę swój wygląd. Skoro postanowiłam zmienić swoje życie to i fryzurę przydało by się. Poszłam do ulubionego salonu. Od lat chodziłam do tej samej fryzjerki. Ona zawsze robiła mi piękne fryzury. Weszłam do salonu i wyszukałam wzrokiem odpowiednią osobę. Kobieta właśnie sprzątała po poprzednim kliencie.
- Dzień dobry!- odezwałam się miłym głosem. Fryzjerka podniosła głowę i na mnie spojrzała. Na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech.
- Dawno cię nie widziałam. Siadaj.- wskazała na obrotowe krzesło. Usiadłam i spojrzałam w lustro.- Co chcesz zrobić z włosami?- podstawowe pytanie.
- Przefarbować.- wyjaśniłam bez zastanowienia. Fryzjerka się zaśmiała.
- Coś musiało się stać skoro chcesz pofarbować włosy. Sama mówiłaś że kochasz ten kolor.- westchnęłam.
- Postanowiłam odmienić życie.- odpowiedziałam krótko. Fryzjerka zajęła się moimi włosami, a ja wzięłam telefon do ręki. Po wizycie u fryzjera musze iść na tańce. Bardzo mnie cieszy ten fakt. Trochę się od stresuje i wyjdę trochę do ludzi. Dostałam smsa od Tomlinsona.

Od: Loui <3
Treść: ,,Spotkamy się teraz? ;D’’

Do: Loui <3
Treść: ,,Uuu wybacz, ale nie mam czasu. ;P Ale jeśli ci aż tak zależy to przyjdź pod salon fryzjerski. Jest na tej samej ulicy co mój dom, więc raczej trafisz. ;)’’

Louis już nie odpisał. Chyba zrozumiał że jestem u fryzjera. Fryzjerka skończyła swoją pracę.
Spojrzałam na końcowy efekt. Strasznie mi się spodobał ten kolor. Zrobiłam sobie zdjęcie telefonem i od razu wstawiłam na tweetera. Potem pewnie nie będę miała czasu żeby to zrobić. Pod zdjęciem napisałam krótki opis: ,,Jak zmieniać życie to do końca.’’ Zapłaciłam fryzjerce i wyszłam z salonu. Louis już tam na mnie czekał. Uśmiechnęłam się i do niego podeszłam. Chłopak szeroko otwarł oczy.
- Coś ty zrobiła z włosami? Myślałem że poszłaś tam załatwić coś innego. Ale od razu przefarbować włosy?- zmarszczył czoło. Nie spodziewałam się że Louis zrobi mi taką aferę przez przefarbowanie włosów. To nawet trochę śmieszne.
- Louis a po co chodzi się do fryzjera? No chyba żeby zmieniać fryzury.- zaśmiałam się. Louis jest wyjątkowo mądrą osobą. Louis odprowadził mnie pod budynek w którym zwykle mam zajęcia. Pożegnałam się z nim i poszłam do środka. Tody pokazał nam jak zwykle jakieś nowe ruchy. Mogłam przynajmniej przez chwile odreagować i zapomnieć o Harrym. Niestety zajęcia trwają tylko godzinę. Szybko się skończyły i do mojej głowy znowu zawitały okrutne myśli. Wyszłam z Tomem z budynku. Można powiedzieć że kiedyś coś nas łączyło. Dla mnie Tom jest zwykłym kolegą. Nic dla mnie nie znaczy. To co działo się kiedyś nie ma dla mnie teraz znaczenia. Chwile pogadaliśmy i ja już chciałam iść do domu.
- To ja spadam. Cześć.- obróciłam się i już chciałam odchodzić, ale jednak nie było mi to dane. Tom chwycił mój nadgarstek i z powrotem stałam naprzeciwko niego. Tylko że tym razem o wiele bliżej. Zmarszczyłam czoło.
- To ma być pożegnanie?- zapytał i głupio się zaśmiał.
- A na co liczyłeś?- uniosłam jedną brew.
- No nie wiem. Może na coś w tym stylu.- Tom zbliżył się do mnie jeszcze bliżej. Położył jedną rękę na moim biodrze, a drugą na policzku. Jego wargi wylądowały na moich. Wyrywałam się, ale marne były skutki. W końcu Tom gwałtownie się ode mnie oderwał. A raczej ktoś go ode mnie oderwał. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam wściekłego Harryego. Popchnął Toma na ścianę i przywalił mu w twarz.
- Nie dotykaj jej nigdy więcej, rozumiesz?- krzyknął Harry. Stałam jak słup soli. Wszystko działo się tak szybko.
- O co ci chodzi koleś? Ona sama tego chciała.- Harry chciał znowu przywalić Tomowi, ale Liam go powstrzymał. Odciągnął go na bok. Tom powiedział coś pod nosem i po prostu odszedł.
Liam podszedł do mnie bliżej. Liam coś do mnie mówił, ale po prostu zamyśliłam się. Dlaczego Harry tak gwałtownie zareagował? Przecież skrzywdziłam go. On pewnie mnie nienawidzi. Liam pomachał mi ręką przed oczami. Zdezorientowana na niego spojrzałam.
- Sophie wszystko ok.?- pokręciłam przecząco głową. Spojrzałam na Harryego. Tak dawno go nie wiedziałam. Chciałam z nim chociaż pogadać. Bez słowa obróciłam się i ruszyłam do domu. Szłam bardzo wolno. W moich oczach zgromadziły się łzy. Zaczęłam przecierać rękami oczy. Rozpłakałam się i nic nie mogłam na to poradzić. Przed oczami cały czas miałam Hazze. Te jego loczki i zielone oczy. Zatrzymałam się, kucnęłam i schowałam twarz w dłoniach. Poczułam czyjś dotyk na ramieniu. Podniosłam wzrok. Harry kucał obok mnie. Dokładnie wytarłam łzy.
- Czemu płaczesz?- zapytał marszcząc czoło. Wzruszyłam ramionami. Nie chce go ranić.
- Nie płaczę.- wstałam na równe nogi, po czym Harry zrobił to samo.
- Właśnie widzę. Jeśli nie przestaniesz to i ja zacznę.- Harry podszedł do mnie bliżej i mnie objął. Tak mi tego brakowało. Poczułam woń jego perfum. Od razu się uspokoiłam. Czułam to ciepło z jego strony. Wyswobodziłam się z jego uścisku.
- Dzięki za wszystko.- lekko się uśmiechnęłam i odeszłam. Tylko tyle?! Dzięki za wszystko?! Miałam nie powtarzalną okazje porozmawiania z Harrym, a co zrobiłam?! Po prostu poszłam do domu. Jestem cholerną idiotką i zawsze nią będę. Znowu w zamyśleniu szłam. Tym razem już do domu. Gdy już dochodziłam dostałam smsa. Wyciągnęłam telefon z torby i odczytałam wiadomość.

