Stałem już przed drzwiami, czekając na otwarcie co chwilę sprawdzając godzinę. Otworzyła mi mama Kathy.
-Dzień dobry, ja przyszedłem do Kathy.-Uśmiechnąłem się, byłem trochę speszony, widziała mnie tylko raz i po części była to klapa, bo się spóźniłem na lotnisko i po części to moja wina, że wylądowała w szpitalu.
-Katy jest u siebie, możliwe, że jeszcze śpi, albo się szykuje.
-Dziękuję, pójdę do niej.
-Dobrze.-Kobieta przepuściła mnie w drzwiach, by je zakluczyć. Poszedłem od razu do pokoju dziewczyny.
-Hej kochanie.-Powiedziałem i potrząsłem jej ramię, a następnie już na niej leżałem. Przeturlałem się tak, że leżałem na przeciwko niej.-Czas wstawać.
-Ale ja chcę spać.-Usłyszałem jej lekko zachrypnięty głos.
-Nie no wstawaj!-Krzyknąłem uśmiechnięty, a dziewczyna przewróciła się na drugi bok.
Usiadłem na niej i okręciłem tak, że patrzyłem na jej twarz. Delikatnie muskałem jej usta. Widziałem jak na jej twarzy pojawiał się delikatny uśmiech.
"...nie umiem pływać!"|Kathy
Otworzyłam oczy, ujrzałam uśmiechniętego Horana.
-Niall!-Wydarłam się i zrzuciłam go z siebie, pobiegłam do łazienki i zaczęłam ogarniać włosy i twarz. Słyszałam boski śmiech blondyna. Ona ma taki zaraźliwy śmiech, że malowanie się potrwało dłużej niż wcześniej.-To twoja wina!-Pogroziłam mu palcem próbując utrzymać powagę, ale przy nim się nie da!
-Jak to moja!-Zdziwił się ze śmiechem i przyciągnął do siebie. Składał kolejne pocałunki na mojej szyi, próbowałam się wyrwać, bo muszę się ubrać.
-Bo ty mnie rozśmieszasz, idę się ubrać. Poczekaj.-Uśmiechnęłam się i złożyłam na jego ustach subtelny pocałunek i podeszłam do szafy, chwyciłam ubrania i poszłam do łazienki się przebrać.
-To co dziś robimy? Idziemy może na plaże?-Spytał i położył mnie na sobie.
-Wiesz, że nie umiem pływać. Poza tym masz poznać moją mamę.
-Porozmawialiśmy sobie. Chodźmy się zabawić, nawet nie wiesz jak się stęskniłem.
-Ja też, chociaż widziałam cię w Wesołym.-Wyszczerzyłam się.
-Byłaś?! Widziałem tylko Claudie i Agnes.-Westchnął i znów mnie pocałował.-No proszę cię, spędźmy ten dzień razem, u mnie. Zrobimy sobie śniadanko, a raczej obiad.-Powiedział i jego telefon zadzwonił, wyjął go z kieszeni, a ja porwałam i sturlałam się z łóżka.
-Hallo? Niall nie może teraz rozmawiać.
-Smithi, daj mi Niallera, muszę mu coś powiedzieć.-Usłyszałam głos Harrego.
-Mówię Ci, on nie może teraz gadać. Przekażę mu wszystko, zgoda? Wiesz, że na mnie możesz zawsze liczyć.-Wyszczerzyłam się.
-Dobra, Horan musi jak najszybciej być w domu! Pilne!
-Ok, ok, już jedziemy.-Powiedziałam i się rozłączyłam.-Wygrałeś, jedziemy do ciebie.-Westchnęłam i oddałam mu telefon. Chwyciłam torbę, ubrałam buty i skierowaliśmy się do wyjścia.-Papa mamo, plany się pokrzyżowały musimy iść.-Westchnęłam i wyszliśmy. Wsiedliśmy do auta i po dziesięciu minutach byliśmy pod domem. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się do salonu.
