Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam gorący prysznic,
uczesałam się i pomalowałam.
Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy. Otwarłam
drzwiczki i zaczęłam przeglądać zawartość szafy. Jak co dnia nie mogłam wybrać
żadnego ubrania. W końcu coś wybrałam. Chyba każda kobieta na świecie ma taki
problem co dnia. Postanowiłam wprowadzić w swoje życie kilka zmian. Nie wiem
czy można to nazwać zmianą. Raczej chce uporządkować kilka spraw. Najwyższy
czas się za to zabrać. Wzięłam telefon z szafki i wybrałam numer Louisa. Po
jakiś trzech sygnałach odebrał.
- Hallo?!- usłyszałam rozbawiony głos Tomlinsona.
- Hej Louis!- przywitałam się miłym głosem.
- O Sophie cześć!- chyba nawet nie spojrzał na wyświetlacz kto
dzwoni.
- Przeszkadzam?- wolałam się upewnić.
- Jasne że nie. Coś się stało?- spytał już normalnym głosem.
- Nie, nic się nie stało. Chciałam się z tobą spotkać. Muszę z
tobą pogadać.- wyjaśniłam.
- Akurat mam wolny czas. To kiedy i gdzie?- chwile się
zastanowiłam nad odpowiedzią.
- Możemy się spotkać w parku, tylko powiedz o której ci pasuje.
- No to za 15 minut w parku.- powiedział niepewnie.
- Ok. To do zobaczenia.- rozłączyłam się i schowałam telefon do
kieszeni. Louis pewnie teraz się zastanawia o czym chce z nim pogadać. Zresztą
na jego miejscu też bym się zastanawiała. Wyszłam z pokoju i pokierowałam się w
stronę schodów. Zeszłam na dół i od razu poszłam w stronę drzwi wyjściowych.
- Wychodzę!- powiadomiłam domowników.
- A śniadanie?- usłyszałam donośny głos Kristy.
- Nie jestem głodna.- włożyłam buty i wyszłam z domu. Spacerkiem
poszłam na umówione miejsce. Oczywiście nie obyło się bez dziwnych spojrzeń
dziewczyn które mnie mijały. Przez chwile zastanawiałam się o co im chodzi.
Potem zajarzyłam fakty. Albo wiedzą że zerwałam z Harrym albo po prostu
nienawidzą mnie, bo byłam i z Louisem i z Harrym. Przykro mi bardzo, ale to nie
ich interes. Niestety ale takie są minusy gdy się zadaje ze sławnymi ludźmi.
Gdy doszłam do parku, Louisa jeszcze nie było. Usiadłam na ławce i zaczęłam
analizować całe swoje życie. Doszłam do wniosku, że jest beznadziejne. Z
zamyśleń wyrwał mnie Louis.
- Długo czekałaś?- spytał i przy tym ślicznie się uśmiechnął.
Odwzajemniłam uśmiech i wstałam.
- Chwile. Idziemy na spacer?- Lou kiwnął głową. Wole spacerować
niż siedzieć w miejscu.
- To o czym chciałaś pogadać?- zapytał od razu gdy ruszyliśmy.
- O naszych relacjach. Jak na razie to są beznadziejne.- Lou się
uśmiechnął.
- Nie jest aż tak źle.
- Chciałabym żebyśmy zostali przyjaciółmi. Takimi prawdziwymi
przyjaciółmi. Byłam trochę nie fair w stosunku do ciebie. Żałuje tego. Chce
żeby nasze stosunki były lepsze.- wyjaśniłam mu.
- To wszystko to moja wina. Czyli przyjaciele?- spytał.
- Przyjaciele.- wyciągnęłam do niego rękę. On tylko się zaśmiał.
Zatrzymaliśmy się i Louis mnie przytulił. Szczerze to brakuje mi tego.
Oderwałam się od niego i znowu zaśmiałam.- To co idziemy dalej?- Lou kiwnął
głową.- Co u Hazzy?- to pytanie długo chodziło mi po głowie.
- Chodzi przybity. Trochę weselszy jest jak przychodzi Kathy. Ostatnio
byli razem w wesołym miasteczku. Znaczy spotkali się tam przypadkowo.- trochę
poczułam się zazdrosna. Chyba nawet nie mam o co. W końcu Kathy to moja
siostra, a Hazza to mój chłopak. Znaczy były chłopak. Poczułam wibracje
telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni. Dostałam smsa. Spojrzałam na wyświetlacz i
na mojej twarzy pojawił się uśmiech. W głowie miałam małą nadzieje że to coś
miłego. Weszłam w treść smsa.
Od: Hazza <3
Treść: Bardzo się cieszę że spędzasz miło czas z Louisem. Widząc
wasze uściski i uśmiechy. Na dodatek słysząc wasze śmiechy. Chyba mogę sądzić
że bardzo dobrze się bawicie. Pozdrów nowego chłopaka.
Poczułam dziwne ukłucie w sercu. Rozejrzałam się dookoła w
poszukiwaniu Harrego. Jednak nigdzie go nie było widać. Najwidoczniej już się
zmył. Louis pytająco na mnie spojrzał. Nie za bardzo wiedział kogo tak
wyszukuje wzrokiem. Wiem jak to musiało wyglądać. Przedtem jakoś nie pomyślałam
o konsekwencjach.