Od: Loui <3
Treść: ,,Wszystko dobrze? Wpadnę do ciebie jutro, muszę z tobą pogadać.’’

Do: Loui <3
Treść: ,,Wszystko ok. Widzę że Liam i Harry zdążyli cię powiadomić o wszystkim. Wpadaj skoro musisz pogadać.’’

Do: Kathy <3
Treść: ,,Mam dość swojego życia. Dziennie popełniam coraz więcej błędów. A u ciebie jak?’’

Od: Kathy <3
Treść: ,,Mam dość. Niall ze mną zerwał. ;(‘’

Do: Kathy <3
Treść: ,,Chyba musimy się spotkać.’’

Nie wieże. Niall zerwał z Kathy? Jak to możliwe? Przecież oboje się kochają. Nie wiem o co chodzi, ale jest mi jeszcze bardziej smutno. Widzę że nie tylko ja mam problemy, ale i moja siostra. Już wszystko jej się tak fajnie układało i oczywiście musiał się spieprzyć. Życie jest nie sprawiedliwe. Teraz dostrzegam że mój związek ze Stylesem skończył się wyłącznie z mojej winy. Najgorsze jest to że cholernie tego żałuje. Chciałabym żeby było jak dawniej. Ja z Harrym, a Kathy z Niallem. Jestem ciekawa co Louis ma mi do powiedzenia. Mam nadzieje że nic przytłaczającego. Mam już dość wszystkiego. Chyba pozostaje mi tylko iść do domu i zamknąć się w pokoju. Jak zwykle będę próbowała uciec od problemów. To i tak nie wyjdzie. Problemy są przesiąknięte moją głową. Myślę tylko i wyłącznie o Harrym. Zadręczam się myślami że to ja zawiodłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jak myślicie o czym Louis chce pogadać z Sophie? ;>

22 lipca 2013

39."...to już koniec..." |Kathy

Hej. Rozdział miał się pojawić w niedziele, koło południa, ale nie dałam rady. Dodałabym wcześniej, ale byłam zbytnio roztrzęsiona po tym co prawie się stało. Na ten temat nie powiem nic więcej jak I'm hero :)
-----------------------------------------------------------------------------------
Resztę dnia zajęło mi pakowanie pamiątek i tym podobnych, na szczęście moja mama jest taka kochana, że spakowała mi już część ubrań. Uszykowałam sobie dwa stroje na następne dni, by nie musieć grzebać w kartonach.
-Mamo? Schowałaś już te czarne szpilki?-Krzyknęłam do opiekunki grzebiąc w pudle.
-Tak! Powinny być gdzieś na wierzchu! Schować ci ten szary sweter?!
-Nie!
Tak właśnie wyglądają nasze rozmowy przy pakowaniu, tylko, że następnym razem zrobię to sama.. No chyba, że Nialler mi pomoże.
Poszłam do kuchni, gdy zadzwonił dzwonek.
-Kathy! Otwórz!-Krzyknęła z pokoju matka.
-Wiem! Jeszcze słyszę!-Zaśmiałam się i wróciłam do przedpokoju z szklanką soku. Od kluczyłam i otworzyłam drzwi, przekładając najpierw kilka paczek, bo  nawet dojść się nie dało. Gdy zobaczyłam kto przed nimi stoi moim pierwszym odruchem było zamknięcie ich, ale się w połowie powstrzymałam i znów je otworzyłam.-Cześć Zayn, czego tu szukasz?
-Ciebie.-Uśmiechnął.
-Weź już przestań Zayn, to się robi męczące!-Prychnęłam.-Masz Perrie, a ja Nialla i jestem szczęśliwa! Coś jeszcze chcesz mi powiedzieć?
-Chcę cię przeprosić.-Powiedział chwytając moją dłoń, wyciągnęłam ją z jego objęć.
-Przeprosiny przyjęte. To cześć, chyba, że coś jeszcze chcesz...
-Nie wpuścisz mnie do środka?-Zaśmiał się.
-Nie, mam urwanie głowy z tą przeprowadzą.
-Przeprowadzasz się?-Zmarszczył czoło.
-Nie! No, tak..-Westchnęłam.-Ale proszę Zayn! Nie mów nikomu, prooooszę!
-Jeśli mnie pocałujesz.-Uśmiechnął się łobuzersko, w tej chwili miałam ochotę mu przywalić, czy on naprawdę nie kontaktuje z rzeczywistością?
-Nie! Zayn! Proszę cię, nie rozumiesz, że jestem szczęśliwa z Niallem? Kocham się budzić i widzieć jego twarz, kocham momenty gdy mnie całuje, wtedy zakochuję się w nim ponownie i znów i znów, kocham zasypiać w jego objęciach i go nie zdradzę!-Wykrzyczałam mu to w twarz, gdyż byłam bardzo zezłoszczona na Malika.
-Och, jakoś wczoraj ci nie przeszkadzało jak cię całowałem po szyi, a to nie zdrada?
Podniosłam brew i oblałam go zawartością szklanki.
-Proszę i się ode mnie odwal! Wiesz, że szyja to mój słaby punk, wykorzystałeś to. Wynoś się!-Wskazałam na zewnątrz.
-Dobra, jak chcesz... I tak miałem iść im powiedzieć o przeprowadzce.-Uśmiechnął się triumfalnie.
-I tak nie wiesz gdzie.-Pokazałam mu język za trzaskając drzwi. Poszłam do pokoju, wzięłam pudło i zaczęłam wrzucać do niego ubrania.-Trzeba to wszystko wywieź w ekspresowym tempie, pójść na zakupy i mamy na to kilka godzin max.
-Dlaczego?-Spytała zdziwiona Agnes nie przestając pakowania i oklejania.
-Bo Zayn to dupek i powie wszystko chłopakom, a ja nie chcę żeby wiedzieli gdzie mieszkam, do czasu...
-To ja z Claudią dokończymy pakowanie, a ty już idź na zakupy, wiesz które auto zabrać, no nie?
-Ta, jasne... Napisze do Dan i Soph, może pójdą ze mną.-Uśmiechnęłam się i wyjęłam telefon.