-O i jest już trzecia parka.-Uśmiechnął się Lou.
-Jak to trzecia? Harry i Sophie znów są razem?-Zmarszczyłam czoło i spoglądałam po twarzach. Nigdzie nie widziałam mojego lustrzanego odbicia, ale była jakaś inna dziewczyna. Zawiesiłam na niej wzrok. Chwila, chwila... Perrie Edwards z Little Mix?-Perrie? Co tu robisz?-Nie ukrywałam zdziwienia.
-Odwiedzam chłopaka.-Uśmiechnęła się, dopiero teraz zauważyłam, że na jej ramieniu leży czyjaś dłoń. Dłoń Zayna?! Kurwa co?! Byłam jeszcze bardziej zszokowana, ale, ale, ale jak to? Przecież on mnie kocha! Albo raczej kochał... Nie powinnam się tym przejmować, mam Nialla, kocham go najmocniej na świecie, Zi to tylko brat. No. Jakby brat, a może im też kazali udawać?
-Och, no to szczęścia.-Uśmiechnęłam się.-Czy tylko po to mieliśmy przyjechać Hazza?
-Nie, chcemy iść na plaże!-Zawołał Styles i wymachiwał rękami.
-Hahaha, ja odpadam.-Westchnęłam i chwyciłam torbę, już się kierowałam do domu.
-Nie, no najwyżej się tylko poopalasz!-Powiedział, zgodziłam się, ale i tak musiałam pojechać po stój kąpielowy.
~*~
Leżałam na kocu i cieszyłam się słońcem, mam nadzieję, że będzie rak ciepło bardzo długo. Zaczytałam się w książce i nagle ktoś pociągnął mnie za nogi. Na szczęście zdążyłam zrzucić okulary do czytania. Krzyczałam ile sił w płucach, aż poczułam na swoim ciele miliony kropel wody. Słyszałam tylko śmiechy chłopaków.
-Błagam! Pomocy! Topię się!-Krzyczałam pomiędzy zanurzeniami w wodzie, nastolatkowie chyba na serio się przerazili i skoczyli do wody mnie ratować.
~*~
Otworzyłam oczy i wzięłam wielkie łyki powietrza, nachylało się nade mną sześć osób. Zayn, Louis, Harry, Liam, Perrie i Danielle. Gdy ich zobaczyłam mocno się wkurzyłam. Zerwałam się z miejsca i poszłam na koc, spakowałam moje manatki, chwyciłam torbę i poszłam w stronę wyjścia z plaży. Wychodząc minęłam Nialla, był zdziwiony jak mnie zobaczył. Zignorowałam go i szłam dalej. Dogonił mnie Harry.
-Smithi! Czekaj, czemu idziesz?-Zawołał i szarpnął mnie za ramie. Chwyciłam się za nie, bo troszkę bolało.
-Ała?! I czemu?! Utopilibyście mnie! Wiecie przecież, że nie umiem pływać!-Wydarłam się.
-Skąd mieliśmy to wiedzieć?! Nie czytamy w myślach!-Teraz to i on podniósł głos.
-Och tak się przypatrywaliście jednej z moich pierwszych randek z Niallem i nie zauważyliście?! Może to wam przydadzą się soczewki!
Ludzie dookoła zaczęli na nas spoglądać, niektóre dziewczyny robiły zdjęcia. Gotowało się we mnie, po im do cholery te zdjęcia! Jeszcze niech fotoreporterów przyślą.
-Wiesz co Harry, nie mam na ciebie siły. No po prostu nie mam, nawet na żadnego z was. Utopilibyście mnie, a teraz czemu idziesz? No przepraszam, ale to jest strasznie żałosne! Gdy szłam minął mnie Irlandczyk, ruchem głowy zaprzeczyłam, by nie wykonywał żadnych ruchów w moją stronę .wsiadłam do taksówki i pojechałam do domu. Byłam cała mokra, weszłam do przedpokoju i trzasnęłam drzwiami.