- Cholera jasna.- odezwałam się dość głośno. Ludzie którzy
przechodzili obok głupio na mnie spojrzeli.
- Co jest?- zapytał Louis.
- Harry widział jak się przytuliliśmy.- podałam mu telefon żeby
sam przeczytał smsa. Gdy Louis oddał mi telefon od razu odpisałam Hazzie.
Do: Hazza <3
Treść: Harry oszalałeś?! Nie jestem z Louisem. To był tylko
przyjacielski uścisk.
Próbowałam jakoś opanować sytuacje. Nie za bardzo mi się to udało.
Jednak Harry już nic nie odpisał.
- Wiesz co ja będę już szła do domu. Nie mam humoru już na nic.
Chce iść do domu i zamknąć się w pokoju.- Louis mnie mocno przytulił. Próbował
jakoś podnieść mnie na duchu.
- Wszystko będzie dobrze. Jeszcze wspomnisz moje słowa. Pogadam z
Harrym. Wszystko mu wyjaśnię.- nie było mnie stać nawet na to żeby odwzajemnić
uśmiech Louisa. Pożegnałam się z nim i poszłam do domu. Byłam totalnie rozbita.
Szczerze to chciało mi się płakać. Gdy weszłam do domu, trzasnęłam głośno
drzwiami. Jedna łza zleciała po moim policzku.
- Sophie to ty?- usłyszałam głos który z pewnością należał do
Kristy. Bo w końcu kto inny by się tym interesował. Nie odpowiedziałam jej tylko
pobiegłam w stronę schodów, a następnie wbiegłam do pokoju. Znowu trzasnęłam
drzwiami. Zamknęłam je na klucz i rzuciłam się na łóżko. Może i już nie będę z
Harrym, ale boli mnie to jak mnie traktuje. Teraz na pewno jestem mu obojętna.
Ma mnie dość i pewnie nie chce nigdy więcej widzieć na oczy. Może powinnam
gdzieś wyjechać. Najlepiej na drugi koniec świata. Żebym już nikomu nie
przeszkadzała. Żeby już nikt przeze mnie nie cierpiał. Może to dobry pomysł,
ale niby gdzie bym miała jechać? Może do jakiejś rodziny? Tylko do jakiej?
Babcia mieszka w tym samym mieście co i my. Większość naszej rodziny mieszka
tutaj. Z resztą nie utrzymujemy za dobrych kontaktów. Może powinnam zamknąć się
w pokoju i już nigdy nie wychodzić. Jeszcze ktoś by się zranił patrząc na mnie.
W końcu ja potrafię tylko ranić ludzi. Nawet sama siebie ranię. Usłyszałam
donośne pukanie do drzwi.
- Sophie otwórz.- tajemniczą osoba była oczywiście Kristy.
- Dajcie mi wszyscy święty spokój!- krzyknęłam nie ruszając się z
miejsca. Jednak kobieta nie odpuszczała. Ona zawsze się o mnie martwi. Czasami
bardziej niż matka. To mnie najbardziej boli. Obca osoba bardziej się mną
interesuje niż mama. W końcu otworzyłam jej drzwi. usiadła obok mnie na łóżku.
Opowiedziałam jej wszystko co się dzisiaj wydarzyło. Kristy przytuliła mnie i
zaczęła głaskać po głowie.
- Jedyne co mogę powiedzieć to, to że ty naprawdę kochasz tego
chłopaka. Inaczej nie przejmowałabyś się co on o tobie powie, albo myśli. Nigdy
nie przejmowałaś się niczyją opinią. A gdybyś była mu obojętna to nie pisałby
do ciebie takiej wiadomości.- może Kristy miała rację. Na pewno nie miała racji
w jednej sprawie. Ona nie zna Hazzy, więc nie wie jaki on jest. Jestem tego
pewna, że on ma mnie gdzieś.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że długo nic nie dodawałyśmy, ale jakoś tak wyszło. ;P
Następny rozdział jak będzie co najmniej 8 lików. Na pewno dacie radę. :)
Fajny rozdział oczywiście czekam na następny ale dodawajcie regularnie to taka mała prośbą
OdpowiedzUsuńStaramy się tak dodawać, ale to zależy od weny. ;/
UsuńBardzo fajny rozdział. Mam nadzieję, że Hazza i Sophie będą znowu razem. Pasują do siebie i cierpią jak są osobno. Weny życzę :*
OdpowiedzUsuńDalej :p
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzial. Jak zwykle :D No i widac ze Hazza kocha Sophie <3<3
OdpowiedzUsuńxD
wow *.*
OdpowiedzUsuńdawaj następny
czekam :)
No,no. Suuuuuper. :D
OdpowiedzUsuńKiedy dalej?
Awww.;d
OdpowiedzUsuńDalej*.*
No i jak zwykle genialne :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. A mogłybyście dodać coś dramatycznego? xD Czekam na cd.
OdpowiedzUsuńPostaram się ;P
UsuńHazza i Sophie= <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny
Ej ale chyba chodzilo Ci o komentarze? :o xdd
OdpowiedzUsuńA no i.. Hazza i Shopie pasu. do siebie :3 Widac ze Harry szczerze kocha Sophie ;D