To Dan :) i Sister Soph <3 
Hej, idziecie ze mną na big big ever zakupy? :D
Jakby co to za pół godz. u mnie ;d

-Ok, to na razie wam jeszcze pomogę, a za pół godziny na zakupy.-Westchnęłam i zabrałam się do pracy. 
From Dan :)
Ja chętnie, kto jeszcze się pisze? :D

To Dan :)
Pisałam jeszcze do Sophie, tylko proszę nie bierz Liama, ani innych ;*

From Dan :)
God why? :C

To Dan :)
Bo nie mogą się dowiedzieć o przeprowadzce!
Zrozumiałby przez meble :x

From Dan :)
Prze-pro-wad-ce?! What the?! DAMN!

From Sister Soph <3
Mam czas :))

To Dan :)
No no ;D C'mon let's gooooo :D :D :D

To Sister Soph <3
Aww :3 To fajnie ;D Idzie jeszcze Danielle ;)

From Sister Soph <3
Og, og :))

To Dan :) i Sister Soph <3
Dobra czekam i się pakuję :D

Telefon za wibrował jeszcze dwa razy, ale zignorowałam to.
Usłyszałam pukanie do drzwi, to pewnie dziewczyny. Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam otworzyć.
-Cześć Dan! I Liam?-Zmarszczyłam czoło.-Wejdźcie, musimy poczekać jeszcze na Sophie.
Payne skierował się do salonu, a dziewczynę chwyciłam za rękę i zatrzymałam.
-Co on tu robi?-Szepnęłam do niej po chwili idąc w stronę kanapy.
-I tak chłopacy wiedzą.-Odpowiedziała.
-Co? Wszyscy?
-Nie, Niall nie, on jest w Mullingar.
Doszłyśmy do salonu i zajęłyśmy miejsca.
-Niall wyjechał i nic mi nie powiedział?-Zmarszczyłam czoło.
-Zostawił ci wiadomość na telefonie, właśnie Zayn przyniósł Ci prezent?-Uśmiechnął się Li.
-Zayn był u mnie, ale nic mi nie dał, a wiadomości nie mam.-Spojrzałam na wyświetlacz. Znów zadzwonił dzwonek.-Przepraszam was na chwilę.-Powiedziałam i poszłam do przed pokoju. Otworzyłam drzwi, a przed nimi stała Sophie.
-Cześć siostra.-Przytuliłyśmy się.
-No hej, shopping time!-Uśmiechnęła się.-Jest już Dan?
-Tak, razem z Liamem.-Odpowiedziałam i zawołałam po chwili przyszli. Przywitali się i pojechaliśmy moim autem.
-Sklep meblowy?-Zdziwiła się Sophie.
-Tak potrzebuje mebli.
~*~
Długo trwały nasze, a raczej moje zakupy, jednak dobrze, że był Liam do noszenia ciężkich rzeczy i dziewczyny do pomocy sama nie dałabym rady z wszystkimi meblami. Zamówiłam ciężarówkę do przewożenia towarów, dobrze, że mam numer. Naprawdę wiele rzeczy jest dobrych. Kiedy dojechaliśmy był straszny galimatias, noszenie, ustawiania i w ogóle.
-Ładne masz mieszkanie.-Stwierdził Payne, a reszta go poparła.
-Wiem Liaś..-Zaśmiałam się, a po chili powaga wróciła, chwyciłam go za ramiona i patrzyłam prosto w oczy, więc musiałam stanąć na palcach.-Liam, jako jedyny znasz adres z całej piątki. Nie możesz nikomu go podać, za żadne skarby. Jesteś moim najlepszym przyjacielem, więc ufam tobie.-Powiedziałam.-I wam też.-To zdanie skierowałam do dziewczyn.-Przyrzekacie, że nikomu nic nie powiecie.
-Tak.-Odpowiedzieli równo, podniosłam brew.-Przyrzekamy.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam się do całej trójki.
-A kiedy masz zamiar powiedzieć gdzie mieszkasz?-Chłopak zmarszczył czoło.
-Gdy się sami tym zainteresują.-Wzruszyłam ramionami.-Właśnie, a najbardziej Niall. Jemu w ogóle nie można mówić, będę częściej do was przyjeżdżać, by nie musiał jeździć do mnie, no chyba, że spyta Co u ciebie?-Udałam głos Horana na tym pytaniu.-To mu powiem.-Wszyscy zaśmiali się na moją parodię. -Chcecie zostać, bo trzeba jeszcze pojechać po ubrania, buty, różne pamiątki i w ogóle. Jeśli się wam nie chce to zrozumiem i tak wiele mi pomogliście.
-Wiesz ja już będę szła.-Westchnęła Sophie.-Muszę coś zrobić.-Pożegnała się i wyszła.
-A my możemy zostać i tak nie mieliśmy na dziś żadnych planów.-Sprostowała Daniele.
-To świetnie!-Ucieszyłam się i wróciliśmy do auta.-Soph?-Zmarszczyłam czoło.
-Zapomniałam, że nie mam tu samochodu.-Pacnęła się w czoło.
-Nie ma sprawy podwiozę cię.-Powiedziałam i po chwili byliśmy pod domem.
~*~
Noszenie pudeł i rozpakowywanie się zajęło resztę dnia. Odwoziłam Liama i Danielle do domu chłopaków, już miałam odjeżdżać jak przypomniało mi się o prezencie od Nialla. Skoro Zayn go nie doniósł to mam okazję sama go odebrać. Podeszłam do pary i wytłumaczyłam dlaczego nie jadę. Weszliśmy.
-Zayn! Gdzie prezent od Nialla?!-Krzyknął Payne.
-Nie wiem!-Usłyszałam, a chłopak poszedł w kierunku głosu, nie pewna co mam robić skierowałam się za nim.
-Ty go miałeś pilnować.
-No, ale nie upilnowałem, wielki mi problem.-Wzruszył ramionami.
-Tak wielki.-Odezwałam się.-To, że tobie się nie udało, to nie znaczy, że masz się teraz mścić!-Krzyknęłam do niego i wyszłam z willi. Pojechałam do sklepu na zakupy, pusta lodówka sama się nie zapełni, a po nich do starego mieszkania na kolację i pożegnać się z rodzinką.