-Kathy! To ty?-Usłyszałam głos mamy.
-Tak! Ja!-Krzyknęłam i trzasnęłam drzwiami do pokoju.
-Nie trzaskaj tak!
Włączyłam głośno muzykę i weszłam pod prysznic. Umyłam się cała i wysuszyłam ciało. Zdjęłam soczewki i położyłam się na łóżku, moja złość nadal nie znikała. Jak oni mogli być takimi idiotami i mnie wrzucić do wody?! Świeżo zrośniętej kości nie mogę tak wykorzystywać.*
Kręciłam się z boku na bok, ciągle zmieniając pozycję.
"Od kiedy nie jesteś zakochany w Kathy?"|Niall.
Poszedłem do sklepu po piwo, chciałem zabrać Kathy, ale ona czytała więc nie miałem zamiaru jej przeszkadzać. Bałem się o nią, że oni coś głupiego wymyślą, ale wiem, że Zayn na to nie pozwoli. Sądzę, że nadal jej nie przestał kochać. To takie dziwne, gdy wiesz, że twoją dziewczynę kochasz i ty i twój najlepszy przyjaciel, ale ona wybrała ciebie i nie świadomie ranisz tym drugą osobę...
Wracając mijałem ukochaną osobę, kłóciła się z Harrym. Nie wiem o co poszło, ale wzrokiem mi zabroniła. Nie mieszałem się, ale i tak nie zostawię tego od tak. Wróciłem na koc i zawołałem Zayna. Dał Perrie buziaka i podszedł do mnie, w tym momencie poczułem ukłucie w sercu, bo żałuję, że nie ma teraz przy mnie Smithi.
-O co chodzi Nialler?-Spytał.
-Jak to o co chodzi?! Wiesz, że Kathy nie umie pływać! I ty jeszcze pozwoliłeś, żeby wrzucili ją do jeziora?!-Wydarłem się, trochę go to zdziwiło, a ja tylko stałem i czekałem na odpowiedź.
-Czy ja wyglądam na jej niańkę?-Spytał.-Nie no sorry, co prawda bym na to nie pozwolił, ale mnie przy tym nie było, poszliśmy z Perrie po lody. Chyba mogę jeszcze spędzać czas z moją dziewczyną.
-Od kiedy nie jesteś zakochany w Kathy?-Spytałem, tym zbiłem go z tropu i sam się zdziwiłem, że to powiedziałem.-Nie powinienem.-Szepnąłem, bo nie chciałem drążyć tematu.
-Tak nie powinieneś, ale co jak co ty możesz się z tego cieszyć.-Powiedział i odszedł. Byłem zły na siebie, że to powiedziałem, ale no cóż, było minęło.
"..zagrały emocje.." |Zayn
Po odbyciu rozmowy z Niallem poszedłem się "przejść". Wyszedłem z plaży no i gdzie się kierowałem? Pfy, oczywiście do domu Kathy. Pewne jest, że nie otworzy drzwi, ale jest pięćdziesiąt procent szansy, że ma otwarte z tarasu.
~*~
Szczęście mi chyba dopisuje, jak myślałem było otwarte. Rozchyliłem delikatnie powiewające, białe zasłony i zrobiłem pierwszy krok na kremowych panelach. Rozejrzałem się po pokoju, nie było jej w nim, postanowiłem poczekać. Oczywiście opłaciło się, po chwili od mojego spoczęcia na łóżku usłyszałem szum wody zza jednych z drzwi, a po upływie kilku sekund dowiedziałem się, że śpiewa pod prysznicem piosenki One Direction. Cicho się zaśmiałem na tą wieść i wygodniej usadowiłem na materacu. Po parunastu sekundach wyszła nucąc pod nosem nie znaną mi melodie. Jej mokre włosy leżały na ramionach spuszczając krople wody, jej ciało było okryte tylko liliowym ręcznikiem. Nie zauważyła mnie i ciągle podśpiewując podeszła do szafy, wyjęła z niej koszulkę Nialla, rozpoznałem ją, bo miał ją na jednym z spotkań z fanami. Przyłożyła nos do bluzki i momentalnie się uśmiechnęła, widziałem to przez lustro wiszące nad szafą. Delikatnie się zaśmiałem czym przykułem uwagę blondynki. Spojrzała groźnie w moje odbicie, a ja nadal nie przestawałem się uśmiechać.