Po dwudziestej drugiej byłam w domu, rozpakowałam zakupy, umyłam się i położyłam spać.
Długo nie mogłam zasnąć, wiłam się z jednej strony na drugą, brakowało mi ciepła ciała Irlandczyka.
~*~
Rano obudziło mnie donośnie pukanie i dzwonienie do drzwi. Spojrzałam na zegarek, była dopiero dziewiąta rano. Kto normalny o tej mnie budzi?
Założyłam szlafrok, związałam włosy w kucyka i poszłam otworzyć.
-Dzień dobry.-Powiedziałam zachrypniętym i cichym głosem mrużąc oczy przy świetle.
-Cześć, jestem Dracy Hoolwill.-Uśmiechnęła się radosna blondyna. Mnie było stać tylko na niemrawe podniesienie kącików ust.-Zauważyłam, że się wczoraj wprowadziłaś, ja mieszkam obok i przyniosłam ciasto na powitanie, kokosowe.
-Dziękuję, ale nie mogę go przyjąć. Nie lubię kokosów. Przykro mi.
-Oj... no cóż. To do zobaczenia Sophie!-Powiedziała i pomachała ręką.
-Ale ja jestem Kathy.-Zaśmiałam się.
-Kathy powiadasz.-Nie dało się nie wyczuć jadu i wrogości w jej wypowiedzi.
-Czuję się trochę dziwnie.
-Nie, nie... moja przyjaciółka miała na imię Kathy, ale mnie wykorzystała tylko dla popularności.-Skłamała, tak ja wiem, że ona kłamie. Nieładnie, nieładnie.-Dobrze ja będę już iść.-Uśmiechnęła się sztucznie i odeszła.
-Do zobaczenia!-Zawołałam za nią i zamknęłam drzwi.-Idiotka..-Mruknęłam pod nosem i poszłam do kuchni. Na pewno już nie zasnę, więc czas przygotować śniadanko. Z kanapkami usiadłam do stołu i zaczęłam konsumpcje. Kiedy skończyłam wrzuciłam naczynia do zmywarki i poszłam się ubrać.
-Co by tu dzisiaj robić?-Spytałam się sama siebie. Poszłabym do chłopaków, ale nie mam zamiaru oglądać twarzy Zayna ani Louisa. Pierwszy chociaż mnie przeprosił to znaczy starał się, ale pogorszył sprawę. Mogłabym w sumie wyjść gdzieś z dziewczynami, ale pewnie są zmęczone po wczoraj. Sama do Wesołego Miasteczka nie pójdę, bo nudno będzie... na zakupu też nie...
Moje myśli przerwał dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć.
-Louis?-Zmarszczyłam czoło.-Skąd wiesz gdzie mieszkam?
-Cześć Kathy, mi też miło cię widzieć.
-A kto powiedział, że mi miło cię widzieć? Nie wybaczyłam jeszcze tobie i w najbliższym czasie nie mam zamiaru tego robić.
-No nie złość się, proszę. Nie dziw się mojej reakcji, a ty co byś zrobiła gdybyś zobaczyła to co ja?
-Po pierwsze, nie weszłabym do czyjegoś pokoju bez pytania, a po co tu jesteś?
-Żeby cię przeprosić i dać ci to.-Wyciągnął zza pleców ogromnego pluszaka.-Znalazłem prezent od Nialla.
-Dziękuję.-Przytuliłam misia.-Przeprosiny przyjęte, ale to nie znaczy, że będzie od razu tak jak kiedyś.-Uśmiechnęłam się.-A teraz gadaj skąd masz adres?
-Liam mnie przywiózł, sam chciał ci go zawieść, ale stwierdziłem, że skoro go znalazłem to chcę ci sam go dać.-Podniósł kąciki ust do góry.
-Jeszcze raz dzięki za prezent, ale muszę załatwić swoje sprawy,  więc nie mogę cię wpuścić. Zrobię imprezę, jak Niall wróci.
-Genialnie!-Usłyszałam głos Liama, który wyszedł zza ściany.
-Liam! Cały czas tu byłeś?!-Zmarszczyłam czoło.
Zaśmiałam się.
-No to was żegnam, papa.
-Papa.-Odpowiedzieli i poszli, zamknęłam drzwi. Mogłam już spokojnie poleżeć, ok na trzy piąte zespołu nie jestem obrażona, jeszcze Harry za próbę utopienia. Czy ja mówiłam coś o spokojnym leżeniu? Nawet nie doszłam do kanapy, a już musiałam się cofać do drzwi.
-Zapomnieliście czegoś?-Spytałam podnosząc wzrok.-O cześć Dracy, myślałam, że to...
-Tak Louis, albo Liam. Zdradzasz Nialla?-Zmarszczyła czoło.
-Nie? Śledzisz mnie?
-Nie? Ee... akurat przechodziłam i widziałam jak Louis daje Ci ogromnego pluszaka.
-To od Niallera, nie mógł sam go dostarczyć, bo jest w Irlandii. Czy coś jeszcze masz do mnie oprócz zarzutów?-Spytałam oschle.
-Nie, przepraszam, dla mnie jest ważne, żeby moi idole byli szczęśliwi. Tak to kiedy nowy cover?
-Nie mam pojęcia, jak na razie nie wiem co nagrać.
-To może nagramy razem? Mam w domu pokój do nagrań, proszeeeeee.-Nie mogłam się nie zgodzić. Zabrałam telefon i po chwili byliśmy u niej.-To tam.-Wskazała na drzwi na końcu korytarza.-Ja pójdę jeszcze po coś do picia, a ty możesz już tam iść.-Uśmiechnęła się. Poszłam we wskazane miejsce, no nieźle. Patrzyłam na piosenki.-Co wybrałaś?-Spytała pojawiając się z wodą i ciasteczkami.
-Wystraszyłaś mnie. Z tych znam na pamięć tylko tą.-Podałam jej kartkę.
-Dobry wybór, bierzmy się do pracy.
Uśmiechnęłam się, po pięciu godzinach pracy z przerwami udało nam się nagrać.
Po pracy położyłam się na dywanie, a Dracy usiadła przy kompie by wszystko zmontować. 
-Mogę wpisać ci numer?-Spytała, a mój telefon za wibrował.
-Ok, o Niall napisał. Dobra trzymaj sprawdzę za chwilę.-Podałam jej komórkę.

Mój plan został wdrożony w życie.|Dracy
Wpisałam swój numer do jej telefonu i wysłałam wiadomość.
-Masz.
-Dzięki.-Odebrała wiadomość i się popłakała, w duchu się cieszyłam, ale na zewnątrz miałam "maskę".-Usuń tą wiadomość proszę cię! Ja nie dam rady.-Podała mi komórkę, przyjęłam ją. Usunęłam wiadomość i zmieniłam nazwę. Udałam, że ją przeczytałam, bo przecież wiedziałam co tam było.
-Przykro mi.-Westchnęłam i ją przytuliłam. Tak "bardzo" mi przykro. Powiedziałam w myślach.
-Nie, ja lepiej będę iść. Mogę telefon?-Wyciągnęła rękę.
-Jasne.-Podałam jej urządzenie i wyszła.

"..obelgi." |Niall
To Katy <3
Kocham, tęsknię <3 Wracam już, nie długo lądujemy. Przyjedziesz po mnie? :* <3
Nie mogę się doczekać twojego widoku, znów chcę poczuć cię w objęciach.

-Przepraszam. Proszę wyłączyć telefon i zapiąć pasy.-Uśmiechnęła się młoda szatynka. Odpowiedziałem jej podniesieniem kącików ust i wykonałem polecenie.
Kiedy wylądowaliśmy szybko poszedłem po bagaż i do holu, nie mogłem się doczekać aż ją zobaczę. Niestety dziewczyny nigdzie nie było, czekałem pół godziny, a potem pojechałem taksówką.
-Niall!-Krzyknął Liam i rzucił się na mnie, a potem cała reszta domowników.-Idź na górę, nie wiem co jest Kathy, ale wparowała tutaj tylko i poszła do twojego pokoju z walizką mrucząc pod nosem obelgi.

"Często się mylę ..." |Kathy
Nie chciałam siedzieć bezczynnie w domu i się użalać. Byłam wściekła na Horana, napisałam mu tylko wiadomość i pojechałam z walizką do ich domu.