-Zayn co ty tu robisz?-Spytała nie odwracając wzroku.
-Chciałem porozmawiać z najpiękniejszą dziewczyną w domu.
-Ale ja nie mam ochoty z nikim rozmawiać, więc wyjdź łaskawie gdy ja się będę przebierać.-Powiedziała szorstko i skierowała się w stronę łazienki, odprowadziłem ją wzrokiem i ani mi się chciało wychodzić. Kiedy wyszła spojrzała w moją stronę i zmarszczyła czoło, na chwilę przystanęła, a potem dalej zajęła się swoimi czynnościami, czyli rozczesywaniem włosów.
-Czyli będziesz mnie ignorowała, aż sobie nie pójdę?-Spytałem, nie odpowiedziała, tylko włączyła muzykę na telefonie.-To wiedz, że ja nigdy nie pójdę!-Przekrzyczałem zadowolony muzykę i rzuciłem się na łózko, przyznam bardzo wygodne. Leżałem tam, aż nie skończyła się czesać, wtedy powróciłem do poprzedniej, siedzącej. Dziewczyna rzuciła telefonem na etażerkę, szczerze mówiąc miała to wyćwiczone do perfekcji, poza tym miała bardzo miękki wierzch. Przechodziła obok mnie więc wykorzystałem okazję, przyciągnąłem ją za rękę, tak że siedziała na moich kolanach.-Spokojnie, mi nie uciekniesz piękna.-Szepnąłem jej do ucha, a ona zaczęła się wierzgać i sprzeciwiać.-Shhh... cicho Kathy... i tak się nie wyrwiesz, a ja chcę tylko porozmawiać.-Zacząłem się delikatnie kołysać i ją uspokajać pocałunkami w jej piętę Achillesową, czyli szyję.-No więc jaki układ? Rozmawiamy i daję ci spokój, czy siedzimy tak aż się nie poddasz? Wybór należy do ciebie.-Powiedziałem i powróciłem do poprzedniej czynności. Długo czekałem na odpowiedź, ale było warto.
-Dobrze porozmawiajmy.-Powiedziała na spokojnie, więc ją puściłem. Usiadła obok mnie i założyła nogę na nogę. Chciało mi się z niej wtedy śmiać, gdy próbowała udawać poważną, w wyciągniętej i za dużej koszulce, która sięgała jej do połowy uda i w mokrych, już poplątanych włosach. Urwał mi się chichy śmiech, na co zmroziła mnie wzrokiem, ale po chwili jej tęczówki powróciły do normalności.-Więc o czym chciałeś porozmawiać Zayn?-Spytała z naciskiem na moje imię.
-Prawie nie wyczułem wrogości.-Zaśmiałem się, przez co oberwałem od niej w tors. Gdybym tego nie widział, nawet nie wiedziałbym, że to zrobiła.-Coś Ci się pogorszyło, od ostatniego razu.-Znów się zaśmiałem.
-Chcesz to mogę mocniej.-Oburzyła się i rzuciła plecami na łóżko, poszedłem w jej ślady. Leżeliśmy w milczeniu, wpatrywałem się w jej kartki przyklejone na suficie.
-Ty to rysowałaś?-Spytałem po chwili przypatrując się mojemu portretowi, wskazałem na niego palcem, a potem krążyłem po reszcie. Były to nie tylko rysunki, ale i teksty piosenek, złote myśli, daty i zdjęcia.