To Niall. (Tak zmieniłam nazwę)
Jesteś naprawdę cholernym dupkiem! Myślałam, że .... myliłam się .... niestety .... dlaczego zawsze trafiam na idiotów? Nie chcę Cię widzieć na oczy! Wiedziałam, że kiedyś do tego dojdzie, ale sądziłam, że będziesz chociaż na tyle odważny i nie przez sms. No to to już koniec? Naprawdę? Nie sądziłam, że nasza znajomość tak się zakończy ... Często się mylę ... No cóż ...

Zapukałam do drzwi i czekałam, aż ktoś łaskawie otworzy.
-Kathy! Co tu robisz?-Spytał uradowany Liam, ja go tylko wyminęłam i poszłam na górę, mówiąc pod nosem kolejne określenia na Nialla. Reszcie obecnych domowników nawet nie raczyłam dać spojrzenia. Otworzyłam walizkę przy szafie i zaczęłam wrzucać ubrania. 

"Ale my nie gadamy przez telefon" |Niall
Z rozkazu Liama poszedłem do sypialni.
-Kochanie!-Ukucnąłem przy niej i chwyciłem za nadgarstki.
-Zostaw mnie!-Krzyknęła próbując się wyrwać.
-Ale Katy, Katy, kochanie. Uspokój się, dlaczego zabierasz ubrania?-Spytałem próbując spojrzeć jej w twarz, ciągle ją odwracała. Udało mi się ją chwycić dłonią, zobaczyłem, że ma całe mokre policzki.-Nie płacz.-Uśmiechnąłem się ocierając jej łzy. Wtedy wyrwała ręce i pośpiesznie zapięła torbę, wiedziałem, że coś jest na rzeczy, więc szybko ująłem jej twarz i pocałowałem ją w usta, zaczęła to odwzajemniać, ale po chwili się oderwała, zabrała walizkę i ruszyła w stronę wyjścia. Na korytarzu się na chwilę zatrzymała i spojrzała na mnie. Z ust wydobyło mi się nieme "Dlaczego?"
-Nie rozumiem tylko po co wylatywałeś? By zerwać i na następny dzień wrócić? I myśleć, że nie umiem obsługiwać telefonu?-Zadała te pytania po woli, a potem odeszła. Chwilę stałem otępiały, a potem pobiegłem za nią.
-Zaraz, Kathy! Jakie znowu zerwanie?!-Krzyknąłem za nią ale usłyszałem już tylko trzaśnięcie drzwi i dźwięk silnika. Poszedłem do salonu i wziąłem kawałek pizzy, która zamówili chłopacy.
-Czy tylko ja nie wiem o co jej chodzi?-Spytał Zayn.
-Chyba nikt tego nie rozumie.-Sprostował Liam.
-Dobra ja idę się przebrać i coś uszykować. Proszę, chociaż raz mi nie przeszkadzajcie.-Oznajmiłem im i pobiegłem na górę. Zadzwoniłem do kwiaciarni po duży bukiet róż i do jubilera by zrobił zawieszkę. Po wykonaniu telefonu wygrzebałem z szafy garnitur i poszedłem pod prysznic. Szybko się odświeżyłem, ubrałem i zszedłem na dół.
-Nialler, a co ty taki odstawiony?-Zaśmiał się Harry i tyknął palcem w koszule.
-Niall kwiaty!-Usłyszałem głos Liama, on chyba najczęściej chodzi otwierać drzwi. No chyba, że jedzenie, to mnie nigdy nie dogoni. Podszedłem do niego, dałem kwiaciarzowi należną sumę i podziękowałem za szybkie dostarczenie. Payne zamknął drzwi, podparł się o boki i spojrzał na mnie.-A to wszystko po co?
-Nie mam pojęcia co ugryzło Kathy, ale widocznie jest na mnie zła, ha! Zła to mało powiedziane, więc chcę to naprawić.-Uśmiechnąłem się i otworzyłem drzwi.
-Niall powinieneś, więc coś wiedzieć...-Zaczął, ale mu przerwałem, nie ma czasu na zwłokę! Hello!
-Nie mogę gadać Liam, coś przerywa!-Powiedziałem i wyszedłem z domu. Usłyszałem tylko "Ale my nie gadamy przez telefon" i wsiadłem do auta. Podjechałem do jubilera, odebrałem zawieszkę, dałem pieniądze i pojechałem do jej domu.

"..świetne studio."|Kathy
Nie wierzę, że jestem taka głupia! Dobrze, że się opamiętałam i wyszłam. 
Trzasnęłam drzwiami od domu i poszłam od razu do sypialni. Teraz żałuję, że zostawiłam Sophie mamie i Claudii, ale szczerze mówiąc się nią nie interesowałam, zdechłaby biedaczyna u mnie.
Wspominanie jej nic nie pomogło, byłam zła. Na kogo? Na siebie? Na Nialla? Na życie? Na Londyn? Na zerwanie? Na co do cholery?! 
Pchnęłam walizkę przed siebie nie myśląc o szkodach, ona wjechała na ścianę, a ta uległa. Pierwszą moją reakcją było zakrycie ust, a potem tam podbiegłam. Nie, to nie była ściana, to były drzwi, prowadzące na strych.
-Zajebiście.-Urwało się z moich ust gdy weszłam na górę. Było tu pełno pajęczyn i kurzu, ale jak poświęcę temu miejscu kilka dni, co teraz będzie łatwiejsze, to powinno wyjść tu świetne studio. Uśmiechnęłam się na samą myśl jak będę tutaj śpiewać.
Na razie tego nie tykałam. Zeszłam na dól i wychodząc potknęłam się o czarne pudełko, mimowolnie otworzyłam je i usiadłam na łóżku. Zobaczyłam zdjęcia i od razu zebrało mi się na wspomnienia.

Przypomniał mi się nasz "pierwszy pocałunek"
OMG! Ty jesteś...-Nie zdążyłam dokończyć ponieważ chłopak przywarł do mnie ustami. Kiedy się oderwałam od niego złożyłam na jego policzku siarczysty odcisk mojej dłoni.-Wali cię? Co się powiło, żeby mnie pocałować?!-Wydarłam się.
Chociaż ja za pierwszy uznaje ten.
Też się zarumieniłam, a chłopak przysunął się do mnie. Nie wiedziałam co zrobić. Nasze usta dzieliły milimetry. Chociaż go nie lubiłam przybliżyłam się. Nasze wargi złączyły się w namiętnym pocałunku. Położyłam się na nim ciągle całując.
Wszystkie romantyczne chwile.
...dać buziola!-Zawołałam i pocałowałam zszokowanego Horana. 
.............
-Cicho! Bo zepsujesz niespodziankę! Przynieś mi jakąś opaskę, czy coś czym bym mógł zakryć jej oczy.-Siedziałam, machałam nogami i śmiałam się z krzątających się po domu chłopaków. Blondyn nie pomyślał i wyszedł szukać, gdyż Louis nie mógł nic odpowiedniego wyszukać. Zeskoczyłam z blatu i zabrałam się za robotę gofrów.-No Kathy..-Zaczął i stanął smutniejąc.-...znalazłem coś odpowiedniego. Ale dupa.
-Kochanie, nie mówiłeś, że mam się nie ruszać uśmiechnęłam się. Ja zrobię gofry, a ty przygotuj jakieś romantyczne miejsce.-Cmoknęłam chłopaka w policzek, a ten znów zaczął biegać jak oszalały po całym domu
.................
v-Teraz romantyczna scena.-Zadeklarował i zanurkowaliśmy. Pod wodą, jako romantyzm, pocałował mnie. Czułam się genialnie.
...............
-Kocham cię.-Wydukałam.
-Ja ciebie też.-Uśmiechnął się i zaczął całować mnie namiętnie. Pieścił moją szyję i twarz.-Idziemy do mnie?-Zamruczał do mojego ucha. Zatwierdziłam ruchem głowy. Znowu wylądowałam na ramionach Horana i ruszył do swojego pokoju. 
..............
Przez trzy dni da się zakochać do opętania.
...............
Pierwsza kłótnia i pierwsze "Przepraszam" z ust Nialla.
..............
Pierwsze rozstanie
-Witaj Niall. Zapraszam.-Wskazałam środek mieszkania. Chłopak stał przez chwilę, a następnie rzucił mi się na szyję. Tulona przez blondyna zamknęłam drzwi.-Nie chcę nic sugerować ale mnie dusisz.
-Kocham cię Kathy.-Powiedział płacząc.-Nie wiem czemu dałem się ponieść i to powiedziałem. Nie miałem pojęcia, że tam jesteś. Nie mówiłem tego specjalnie. Kocham cię, kocham cię moja najdroższa.
-Niall... ja... jakoś nie potrafię. Zraniłeś mnie bardzo i nie potrafię od tak rzucić ci się w ramiona. Gdybyś wiedział, że tam stałam to byś tego nie powiedział? Byś udawał kochającego chłopaka? Zrozumiałam teraz wszystko Niall. Nie chcesz mnie pokazać jako swojej dziewczyny, bo mnie nie kochasz! Nie mów, że gdybyś mnie nie kochał to byś nie przyszedł. Liam cię wysłał, wiem o tym.
~~~
-Wielu rzeczy nie chcesz Niall, ale i tak to robisz. Jak możesz sądzić, że mnie kochasz, a ciągle zadawać rany? Proszę cię wyjdź i to przemyśl.-Wskazałam drzwi. Chłopak podszedł i pocałował mnie czule i długo.
.............
-Przepraszam Niall... Przepraszam za wczoraj. Poniosło mnie, ale zrozumiałam, że cię kocham.-Wtuliłam się w chłopaka.


-Teraz to ty myślisz, że przyjmę cię z otwartymi ramionami?-Zapytał sarkastycznie.
............
Zobaczyłam mojego kochanego blondyna z inną dziewczyną.
...........
-Możemy spróbować jeszcze raz.
Niespodziewanie przewalił mnie na łóżko i zaczął zachłannie całować.
-Masz piękny głos kochanie.-Wtuliłam się w niego, po chwili leżeliśmy tak przytuleni razem w ciszy. Lubiłam takie momenty, być blisko niego, czuć bijące ciepło. Rozumieć się nawet bez słów.
............
gdzie jest Kathy?-Zapytał zmieszany Niall.
-No to smacznego!-Usiedliśmy na krzesłach. 
"Niall zdradzasz Demi?" "Kathy jak się czujesz niszcząc ich związek?"
-Kupiłem kota.-Uśmiechnął się

Pierwsze hejty
-Nie myśl sobie, że odbijesz Demi Nialla. To, że teraz z nim chodzisz na zakupy nic nie znaczy, on się tylko nad tobą lituje.
Wypadek.
Udawanie.
-Nie pozwalam sobie by obcy facet mnie całował!-Krzyknęłam.
Poznanie biologicznych rodziców.
-Ja.. My... jesteśmy biologicznymi rodzicami Kathy... i Sophie...
Pierwsze rozmyślanie nad sensem wszystkiego co się stało.
 Myślałam nad wszystkim, nad tym jak poznałam Nialla, Harry mnie pocałował, Zayn się zakochał, zaczęłam chodzić z Horanem, zranił mnie podwójnie, nieświadomie i miał wypadek.. Zraniłam Mulata i wróciłam do Irlandczyka, miałam wypadek, poznałam rodziców i Malik mnie zranił, też nieświadomie. Od wylotu mamy i siostry moje życie strasznie się zmieniło. Nie wiem czy blondyn wyszedł czy nie, ale ja zasnęłam.