-Nie, magiczna wróżka przyleciała i wyczarowała to wszystko, a gdy mi się zachce mieć kolejny rysunek to mi go przykleja gdy śpię i myśli, że o niej nie wiem.-Burknęła, na co ja odpowiedziałem śmiechem.
-Nie śmiej się ze mnie!-Zawoła nadal poważna.
-Proszę cię chcę odciążyć atmosferę, nie chcę żeby było tak napięcie.-Powiedziałem i więcej się nie odzywałem, tylko przyglądałem się kolejnym kartką, niektóre były puste, widocznie do zapełnienia.
-Już do mnie nic nie czujesz?-Spytała po chwili cicho, zobaczyłem jak zgniata kołdrę i błądzi wzrokiem po pokoju unikając mnie.
-Nadal cię kocham.-Uśmiechnąłem się i pogłaskałem ją wierzchem dłoni po policzku. Tak. Nigdy nie zmienię swoich uczuć. Mówią, że czasem miłość przemija, ale ja mam nadzieję, że w naszym przypadku tak nie będzie.-Naprawdę, nie przestanę cię kochać.-Szepnąłem jej do ucha i przygryzłem jego płatek. Czuję się jak zakazany kochanek, który tylko pragnie, ale nie może dostać. Odsunąłem się od niej i włożyłem ręce pod głowę.
-To co dla ciebie znaczy Perrie?-Znów spytała. To pytanie zadało mi wiele do myślenia. Czy ja kocham Pezz? Czy to było tylko zauroczenie momentem? Pamiętam to jakby było to wczoraj, a było chyba trzy dni temu.
Jak zwykle uśmiechnięty maszerowałem do parku. Chciałem powdychać świeżego powietrza i odpocząć od tych głupków. Na samą myśl o nich banan pojawił mi się na twarzy. Usiadłem na ławce i zjechałem delikatnie z nosa moimi przeciwsłonecznymi pilotkami. Zobaczyłem czteroosobową grupkę dziewczyn, śmiały się i wygłupiały. Uśmiechnąłem się na ich widok. Moje okulary wróciły na poprzednie miejsce, a plecy oparłem o ławkę. Coś minie zaintrygowało w tych dziewczynach, więc postanowiłem za nimi pójść.
-Zayn śledzący pedofil.-Zaśmiałem się pod nosem i wstałem. Ale czy pedofil? Raczej detektyw. Tak. To bardziej pasuję. Włożyłem ręce do kieszeni jeansów i przyglądając się im ruszyłem za nimi.
~*~
Trzy dziewczyny weszły do kawiarni, a jedna została na zewnątrz i rozglądała się za wolnym stolikiem. Stałem parę metrów za nią. Zrobiła krok do tyłu i straciła równowagę, szybko zareagowałem i po chwili leżała na moich rękach. Spoglądałem przez okulary w jej oczy, zagrały emocje i razem przybliżaliśmy się do siebie, by w końcu złączyć usta.. Zobaczyłem tylko błysk fleszy, ale się nie przejmowałem. Złożyłem ostatni pocałunek i pomogłem wstać. Uśmiechała się do mnie, od razu wyciągnęli mikrofony w nasze strony i zaczęli się przekrzykiwać.
-Jesteście razem?!
-Ile to już trwa?!
Spojrzałem tylko na nią, delikatnie kiwnęła głową zgadzając się. Splotłem nasze dłonie i potwierdziliśmy ich przypuszczenia.
~*~
-Przepraszam. Nie powinnam się tym interesować.-Powiedziała cicho i wpatrywała się w jedną z kartek.
-Nie, to ja przepraszam, że...-Zacząłem.
-Ty nie masz za co przepraszać!-Podniosła głos nie dając mi dokończyć.-To ja się zachowałam jak jakaś matka, która się o wszystko wypytuje, nie powinnam się mieszać.-Oznajmiła patrząc na mnie. Odwróciłem głowę w jej stronę.
-Ale ja chce ci wytłumaczyć mamusiu.-Zaśmiałem się, odpowiedziała mi tylko prychnięciem. Wstała z łóżka i podeszła do lustra.-Ej no Smithi.-Powiedziałem ciepło i kroczyłem w jej stronę.-Nie obrażaj się.-Szepnąłem i objąłem ją od tyłu. Spodziewałem się odepchnięcia, ale ona znów udaje, że mnie ignoruje.-Nie ignoruj mnie.-Powiedziałem jej na spokojnie do ucha i pocałowałem w czoło. Do jej pokoju wparował znikąd Louis i zastał nas w tej sytuacji.
-Nie spodziewałem się tego po tobie Kathy!-Podniósł głos, a dziewczyna spojrzała przerażona w jego stronę, odskoczyłem od jej ciała jak poparzony, usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłoniach. Brawo Zayn, jesteś kurwa genialny! Skarciło mnie drugie ja, a Tommo nie kończył swoich wywodów.-Myliłem się co do ciebie! Myślałem, że kochasz Nialla, wyglądacie razie tak słodko i uroczo. Zawsze się uśmiecham w duchu na widok waszych splecionych dłoni, jak siedzisz mu na kolanach, albo się obejmujecie czy całujecie! A ty się okazałaś taka fałszywa! Po co z nim wtedy jesteś?!-Warknął, widziałem zmianę w jej oczach, z przerażenia na wściekłość, mimo, że spływały łzy po policzkach.
-Bo go kocham! Kocham go! Kocham!-Krzyczała.-Ja myślałam, że jesteś moim przyjacielem i znasz zasady kultury! Po pierwsze to jakim prawem wszedłeś do mnie jak do własnego pokoju?! Po drugie kocham Nialla! Po trzecie nie jestem fałszywa! Po czwarte nie zdradzam osoby, którą kocham, tak jak ci przypomnę ty to zrobiłeś! Po piąte mogę ci wszystko powiedzieć co chcesz wiedzieć na temat tego jak doszło do tej sytuacji!-Wrzeszczała już na niego z całej siły. Wykrzyczała mu wszystko co się stało, przyglądając się temu ze strachem wydawało się jakby blondynka rosła w siłę, a Tomilson się kurczył. Kiedy skończyła był zszokowany.
-J.. ja n.. nie... wiedziałem. Prze... przepraszam... Zbytnio troszczę się o Nialla, jeszcze raz cię przepraszam.-Wydukał z siebie i próbował ją przytulić, ale ona go odepchnęła.
-Wyjdź Louis!-Wskazała na drzwi.-Ty też Zayn.-Usłyszałem, więc wstałem i wyszedłem przez taras ciągnąc za sobą nadal zszokowanego Louisa. Ostatnie co widziałem przed ostatecznym pójściem sobie, to zamknięcie przez nią drzwi i zasłonięcie ich białym materiałem. Potem już odszedłem i pojechałem z Tommo do domu.
"Gratuluję." |Kathy
Kiedy obydwaj wyszli zamknęłam porządnie drzwi i je zasłoniłam. Następnie jednym co mi zostało to pójść spać.
~*~
Całą noc przekręcałam się z boku na bok, nie mogłam zasnąć. Odpłynęłam w krainę snu około godziny czwartej, gdyż wstałam po czternastej, a budzę się sama z siebie po około dziesięciu godzinach snu.
Leniwie się przeciągnęłam i zrzuciłam nogi z łóżka, a potem wstałam. Chwiejnym krokiem podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej czarne skórzane szorty, a do tego czarną koszulkę z krótkim rękawem i nadrukiem. Na stopy naciągnęłam skarpetki, a później wsunęłam je w papcie. Poszłam do kuchni, na talerzu leżała kanapka, nie myśląc wzięłam ją do buzi i poszłam usiąść. Przeglądałam gazetę jedząc śniadanie, gdy do jadalni wparowała moja mama.
-Gdzie jest kanapka?-Spytała wskazując na talerz.
-Pół tu-pokazałam na brzuch.-a pół tu.-Pomachałam jej chlebem i znów go ugryzłam.
-Kathy..-Westchnęła i podparła boki.
-No co nie wiedziałam, że jest twoja. Następnym razem nie zostawiaj jej tak ładnie przyszykowanej.-Jęknęłam, a mama tylko pokręciła głową wzdychając.-Właśnie chcę się wyprowadzić.-Oznajmiłam na co opiekunka wbiła nóż w drewnianą deskę.
-Dlaczego?-Spytała oparta jedną ręką o blat, a drugą trzymała rączkę noża.
-Proszę cię puść nóż.-Powiedziałam spoglądając na nią i odkładając gazetę.-Nie chcę żebyś musiała znosić moje humorki, jak to co było wczoraj. Tylko najlepiej by było zrobić to jak najszybciej, więc lecę do biura coś znaleźć, później się spakuję i najpóźniej pojutrze mnie nie będzie.-Mówiłam jedząc ostatni kęs skibki i ubierając buty.
-Jeśli tak chcesz, jesteś pełnoletnia, ale opłacę ci mieszkanie i pierwsze rachunki zanim nie znajdziesz sobie porządnej pracy.
-Dzięki, kocham cię papa!-Krzyknęłam i zamknęłam drzwi. Szybko wsiadłam do samochodu i już mnie nie było.
~*~
-Tak proszę tu podpisać.-Uśmiechnęła się kobieta. Dałam swoją parafkę w odpowiednich miejscach i dom należał do mnie, a raczej mojej mamy.-Gratuluję.
-Dziękuję, świetnie mi się tu będzie mieszkało.-Okręciłam się wokół swojej osi podziwiając mieszkanie.
-----------------------------------------------------------------------------------
Tutaj chcę was przeprosić, że nie piszę regularnie, ale to zależy od weny :/ Na serio chciałabym was przeprosić, sądzę, że to zrozumiecie, postaram się dodawać, dwa razy na tydzień, ale już wam oznajmiam, że nie będzie mnie od 27 lipca do 04 sierpnia. Postaram się dodać coś dłuższego na ten tydzień nie obecności, ale nie obiecuję.
Po drugie dodałam kilku bohaterów, a mianowicie Krisa, Demi, Elkę, Perrie i Dan :)
EDIT: Nie wiem już czy jesteście ślepi czy coś, ale no przepraszam pisze wyraźnie by NIE dawać spamu w innej zakładce niż tej, która jest do tego stworzona, ja nie robię tego dla siebie i teraz przed czytającym oświadczam:
"Oświadczam, iż ja Marta pisząca historię Kathy Smith na tym blogu nie wejdę na bloga, który poda swój spam w innych zakładkach. Nawet jak go zobaczę w spamie nie zajrzę tam, bo złamano jedną prostą zasadę."
*Nie pisałam w opowiadaniu o zdjęciu gipsu, wiem, że mogła mieć krótko gips, ale ja miałam dwa-trzy tygodnie.
Świetne jest :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następnyy . ;D
/ Madzia :)
Bardzo fajny rozdział. Biedna Kathy, ma urwanie głowy z tymi facetami :p Weny życzę :*
OdpowiedzUsuńDzięki :) Mam nadzieję, że Best Song Ever mi jej doda.
UsuńDla nie wiedzących poleci 19.lipca o 18 na ESCE.
A kiedy nastepny ?? :-*
OdpowiedzUsuńświetnyyyy ♥
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. *_*
OdpowiedzUsuńŚwietny dalej ;*
OdpowiedzUsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńZ
OdpowiedzUsuńA
J
E
B
I
S
T
Y
:*