Wspominanie ran zadanych przez Nialla.
Pocieszanie siostry.
To jak pocałowałam Zayna, bo Niall mnie wystawił. Czyli jego pierwszy nieoczekiwany wylot w rodzinne strony.
Powrót Krisa. Chociaż to nie ma nic wspólnego z Horanem, gdzieś się zagnieździło w wspomnieniach z pudełka.
Zdrada Nialla.
Upicie się by zapomnieć.
Kolejny powrót.
Pierwsze zetknięcie się z fankami.
Urocze wyznanie Nialla, które uznawałam za prawdę.
-Jesteś cudowna Kathy Smith, cieszę się, że spotkałem cię na lotnisku. Już wtedy poczułem, że cię kocham, że jesteś dziewczyną, z którą mam zamiar się ożenić, z którą chcę mieć dzieci, z którą chcę się zestarzeć i w spokoju umrzeć, a to tylko kwestia czasu..
I moje, które było prawdziwe.
-Niall, ja też cię kocham, od początku walczyłam z moimi uczuciami do ciebie i do Zayna, lepiej nie mogłam postąpić! Jakbym poleciała z nimi... pewnie siedziałabym teraz w domu, czekała na wiadomość od Krisa...-Chłopak spojrzał na mnie oczekując wyjaśnień, machnęłam ręką.-Kris to mój były zostawił mnie w dość brutalny dla mnie sposób, nawet nie potrafił mi tego powiedzieć prosto w oczy, nic nie mów! Kris to temat skończony, nie chcę o tym mówić dobrze? Kocham cię najbardziej na świecie, raniłeś mnie i mam nadzieję, że to się nigdy już nie powtórzy, nie wiem czy potrafiłabym ci po raz kolejny wybaczyć... Miłość jest szalona, ale moje życie nie jest łatwe. Chcę się z tobą ożenić i starzeć, patrząc jak nasze dzieci uczą się chodzić, mówić, wiązać buty. Zdobywają dobre stopnie, spotykają ich upadki, ale się z nich podnoszą, pocieszać córkę przy złamanym sercu, dopingować syna w meczach, kierować ich dobrą drogą, bronić od złego towarzystwa, być na ich ślubie, doczekać się wnucząt, patrzeć jak one uczą się świata i umrzeć spokojnie. Mam wobec ciebie duże plany, strzeż się panie Horan. Twoi kumple nie będą cały czas przesiadywać u nas oglądając mecz i popijając piwo.
"Oświadczyny" (Chwyciłam do rąk zaschniętego żelka)
Wyznanie Zayna.
Oburzenie się na One Direction.
Cichy dzień z Irlandczykiem.
Koszmar.
-Twoje dni z Niallem są policzone. Tik, tak, tik, tak, jeszcze sześć dni, no chyba, że będą chciały wyjść szybciej, albo troszkę później. Jednak tak czy siak, nie będzie już szczęśliwej parki. Niall będzie mi pomagał, w opiece i się ożenimy, dam jego matce szczęście, doczeka się wnucząt, ale nie od ciebie, tylko ode mnie. Ty jesteś głupia, czekasz na zbawienie, a ono nigdy nie nadejdzie! Tik, tak, tik, tak. Licz sekundy kochana, jak bliźniaczki przyjdą na świat, on zostanie ojcem. Moje dzieci mają się wychowywać w pełniej rodzinie, tylko jakieś niekochane wyrzutki nie mają rodziców. Już nie mogę się doczekać, Nialluś nawet na ciebie nie spojrzy, będzie się opiekować dziećmi, a ja będę chodzić po sklepach, wydawać jego kasę, a on co? Zestarzeje się i umrze, dostanę wszystko! Będzie moim można powiedzieć służącym, zrobił dzieci, to niech teraz ponosi konsekwencje. 
Dzień z rodziną.
I ostateczne zerwanie.

Zamknęłam pudełko i otarłam łzy. Już na nic nie miałam dziś ochoty.

"ona już tutaj nie mieszka."|Niall
Oj, Kathy, Kathy... kiedy ty nauczysz się zamykać drzwi tarasowe?
Dla mnie to oczywiście lepiej. 
Przekroczyłem próg pokoju, nigdzie jej nie było, ale usłyszałem szum wody, więc postanowiłem zaczekać. Po chwili ucichło, więc ukląkłem i byłem gotowy.
-Niall?-Spytała Claudia wychodząc z łazienki.-Co tu robisz?
Wstałem.
-Przyjechałem do Kathy... Możesz ją zawołać?-Uśmiechnąłem się.
-Ale... ona już tutaj nie mieszka.
-----------------------------------------------------------------------------------
Długość zaskakuje nawet mnie, szczerze mówiąc :D I możecie mnie uznać za głupią, bo to piszę, ale chciało mi się płakać jak czytałam co razem przeszli, a będą jeszcze wzloty i upadki. Co prawda wspomnienia miały wyjść z deka inaczej, tak jak cały rozdział, ale Marta zawsze coś wymyśli i KA-BUM, inny plan inny rozdział ;-; + Proszę wywrzyjże na mnie jakąś presję bym pisała od razy rozdział, a nie rodział, a potem poprawiała ;-;

RADA MARTY: Nie tańczcie jak się napiliście pepsi. Sprawdzone.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ.