27 września 2013

50.

*Oczami Nialla*
Wyszła z nim. Zostawiła mnie. Niby chciała mieć spokój. Czuję się... zazdrosny? On przecież chciał mi ją kilka razy odebrać! Może teraz.... Nie Niall! Idioto! To twój przyjaciel!
-Przepraszam, że musiałam wyjść.-Uśmiechnęła się i położyła obok. Uśmiech sam cisnął mi się na usta gdy poczułem na policzku jej miękkie wargi.-Mam już plany na jutro.-Szepnęła mi do ucha i poczułem jak mnie puszcza. Odwróciłem się w jej stronę i patrzyłem na nią. Skuliła się w kulkę i próbowała zasnąć, jeśli już nie spała.
-Dobranoc.-Pocałowałem ją w głowę i sam starałem się zasnąć.

*Następnego dnia*


*Oczami Kathy*
Kiedy wstałam obok nikogo nie było. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spenetrowałam wzrokiem cały pokój. Na lustrze była przyklejona karteczka, a drzwi uchylone. Z ciężkością zrzuciłam nogi z łóżka i wsunęłam w ciepłe papcie. Poczłapałam do komody przeczesując palcami włosy. Przeczytałam treść liściku i odłożyłam go. Nie myśląc za wiele spróbowałam zrobić kitkę, oczywiście skończyło się niepowodzeniem, gdyż tylko połowa włosów znajdowała się w zasięgu gumki. W biurku znalazłam szkolne nożyczki. To nie to samo co fryzjerskie, ale lepsze niż nic. Zagryzłam wargę, zacisnęłam oczy i zrobiłam pierwsze cięcie. Teraz nie ma odwrotu i po chwili blond kosmyki znalazły się na ziemi. Sprzątnęłam je i ubrałam dżinsy i top, który miał być moim wczorajszym strojem. Zeszłam na dół, myślałam, że pęknę ze śmiechu patrząc na miny zebranych.
-No cześć.-Uśmiechnęłam się i usiadłam przy stole.-Zamknij buzię, bo ci mucha wleci.-Zaśmiałam się podnosząc szczękę Zayna.-Powiecie coś wreszcie?
-Ślicznie wyglądasz.-Wydukał Louis. Podziękowałam i zajęłam się jedzeniem. Po chwili wszyscy się ogarnęli i jedliśmy śniadanie. Oczywiście nie obyło się bez pytań Jak? Kiedy? Dlaczego? Z czasem zaczęło mnie to irytować, więc usunęłam się z jadalni. Zasiadłam kanapie i z podpartą o rękę brodą wgapiałam się w dywan. Poczułam, że miejsce obok mnie się ugina, ale byłam tak 'zachwycona' fakturą, że nie odwróciłam wzroku.
-To co dziś robimy?-Objął mnie ręką, więc spojrzałam na niego. Teraz uśmiech sam cisnął mi się na usta.
-Najpierw zaliczymy mój dom, a potem spacerek, może kino, jedzenie. Wrócimy do mnie i tam pomyślimy co dalej.-Uśmiechnęłam się. W myślach cały czas grzmiało mi Zgódź się! Zgódź się! Jeśli odpowiedziałby Nie to cały plan ległby w gruzach. 
-Takiej ślicznotce nie można odmówić.-Odwzajemnił gest i poczułam jego wargi na swoich. Znów zaczęłam się śmiać.
-Przepraszam. Idziemy?-Wskazałam wyjście. Kiwnięciem głowy się zgodził, zabrałam torbę i wyszliśmy. Przez drogę do domu cały czas na niego spoglądałam na niego i się uśmiechałam. Zaczęła lecieć OWOA, więc zaczęliśmy śpiewać. Skończyła się chwilę przed domem. Wrzuciłam torbę do przedpokoju, wymieniłam lity na trampki i mogliśmy iść. Po chwili spaceru dotarliśmy do parku. Przeszliśmy przez niego i trafiliśmy na ciąg domów bliźniaków. Mój wzrok padał na każdy z nich po kolei. Zawsze idealnie przystrzyżone trawniki, na kilku ogródkach bawiły się dzieci, na innym podjeździe ludzie myli samochody, albo grillowali. Gdzieniegdzie można było zobaczyć tabliczkę z napisem "Na sprzedaż" bądź "Sprzedanie". Do jednego z domków właśnie wchodziła para z kartonami. Zawsze marzyło mi się mieszkanie w takim domu, obok sąsiedzi, a na naszym ogródku, ja, mój mąż, trójka dzieci i pies. Mam nadzieję, że kiedyś z Niallem stworzymy taką kochającą się rodzinę. Chyba myślał o tym samym co ja, bo po chwili jego dłoń odnalazła i ścisnęła moją. Podarowałam mu buziaka w 
policzek i dalej szliśmy w ciszy, która dla żadnego z nas nie była krępująca. Nie potrzebowałam niczego innego jak jego obecności. Czasami nawet milczenie jest lepsze niż słowa. Ciszę przerwała nam wiadomość. Wyjęłam telefon i przeczytałam jej tekst. Znaleźli prezent, teraz jedzenie. 
-To chyba dobry czas na obiad. Co o tym myślisz?-Schowałam telefon i podniosłam wzrok na niego. Chwilę myślał, a potem objął mnie w pasie i odpowiedział patrząc na mnie.
-Jak dla mnie zawsze jest dobry czas na jedzenie.-Zaśmiał się słodko. Kocham jego śmiech, kocham jego całego.
-O tym nie pomyślałam, więc gdzie idziemy?-Nastała chwila ciszy. Na jego ustach pojawił się chytry uśmiech. Ścisnął moją dłoń i zaczął biec przed siebie. Poczułam szarpnięcie i pobiegłam za nim. Stwierdziłam, że to dobry czas na mały wyścig.-To ostatni przy latarni ten stawia!-Krzyknęłam i popędziłam ile sił w nogach. Zakręciłam się na rurze od lampy i z uśmiechem czekałam na niego, doszedł po chwili.-Kocham cię.-Przytuliłam się do niego.
-Ja ciebie też.-Pocałował mnie czule trzymając swoje dłonie na moich policzkach. 

*Oczami Sophie*

Wczorajszy dzień był najcudowniejszym dniem pod słońcem. Spędziłam z Harrym cały dzień. Na mojej twarzy widniał szeroki uśmiech. Nawet nie próbowałam się go pozbyć. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Musze się trochę ogarnąć. Wzięłam gorący prysznic, a następnie dokładnie wytarłam się ręcznikiem. Włożyłam na siebie ubrania. Wzięłam z półki kosmetyki i zrobiłam codzienny makijaż. Uczesałam i wysuszyłam mokre włosy. Spojrzałam w lustro by zobaczyć efekt końcowy. Uśmiech sam cisnął się na usta. Całkiem inna osoba niż kilka dni temu. Usłyszałam dzwoniący telefon. Wybiegłam z łazienki i szybko odebrałam telefon.
- Hallo?!- oczywiście nie spojrzałam na wyświetlacz.
- Cześć kochanie!- Harry. Jeszcze szerzej się uśmiechnęłam. Ten jego charakterystyczny zachrypnięty głos doprowadza mnie do obłędu.
- Hej!- przywitałam się z entuzjazmem.
- Czemu nie odbierasz ode mnie telefonów? Chyba już czwarty raz dzwonię.- pożalił się.
- Przepraszam, kąpałam się.- wyjaśniłam.- A co tak strasznie się za mną stęskniłeś?- spytałam chichocząc.
- Żebyś wiedziała. A tak naprawdę to dzwonię po o żeby się z tobą umówić. Niall ma dzisiaj urodziny i robimy mu niespodziankę. Muszę iść kupić mu jakiś prezent. Oczywiście jesteś zaproszona.
- Już myślałam, że jakaś randka się szykuje.- zaśmiałam się.- Przyjdź po mnie za 15 minut.
- Ok.- pożegnałam się z nim i powędrowałam do kuchni. Szybko zrobiłam sobie kanapkę. Harry oczywiście przyszedł punktualnie. Gdy tylko usłyszałam dzwonek do drzwi od razu pobiegłam w ich kierunku. Gdy otworzyłam zobaczyłam uśmiechniętego loczka. Od razu podeszłam do niego bliżej. Stanęłam na palcach, objęłam jego szyję i pocałowałam go. Harry położył swoje ręce na mojej tali. Czułam że jego usta nadal się uśmiechają. Chłopak odsunął mnie od siebie. Nie myliłam się uśmiechał się. nie mogłam napatrzeć się na jego słodkie dołeczki.
- To co idziemy?- spytał. Pokiwałam głową. Włożyłam buty, zabrałam kluczę i telefon. Zamknęłam drzwi na klucz i razem z Harrym ruszyliśmy.- To gdzie idziemy do sklepu?
- Do jakiegoś marketu po jedzenie. Niall na pewno by się cieszył. Byłby to lepszy prezent niż każdy inny.- zachichotaliśmy.
- Pomyślałem nad kupnem nowej gitary. Złożyliśmy się już nawet z chłopakami. Dokładasz się?- pokiwałam głową. Jakby mogło być inaczej. Uwielbiam Nialla. Od razu pokierowaliśmy się do sklepu z gitarami.
- Powinieneś się cieszyć że tu teraz jestem.- odezwałam się. Harry spojrzał na mnie pytająco.- Moi rodzice i brat pojechali do babci, a Kristy do jakiejś rodziny. Miałam jechać z nimi, ale zmieniłam zdania.
- Czemu?- zapytał. Wahałam się z odpowiedzią, ale jednak zdecydowałam się odpowiedzieć. 
Mocniej ścisnęłam jego rękę.
- Bo byłam załamana naszym rozstaniem. Nie dość że straciłam chłopaka, to jeszcze przyjaciela.- westchnęłam.- Cieszę się że wyjaśniliście sobie wszystko z Louisem. Mam nadzieje że przestaniesz być o mnie zazdrosny.
- Wątpię.- zachichotał.- Gdybym nie był o ciebie zazdrosny byłbym idiotą. Faceci aż ślinią się na twój widok.- westchnął.
- Myślisz że ja czuje się świetnie ze świadomością że kochają cię dziewczyny na całym świecie? Chciałby zostać twoimi dziewczynami, a w najlepszym wypadku żonami? Jakby mogły pożarły by cię swoim wzrokiem.- zaśmiałam się wymawiając ostatnie zdanie.- Pewnie większa połowa mnie nienawidzi, bo im cię zabrałam. Kochają cię i zrobiły by wszystko żeby po prostu cię zobaczyć, czy dotknąć. Nie mówiąc już o pocałunku albo przytuleniu. Ja mam to cały czas i pewnie kipią z zazdrości.- znowu westchnęłam. Harry wpatrywał się we mnie, dokładnie studiując moją twarz.
- Nie wiedziałam że tak to odbierasz.- powiedział zasmucony.
- Sam zobacz, że twoja zazdrość o mnie nie ma sensu.- uśmiechnęłam się.
- Przykro mi że tak sądzisz.- skrzywił się.
- Harry to i tak nie ma znaczenia. Nie potrzebnie ci to mówiłam. Nie przejmuj się tym.- chłopak pokiwał głową. Resztę drogi loczek cały czas szedł w zamyśleniu. Podejrzewam że myślał o tym co mu powiedziałam. Gdy weszliśmy do sklepu z gitarami mogłam dostrzec kilka ślicznych instrumentów. Harry rozmawiał z jakimś człowiekiem, a ja samotnie chodziłam i oglądałam różnorakie instrumenty. Nie był to tylko sklep z gitarami. Nie spodziewałam się że sklep będzie aż tak duży. Loczek oglądał jakieś gitary i nadal rozdziawiał z tym samym kolesiem. Podeszłam do jednej z gitar. Była śliczna. Przejechałam palcem po strunach, wydając głośny dźwięk. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Gitara była cała czarna. Była taka czysta i błyszcząca. Nie było na niej nawet jednej mazy. Przeczytałam kartkę obok gitary. Nic z tego nie zrozumiałam. No może jedną rzecz cenę.
- Mogę w czymś pomóc?- zapytał głos jakiegoś mężczyzny za mną. Odwróciłam się by na niego spojrzeć.
- Raczej nie.- uśmiechnęłam się.- Tylko oglądam.- wyjaśniłam. Mężczyzna, a raczej chłopak wyglądał na młodego. Może nawet był w moim wieku. Chłopak spojrzał na gitarę, którą przed chwilą oglądałam.
- Gdyby jednak pani zamierzała kupić gitarę, to poleciłbym właśnie tą czarną.- podarował mi szeroki uśmiech.
- Jest śliczna. Szkoda tylko że nie umiem grać. – skrzywiłam się, ale zaraz potem znowu uśmiechnęłam. Nasz rozmowę przerwał mój telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Liam. Przejechałam palcem po ekranie i szybko odebrałam.
- Hej Soph! Jest gdzieś z tobą Harry?- zapytał od razu.
- Hej Li! Teraz akurat rozmawia. Mógłbyś po nas przyjechać? Mądry Harry nie wpadł na pomysł żeby przyjechać autem. Nie każ nam iść przez pół miasta z gitarą w ręku. Jeszcze Niall nas obaczy i będzie po niespodziance.- zaśmiałam się.
- Jasne przyjadę. Właściwie i tak miałem jechać na zakupy. Musimy dać Niallowi coś do jedzenia. Chyba by nas znienawidził za urodziny bez jedzenia.- Liam zaczął się śmiać.
- Też tak sądzę. Ja muszę kończyć. Pa.- rozłączyłam się i z powrotem schowałam telefon do kieszeni.
- Przepraszam, ale musiałam odebrać.
- Nic nie szkodzi.- znowu się uśmiechnął. Spojrzałam w stronę Harrego. Loczek spoglądał co jakiś czas na naszą dwójkę. Nie miał za szczęśliwej miny. Włączyła się funkcja zazdrość Hazzy. Z powrotem spojrzałam na chłopaka. Wyglądał na bardzo spokojną osobę.
- Pan gra na gitarze?- spytałam. Dziwnie się czułam mówiąc do niego pan.
- Tak. Po części dla tego tu pracuje. Gram nawet w zespole.- uśmiechnęłam się. Już chciałam odpowiedzieć że mój chłopak też ma zespół, ale poczułam jak ktoś obejmuje mnie w pasie. Oczywiście był to Harry. Patrzył zabójczym wzrokiem na mojego rozmówce. Lekko go szturchnęłam.
- Dziękujemy za pomoc.- odezwał się loczek. Chłopak odszedł i zaczął poprawiać gitary.
- Mógłbyś być troszkę milszy.- upomniałam go.
- Patrzył na ciebie jak Niall na jedzenie.- zaśmiałam się słysząc to porównanie. Postanowiłam zmienić temat.
- Liam dzwonił. Chciał coś od ciebie. Prawdopodobnie nie odbierałeś. Zaraz po nas przyjedzie.- Harry kiwnął głową.
- Niech chłopak wie że do mojej dziewczyny się nie podchodzi.- zmarszczyłam czoło.
- Może jeszcze zamknij mnie w domu pod kluczem i każ ubierać golfy i długie spodnie żeby faceci nie mieli na co patrzeć.- Harry uniósł jedną brew.
- Przeszło mi to przez myśl.- zrzuciłam jego rękę i ruszyłam w stronę wyjścia. Na szczęście Liam już tu był. Otworzyłam drzwi i wsiadłam do środka.
- Hej Liam!- przywitałam się.- Możemy zostawić Harrego?- spytałam z nadzieją.
- Co znowu zrobił?- spytał śmiejąc się.
- Przeszło mu przez myśl, żeby zamknąć mnie w domu pod kluczem i kazać ubierać golfy i długie spodnie żeby faceci nie mieli na co patrzeć. A to wszystko tylko dla tego że jest cholernie zazdrosny. Rozmawiałam z całkiem miłym chłopakiem i oczywiście Harremu to nie odpowiadało.- pożaliłam się.
- Właśnie idzie.- obróciłam się i zobaczyłam szczerzącego się loczka. Niósł w ręce brązowo czarną gitarę. Wsiadł do auta nie przestawiając się uśmiechać.
- Nadal się gniewasz? Żartowałem.- zaśmiał się.
- Nie obchodzi mnie to. Dopiero co o tym rozmawialiśmy, a ty i tak zrobiłeś swoje.- westchnęłam.- Mogłeś chociaż być milszy dla tego chłopaka.- Harry się uśmiechnął.
- Byłem bardzo miły.- prychnęłam.
- Co powiedziałeś?- zapytał Liam. Harry opowiedział o wszystkim przyjacielowi. Liam zaczął się z tego śmiać. pojechaliśmy razem z Liamem na zakupy, a następnie do domu wszystko przygotować.

*Oczami Kathy*
-Niall?-Uśmiechnęłam się.
-Tak?
-Zaraz wrócę i pojedziemy do ciebie, okej?-Wstałam z kanapy 'niechcący' oblewając go sokiem.-O Jezu! Przepraszam.-Założyłam włosy za uszy.-Proszę, przebierz się. Ja zaraz wrócę.-Podałam mu torbę i poszłam do pokoju. Szybko przebrałam się i umalowałam. Poszłam na górę po mój prezent, którym był album z naszymi wspólnymi zdjęciami cały opisany w tekstach piosenek i zapamiętanych słowach z naszych spotkań. Na sam jego widok buzia mi się uśmiechała. 
Schowałam go do pudełka i zeszłam na dół. Schowałam je w brązowej torebce i wróciłam do salonu.-Jeszcze raz przepraszam za ubrania.-Stanęłam na palcach i pocałowałam go.-Jedźmy.-Uśmiechnęłam się i chwyciłam go za rękę. Zgodził się ruchem głowy. Po kwadransie jazdy dotarliśmy na miejsce napisałam wiadomość do Zayna, a po chwili otrzymałam odpowiedź, wszyscy byli gotowi. Światła świeciły się w poszczególnych pokojach na górze, by uwierzył, że oni tam są, jednak zasłonili okna. Wielki plus dla nich, nie przypominam sobie, abym ich o to prosiła, więc pomyśleli. No chyba, że Dan, Pezz, albo Sophie im pomogły. W sumie nie wiem czy moja siostra będzie. Zostawiłam jej parę wiadomości tekstowych i głosowych, by zrobiła to dla Nialla i dla mnie. Wiedziałam, że przez Harrego może nie przyjść, chociaż mogli się już pogodzić... Ech, oby tak, a jak nie to żeby to się stało jak najszybciej. Chłopak otworzył drzwi i wraz z hukiem ich zamknięcia zapaliły się światła, poleciały w jego stronę serpentyny i spadły balony a wszyscy mieli na buzi wymalowany uśmiech i zawołali "Wszystkiego najlepszego!" u mnie było tak samo, tylko, że stałam na boku. Bardzo się ucieszyłam, że mu się spodobało, co było widać po jego minie. Podeszłam do niego i złożyłam życzenia, pocałowałam go długo i czule, a po mnie i reszta gratulowała mu i życzyła wszystkiego najlepszego.


*Oczami Nialla*
Impreza trwała w najlepsze, cieszę się, że nie zrobili tak jak u Liama i nie pospraszali dalekich znajomych. Nasze grono dziewięciu osób jak najbardziej mi odpowiada. Wyobrażacie dobie grać w dwadzieścia osób w butelkę? A co dopiero w tylu ilu było u Liama! To by było dziwne, chociaż może fajne. Dobiegała północ, czyli niedługo wjedzie tort. Spojrzałem na moich przyjaciół Perrie tańczyła z Danielle, Sophie z Louisem, Harry opróżniał kieliszek, Liam wyginał się na parkiecie. Kathy i Zayn... właśnie gdzie oni? Zniknęli! Dobra Niall, może to przypadek, może poszli po tort, może on poszedł po tort, a ona do toalety. Zestresowałem się i z szybkością pędziwiatra opróżniłem kolejną puszkę piwa. Spoko stary... jutro nic nie będziesz pamiętał, będzie dobrze. Zapewniał mnie mój rozum, jednak serce podpowiadało, że powinienem ich poszukać. Rozum wygrał. Po chwili zgasły światła i wjechał tort z zapalonymi świeczkami. Pomyślałem je i zdmuchnąłem dwadzieścia płomieni. Wtedy jasność wróciła i zajęliśmy się jedzeniem. Resztę pamiętam jakby ktoś powyjmował kadry z filmu. Petardy. Robienie różnych póz z Zaynem gdy one wybuchały w niebie. Kolejne dawki alkoholu. Pocałunki. Sypialnia i koniec. Tutaj film się urywa.

*Rano*

Otworzyłem oczy i od razu pojawił się ogromny ból głowy, a na dodatek przez nie zasłonięte okno wpadały słoneczne promienie. 
-Kotku...-Wychrypiałem, ale nikt mi nie odpowiedział. Odwróciłem się w stronę, po której powinna leżeć, ale zastałem puste łóżko. Zwlekłem się z niego i poczłapałem na dół.-Proszę ciszej. Głowa mi pęka.-Chwyciłem się za nią i minąłem Danielle i Liama.
-Trzeba było tyle nie pić.-Stwierdził odpowiedzialny Daddy, który, jak zwykle nie przesadzał.
-Trzeba było tyle nie pić.-Przedrzeźniałem go i łyknąłem tabletki, popijając je wodą.-Teraz najważniejsze pytanie. Widzieliście może Kathy?
-Niestety nie.-Odpowiedziała Dan, a Payne się z nią zgodził. Zwinąłem z jego talerza, kanapkę i zacząłem iść na górę, martwiłem się tak cholernie się martwiłem.
-Niall.-Usłyszałem głos przyjaciela i kątem oka spojrzałem na dwójkę, ręka dziewczyny powędrowała na jego ramie.
-Liam, odpuść mu.-Podeszła do niego.-Wczoraj były jego urodziny, a dziś zniknęła najważniejsza osoba, w jego życiu. Na prawdę, odpuść.-Usłyszałem jej głos i miałem ochotę jej podziękować. Szepnąłem ciche 'dziękuję' i wróciłem do pokoju. Szybko wskoczyłem pod prysznic i umyty wróciłem. Na komodzie nadal leżała moja kartka. Chwyciłem ją do ręki i w tym samym momencie zadzwonił mój telefon. Odłożyłem papierek na miejsce i przejeżdżając palcem po ekranie odebrałem połączenie.
-Tak słucham?-Monolog mojego rozmówcy totalnie mnie sparaliżował, usłyszałem odgłos rozłączonej rozmowy, a po chwili telefon wyślizgnął się z mojej dłoni i z hukiem spadł na panele. Strach. Smutek. Szczęście. Trzy emocje rozwierały mnie od środka, a ja tylko stałem i nie potrafiłem nic zrobić. Nic!

------------------------------------------------------------------------------------
Marta: Hej! 
A więc dobiłyśmy 50 rozdziału. Chciałam tu podziękować wam za:
32.646 wyświetleń 
22 obserwatorów 
że nasz blog zdobył 40 wyświetleń w Francji, 19 w Niemczech, 6 w Rosji i Stanach Zjednoczonych, po dwa w Australii, Chile i na Węgrach i 1 wyświetlenie w Hiszpanii. To pewnie i tak przypadkowe wejścia, ale mordka się cieszy :D
477 komentarzy
Podziękowania też dla osób które widziały moje marne początki, ale mimo wszystko zostały. Btw. jest ktoś taki? ;d
Ogólnie dziękuję wam za wszystkie wejścia, kliknięcia w nasz adres, każdy komentarz, każdego obserwatora, każdego czytelnika, nawet jeśli nie komentuje, bądź robi to okazyjnie.
Pierwszy post był 14 maja. Minęło pięć miesięcy i mamy 50 rozdział.
Tutaj też chciałam złożyć OGROMNE podziękowania Nice, bo dzięki niej ten blog istnieje, to ona za proponowała pisanie go. Dzięki niej jestem tu z wami i tworzę tą historię. Jej należy się wielkie DZIĘKUJĘ!

Trzymajcie też link do mojego bloga z gifami i zdjęciami z gwiazdami http://gify-z-gwiazdami.blogspot.com/
Yo! Marta zawsze musi jakoś udekorować niepotrzebnym faktem swoją wypowiedź. 

Przepraszam was także, za każde opóźnienia, posty wstawiane po długim czasie. 

Gratuluję wytrwałości i cierpliwości co do rozdziałów. Jest rok szkolny więc przyznam szczerze, że będzie gorzej :/

Co do rozdziałów to postaram się zagospodarować ile się da czasu na to. W poniedziałek kończę, o 14, wtorek 14, środa 13, czwartek 15 i piątek 14. Więc czasu nie mam za wiele, tym bardziej, że mamy w naszym mieście rok Wrońskiego czy coś. Kojarzycie tego gostka? No na fizyce to masakra, od początku o nim gada, a na kartkówce (o nim) opisuje cały życiorys ;-;
Do tego mądra klasa zgłosiła mnie do namalowania jego portretu. Eche, super! Dlatego też nie chcę pisać, nowy rozdział np. za cztery dni, bo wiem, że się pewnie nie wyrobię! Niestety... Postaram się dodawać co najmniej jeden na tydzień.

Przypominam o zakładce Pytania do bohaterów  i o komentowaniu :3

14 września 2013

49. "Zayn patrzył się na nas jak na idiotów." |Kathy ( 100 lat Niall! )

Przetarłam delikatnie oczy i otworzyłam je. Ujrzałam uśmiechniętego Irlandczyka, na mój widok rozpromienił się jeszcze bardziej.
-Cześć Niall.-Zamrugałam kilka razy by przyzwyczaić się do słońca. Spojrzałam na twarz chłopaka i zaczęłam się śmiać.-Niall! Tutaj....-Przejechałam palcem od lewego kącika ust, do prawego obojczyka.-.... masz ciąg malinek.
-Mrr....-Próbował ugryźć mój palec.-Ty nie lepsza.-Wytyczył szlak od policzka, przez brodę i szyję, aż do materiału. Pocałował mnie czule, oderwaliśmy się od siebie z mlaśnięciem, gdy otworzyły się drzwi.
-Niedługo śniadanie!-Krzyknął Lou, wstawiając swoją głowę do pokoju, aby po chwili zniknąć. Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać, lało w cholerę, więc to był idealny dzień do przesiedzenia w ciepłym łóżeczku z Niallem. Chłopak otwierał buzię, ale nie pozwoliłam mu dojść do słowa, znów nachylałam się nad nim i go całowałam i znów bezczelnie nam przerwano.-Możecie się tak nie migdalić? Niektórzy są tu w rozsypce.-Odwróciłam się w stronę Tomlinsona, miałam ochotę wstać i walnąć go z liścia w prost w tą jego śliczną buźkę.
-Jeśli będziemy chcieli to będziemy się całowali. Tobie nic do tego.-Warknęłam i usiadłam na łóżku naprzeciwko Tommo. Po chwili poczułam jak ugina się materac, a ciepłe ręce obejmują mnie w pasie, a jego głowa wylądowała na moim prawym ramieniu.
-Jezu, ja was nie rozumiem. Ciągle tylko zrywacie i wracacie do siebie, zrywacie i znów wracacie.-Burknął, a ja poczułam się dziwnie, jakby, nie to nie jest do opisania, słowo okropnie to za mało. Wyrwałam się z uścisku i wstałam zabrałam ze sobą sukienkę i ubierałam schodząc na dół, minęłam chłopaków i wyszłam. Szłam przed siebie, chciałam odejść jak najdalej się dało o tego domu. Dlaczego? Nie wiem, po prostu czułam się okropnie i nie chciałam tam przebywać ani sekundy dłużej.

'kciuki esemesowca' |Niall
-Louis o jedno zdanie za dużo.-Warknąłem i podszedłem do szafy. Wyjąłem z niej spodnie i koszulę i zacząłem ubierać.
-Przepraszam, ja nie chciałem.-Wyszeptał.
-Trzeba było najpierw pomyśleć, a potem gadać.-Wyminąłem go, na dole ubrałem buty i wziąłem pierwsze lepsze dwie bluzy. Jedną założyłem na siebie, a drugą schowałem i zostawiłem dla Kathy. Pobiegłem za nią, zauważyłem, że siada na ławce w parku. Uśmiechnąłem się i podszedłem do niej. Okryłem bluzą i przytuliłem.-Chodź do domu.-Spojrzałem w jej twarz.
-Nie chcę, czuję się okropnie.-Położyła swoją głowę na moim ramieniu. Westchnąłem, wziąłem ją na ręce i kierowałem się do domu. Opierała się i waliła w mój tors pięściami, ale nic z tego sobie nie robiłem, tylko patrzyłem na nią i się uśmiechałem.-Co ciebie tak bawi?-Burknęła i spojrzała na moją twarz.
-To jak mnie okładasz pięciami.-Weszliśmy do domu, już mnie nie biła, zdjęliśmy bluzy i poszliśmy na górę, Tomlinson próbował się odezwać ale potraktowała go jak powietrze. Nie dziwię się.-Chcesz jakieś ubrania?-Otworzyłem szafę.
-Nie dzięki, mam. Jedynie możesz dać mi bluzę.-Wyciągnęła rękę, ale po chwili ją cofnęła, by zakryć buzię.-Będę chora.-Pokręciła z nie dowierzaniem głową.
-Nie będziesz.-Uśmiechnąłem się i włożyłem na nią bluzę.
-Dzięki.-Uśmiechnęła się i wciągnęła ją do końca. Popatrzyłem na nią i się przytuliłem.-Niall?
-Tak?
-Chcę iść na dół, musisz mnie puścić.
-Nie muszę. Uwaga! Lewa, prawa, lewa, prawa.-Szliśmy tak do schodów ciągle się śmiejąc. Później zaniosłem ją na rękach.-No jesteśmy na dole. Idziemy usiąść?
-Tak.
-Okej.-Poszedłem do kanapy i chciałem ją posadzić, ale się nie puszczała.-Kathy.-Westchnąłem.-Kathyyy... puść mnie...-Jęknąłem. Jak przy każdej próbie  nie reagowała. Więc sam usiadłem, trochę było ciężko, bo oplatała mój pas nogami, ale się udało.
-Umm... czemu jej nie posadzisz obok?-Zayn patrzył się na nas jak na idiotów.
-Gdyby się dało...-Westchnąłem.
-Mogę ci pomóc.
-Mi to nie przeszkadza.
~*~
Nie wiem kiedy zasnąłem, ale obudziłem się gdy kichnęła prosto przy moim uchu. Kiedy zszokowany otworzyłem oczy to Louis siedział na mnie przytulony, a ona siedziała sobie wygodnie obok Zayna z herbatą w ręce i tak jak wszyscy śmiała się. Zwaliłem Tomlinsona na bok i sięgnąłem po kanapkę, która leżała na stoliku. Usłyszałem jak Kathy tłumi śmiech, spojrzałem na nią, ręką zakrywała usta, widać było tylko kąciki uniesione do góry.
-Nie mam jej jeść?-Podniosłem brew. Delikatnie pokręciła głową, a ja odłożyłem talerzyk i poszedłem do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Wróciłem z dobrą kanapką i usiadłem na poprzednim miejscu. Zauważyłem, że w czasie mojej nieobecności zniknął Liam. Chciałem iść na górę i pobyć sam na sam z dziewczyną, ale nie chciałem jej przeszkadzać z zawziętej rozmowie z Malikiem, gdzie co po chwila wybuchali śmiechem. Louis był wpatrzony w ekran telefonu, co chwila palce latały mu po z prędkością światła. Jutro, albo nawet dziś będzie narzekał na 'kciuki esemesowca' i równo znacznie denerwował wszystkich. Harry wybył na spotkanie z Sophie, więc teraz mimo, iż po prawej i lewej miałem przyjaciół czułem się samotny i bez celu wpatrywałem się w czarny  ekran telewizora. Z transu, mnie jak i Louisa, wydobył huk, spojrzeliśmy się w stronę, z której przybył. Pierwszy wpadł mi w oko próbujący podnieść się z upadku Zayn, powędrowałem wzrokiem ku górze i ujrzałem roześmianą, dosłownie płaczącą ze śmiechu Kathy. Do tej dwójki doszedł trzeci śmiech - Tomlinsona i groźne spojrzenie Liama, który na chwilę pokazał się w salonie zasłaniając dłonią głośnik telefonu i jego ekran. Tylko ja siedziałem jakiś nieobecny, niewzruszony i bez poczucia humoru. Sam się zdziwiłem, że nie śmieję się do łez i nie tarzam właśnie po podłodze. To było niepodobne do mnie. Hałas na chwilę przerwał dźwięk wydobywający się z mojego tyłka, bym potem znów nie słyszał swoich myśli.
-Niall! Ty świnio!-Wydukała wchodząca do pokoju Daniele i rzuciła we mnie poduszką z fotela. Zaśmiałem się na ten gest.
-No co?-Zrobiłem smutną minkę.
-Czekajcie. Mój tata mówił zawsze gdyby nie ten dech to by człowiek zdechł.-Powiedziała dławiąc się śmiechem, a po chwili znalazła się obok mnie i próbowała pocałować, jednak odwróciłem głowę i jej usta wylądowały na mojej szyi.
-Kochanie, chora jesteś...-Westchnąłem i ją przytuliłem.
-Zobaczysz...-odsunęła się-... jutro będę zdrowa jak ryba. Nie będę podciągać nosem, kaszleć i kichać.
-Choroba tak szybko nie mija.-Stwierdziłem.
-U mnie tak. Moja najdłuższa choroba, nie licząc złamań, trwała tydzień. No chyba, że jakaś dłuższa była w dzieciństwie. Ja mam dobrą odporność! W wieku sześciu lat zaczęłam grać w piłkę nożną, kiedy wszystkie dzieci siedziały w sali zabaw i kolorowały rysunki, ja i Kris wymykaliśmy się z piłką na dwór i kopaliśmy ją. W przyszłym roku on został adoptowany, a ja chodziłam sama i kopałam ją o ścianę, nie było w tym nic ciekawego, więc gdy miałam osiem lat skończyłam z tym, wtedy zajęłam się tańcem, dobrze mi szło, naprawdę dobrze, byłam najlepsza z grupy. Gdy miałam dziesięć lat, spełniło się moje pierwsze marzenie, zostałam adoptowana, wróciłam wtedy do piłki nożnej, bo mogłam grać z Blake i to on stał się moim kompanem od nogi. Trzy lata później spełniło się moje następne marzenie, miałam młodszą siostrę. Po dwóch latach myślałam, że wszystko się skończyło, rozpadło w nicość, że to koniec. Parę miesięcy później wyprowadziłam się z Concarneau do Londynu, wtedy spotkałam po siedmiu, prawie ośmiu latach Krisa, byliśmy ze sobą, zostawił mnie, moja siostra i mama poleciały do Irlandii, wpadł na mnie Niall i resztę już znacie.-Przy wyprowadzce zaczęłam mówić tak szybko, że mało co rozumiałem, gdy skończyła położyła głowę na moim barku, a po chwili czułem, jak na koszulce tworzy się mokra plama. Jedną ręką głaskałem ją po włosach, a drugą po plecach. Delikatnie ją kołysałem. U jej boku pojawił się Zayn.
-Shhh... mała, nie płacz, bo ci powiem kolejną historię.-Wyszczerzył się, a z jej ust wydobył się cichy śmiech. Dziwnie się czułem, że to nie ja ją rozśmieszyłem, ale jestem bardzo wdzięczny za to Malikowi. Nienawidzę gdy płaczę wtedy też zaczynam płakać. Uśmiechnąłem się do niego, a on odwzajemnił gest i poklepał ją po ramieniu.-No mała! Nie becz już, jak już to tylko przy filmie, albo ze śmiechu!-Wstał.
-Tak jest tato!-Zaśmiała się i poszła na górę mijając się z Liamem.
-Chłopaki czas się zbierać, mamy spotkanie.-Oznajmił nam jak zwykle spokojnie.
-Spoko, idę się przeprać i zaraz będę.-Powiedziałem i poszedłem do pokoju. Usłyszałem szum wody, widocznie brała prysznic, nie chciałem jej przeszkadzać, więc napisałem karteczkę i przykleiłem do lustra. Jak zdąży wyjść to liścik nie będzie potrzebny, ale jeszcze bym zapomniał. Ubrałem się i wyszedłem.

"nikt cię nie porwał" | Kathy
Wyszłam z łazienki wycierając włosy. Ubrałam dresy, koszulkę i podeszłam do lustra by rozczesać włosy. Wtedy zauważyłam kartkę, wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać.

"Nie chciałem ci przeszkadzać, więc piszę. Może zdążę ci to powiedzieć w twarz, ale jak nie, to wolę napisać, bo jeszcze zapomnę, a nie chcę żebyś się martwiła i płakała przeze mnie. Musimy pojechać do studia, pewnie długo nam nie zajmie, a wrócimy. 

Niall xx"

Odłożyłam ją na szafkę i tylko związałam włosy. Ubrałam pierwszą lepszą bluzę i zabierając pieniądze poszłam na dół. Ubrałam tam buty i poszłam do sklepu, bo zawartość ich lodówki skłania się ku zeru. Całe zakupy z powrotem zajęły mi godzinę, zobaczyłam, że stoi samochód Liama, a wcześniej go nie było. Przez głowę przemknęło mi takie Upss... Weszłam do domu i zobaczyłam latających po wszystkich kątach chłopaków. Nie zauważyli mnie, więc poszłam w spokoju do kuchni i rozpakowałam zakupy. Wróciłam z sokiem w kartoniku w dłoni. Pierwszy zauważył mnie Zayn, podszedł i przytulił mnie, przez co cały sok mi się wylał.
-Nic ci się nie stało?-Spytał troskliwie.
-A co mi się miało stać?-Zachciało mi się sarkazmu. 
-Nie było cię jak wróciliśmy, to martwiliśmy się czy nikt cię nie porwał, albo coś.
-Jakoś jak weszłam do domu, to nawet nie zauważyliście, zdążyłam wypakować zakupy, a teraz sorra, ale idę znów się przebrać.-Wyminęłam go i poszłam na górę. Zmieniłam bluzkę i bluzę, kiedy do pokoju wszedł Niall. Chwycił delikatnie moje nadgarstki i zaczął kierować w stronę łóżka, był nade mną cały rozpromieniony, a ja zdezorientowana.-Niall, o co chodzi?
-Kocham cię.-Szepnął mi do ucha i położył się obok, przysunął mnie do siebie i przytulił.
-Zimno mi.-Powiedziałam, przykrył nas kocem, leżeliśmy tak długi czas, po chwili wbił do nas Malik.-Zayn...-Jęknęłam.
-Co się stało mała?
-Zajmujesz miejsce.
-----------------------------------------------------------------------------------
Ha, głupia ja skończyła rozdział, ale go nie opublikowała :c Lolz
Przepraszam was bardzo, że musieliście czekać tyle na część ode mnie, ale mi także zaczęła się szkoła. Ocenki po wpadały 6 z w-f, 5.8 z polskiego, 3 z angielskiego i jeszcze jakieś oceny. Tak u mnie jest system dziesiętnych i podział na oceny A i B. Trudno się na to było przerzucić.
Nie wiem czy pisałam to w poprzedniej części, ale udało mi się obejrzeć TIU <3 Mimo, że w 2D i mądra Marta nie zarezerwowała sobie biletu, to jej się udało C: 
Ankieta jak najbardziej do wypełniania, wiecie tak dziwnie trochę, że ok. 20 obs., a czasem 8 kom ;/ Niby nie jest źle, ale o ponad połowę za mało. Jestem ciekawa, czy komentujecie czy nie, to też będzie dla nas podglądem ilu mamy czytelników C: 
Do następnej i proszę was o komentarze. Postaram się jakoś dodać link do bloga mojej koleżanki, ale to jak doda rozdział C: Co za lama skopiowała mój link :c

PAPA ;*

10 września 2013

48. Czasami się zastanawiam dlaczego się z tobą przyjaźnie.|Sophie


- Dan nie chce nigdzie iść.- odezwałam się do dziewczyny. Ona się tylko uśmiechnęła i podeszła do mojej szafy. Otworzyła ją i przepenetrowała wzrokiem. Po chwili rzuciła w moim kierunki ubraniami. Trzeba przyznać że całkiem ładne wybrała. Przewróciłam oczami.- Nie odpuścisz?- spytałam wstając z łóżka i zbierając ubrania.
Spojrzałam na brunetkę. Pokiwała głową. Nadal na jej ustach widniał uśmiech. Ja oczywiście tylko westchnęłam. Gdy ubierałam na siebie ubrania zaczęłam ją wypytywać.- Gdzie tak w ogóle jedziemy?
- To niespodzianka. Pokażę ci pewne miejsce.- ten jej uśmieszek działał mi już na nerwy.
- Pierwszy i ostatni raz ci ulegam. Doskonale wiesz że nie jestem w nastroju na jakieś głupie wyjścia.
- Wiem, wiem. Sama zobaczysz że nie pożałujesz. Jeszcze będziesz mi dziękować że zabrałam cię w tak piękne miejsce.- włożyłam na nogi trampki i obie wyszłyśmy z domu. Weszłyśmy do auta Dan i ruszyłyśmy w to ‘’ładne’’ miejsce. Dan całą drogę coś do mnie mówiła. Nie wiele słyszałam z tego wszystkiego, bo zaprzątałam sobie głowę czymś ważniejszym. A mianowicie kimś. Wpatrywałam się w swoją szybę.

Oparłam się o drzwi jego pokoju.- Wtedy jak rozmawialiśmy to ja nie byłam pewna sowich uczuć. - Jeśli chcesz kolejny raz powiedzieć że mnie nie kochasz to daruj sobie.- przerwał mi.
- Harry możesz mi nie przerywać?- zapytałam z lekkim uśmiechem. On jest taki słodki. Podeszłam do chłopaka i stanęłam naprzeciwko niego. Oboje patrzyliśmy w swoje oczy. Zbliżyłam swoją twarz do jego i delikatnie musnęłam usta.- Kocham cię Harry.- jego twarz się rozpromieniła. Nie była taka smutna jak przedtem. Jak ja lubię gdy się uśmiecha. Do tego jeszcze te słodkie dołeczki.
- To znaczy że jesteśmy razem?- dopytał. Zaśmiałam się.
- Nie po prostu mówię ci to, bo mi się nudzi.- znowu złączyliśmy swoje usta. Jego pocałunki są delikatne i słodkie. Mocno wtuliłam się w chłopaka. Czuje że dokonałam odpowiedniego wyboru. Wiem że Harry mnie nie skrzywdzi. Na dodatek zakochał się we mnie. Uwielbiam tego chłopaka.- Przepraszam cię że przedtem cię tak skrzywdziłam. Nie chciałam tego.- spuściłam głowę. Harry jednak szybko uniósł mój podbródek do góry.
- Cieszę się, że jednak zmieniłaś zdanie.- znowu mnie pocałował.
- Jakby mogło być inaczej.- uśmiechnęłam się.- To słodkie, że nazwałeś kota Kathy moim imieniem.
- Chyba nie powinienem, bo to w końcu kot Kathy. Mam nadzieje że nie obraziła się z tego powodu.
- Wątpię. Na ciebie nie da się gniewać.- znowu się uśmiechnęłam.

- Sophie!- głos Dan wyrwał mnie z zamyśleń. Spojrzałam na nią pytającą. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że jesteśmy na miejscu. Otwarłam drzwi i wysiadłam z auta.
- Zamyśliłam się.- wyjaśniłam dziewczynie. To co widziałam przed sobą to tylko drzewa i jakąś dróżkę pomiędzy nimi.- Żeby pokazać mi drzewa to mogłaś zabrać mnie do parku, a nie tu.- odezwałam się złośliwie. Dziewczyna pokręciła głową i do mnie podeszła. Stanęła dwa kroki za mną.
- Zamknij oczy! To ma byś niespodzianka.
- Dan daj spokój.- skrzywiłam się.
- Zamykasz te oczy czy mam ci coś na nich zawiązać?- zachichotałam słysząc jej surowy ton. Zaczęłam wyprowadzać ją z równowagi. Zamknęłam oczy. Skoro już muszę, to trudno. Dan położyła swoje ręce na moich ramionach i zaczęła mnie powoli prowadzić. Nic nie widziałam, więc byłam zdana na nią.
- Już się nawet słowem nie odezwę. Jaszcze nie zauważysz ‘’przypadkiem’’ kamienia i się wywalę.- znowu zachichotałam. Za karę dziewczyna lekko mnie walnęła w ramie. To wywołała jeszcze głośniejszy chichot.
- Czasami się zastanawiam dlaczego się z tobą przyjaźnie.- westchnęła. To oczywiście nie pohamowało mojego śmiechu.- Nie zdziw się jak zaraz nie będzie ci już tak do śmiechu.
- Grozisz mi, Dan?- ledwo to powiedziałam.
- Tak, grożę ci.- dziewczyna się zatrzymała.- Nie otwieraj jeszcze oczu.- poczułam że ręce Dan zniknęły z moich ramion, a po chwili znalazły się na nadgarstkach. Znowu ruszyłyśmy, a po chwili się zatrzymaliśmy.
- Boje się że zaraz zrzucisz mnie z jakiegoś urwiska.- znowu zachichotałam.- Dan mogę otworzyć te oczy?- spytałam. nie uzyskałam odpowiedzi, więc zrozumiałam że nie. Tylko że ja rzadko słucham innych. Uchyliłam lekko powieki. Myślałam że się przywidziałam. Otworzyłam szerzej oczy. Przede mną stał lokowaty chłopak o zielonych oczach. To on trzymał moje nadgarstki, nie Dan. Rozejrzałam się dookoła.
Dan nigdzie nie było. Byliśmy tak jakby na jakiejś łące. Było tu pełno ślicznych kwiatów. Mój wzrok znowu padł na chłopaka trzymającego moje nadgarstki. Na jego ustach widniał uśmiech, a w policzkach dołeczki. Zaś jego oczy błyszczały jak jakieś diamenty. Były tak pięknie zielone. Jego loczki były idealnie ułożone. Zaś jego ubiór był mi już dobrze znany. Czarne spodnie i koszula. Harry nie miał u góry zapiętych guzików, więc mogła dostrzec tatuaże na klatce piersiowej. Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Dlaczego on jest taki piękny?
- Nie pozwoliłbym zrzucić cię z urwiska.- cicho zachichotał, a na moich policzkach pojawiły się czerwone wypieki. Spojrzałam na swoje stopy. Dopiero teraz uświadomiłam sobie że powiedziałam to do niego, a nie do Dan. Harry chwycił mój podbródek i podniósł go do góry. Nadal się uśmiechał. Można powiedzieć że nawet jeszcze szerzej niż wcześniej.- Uwielbiam patrzeć jak się rumienisz. Na dodatek przeze mnie. To taki rzadki widok.- zaczęłam przygryzać wnętrze policzka. Odkąd zobaczyłam Harryego nie wydusiłam z siebie żadnego słowa. Musze coś powiedzieć. W końcu przedtem miałam tyle pytań. Teraz jednak nie mam żadnego. Boże, Sophie nie stój jak ciele tylko się odezwij!- krzyczałam na siebie w myślach. Chłopak westchnął i przybrał bardziej poważny wyraz twarzy. Mnie nawet nie było stać na głupi uśmiech, a co dopiero na słowa.- Przepraszam cię za wszystko co zrobiłem. Wiem doskonale że to wszystko moja wina. Porozmawiałem z Louisem. wszystko już wiem. Jest mi tak cholernie wstyd za swoje zachowanie. Nie chce cię znowu stracić. Mam już dość tych wszystkich kłótni.- właśnie w tym momencie zapomniałam o bożym świecie. Powinnam być na niego wściekła. Przecież tak okropnie mnie potraktował. Powinnam czuć do niego jakiś żal, a nie myśleć o tym jak seksownie wygląda każdy minimetr jego ciała. Harry wyswobodził moje nadgarstki. Chłopak zbliżył się do mnie.
Jedną ze swoich rąk położył na moim policzku, zaś drugą na mojej talii. Lekko przyciągnął mnie do siebie. Wpatrywałam się w górę, by zobaczyć jego oczy. Jego piękne zielone tęczówki napotkały moje. Czułam jego ciepły oddech na twarzy.- Nie liczę że od razu rzucisz się w moje ramiona. Chcę żebyś przynajmniej mi to wszystko wybaczyła.- obie swoje ręce oplotłam na jego szyi. Nie spuszczałam wzroku z jego błyszczących oczu. Czemu on mnie tak strasznie do siebie przyciągał? Harry Styles kobieciarz jakich mało. Usta Harryego zbliżyły się do mojego ucha. delikatnie je musnął.- Kocham cię.- szepnął. Stanęłam na palcach i oparłam czoło na jego ramieniu. Na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. Zacieśniłam swoje ręce na jego szyi. Mocno wtuliłam się w chłopaka. Do moich nozdrzy dotarł ten cudowny zapach jego perfum. Czy on musi tak dobrze pachnąć? Zaciągnęłam się tym cudownym zapachem. Poczułam jak klatka piersiowa Harryego się unosi, a zaraz po tym z jego ust wydobył się cichy chichot. Chłopak odchylił się do tyłu by z powrotem spojrzeć na moją twarz. Nadal widniał na niej uśmiech. Chłopak zbliżył swoją twarz do mojej. Dzieliło je tylko kilka centymetrów. Podobało mi się to. Harry wpatrywał się we mnie, jakby badał na ile może sobie pozwolić. Jego usta wreszcie spoczęły na moich. Jego delikatne pocałunki tylko podsycały moją chęć na więcej. W końcu dostałam to czego chciałam. Harry zaczął mnie namiętnie całować. Czując jego miękkie usta tylko się uśmiechałam. Czułam że usta Harryego formują się w taki sam układ jak moje. Oboje się uśmiechaliśmy. Z nikim innym nie byłoby mi tak dobrze jak z nim. Kocham go całym sercem. Już od dawna oddałam je mu całe. Tylko i wyłącznie on ma nad nim władzę. On panuje nad tym czy ma bić czy może jednak nie. Ręce lokersa wylądowały na moich udach. Podniósł je delikatnie do góry, a następnie oplotłam nimi jego talie. Czułam się jakbym była dla niego nic nie ważącym piórkiem. On stanowił władze nie tylko nad moim sercem, ale i tez całym ciałem. Mógł zrobić z nim co tylko chciał. Styles oderwał ode mnie swoje usta. Nie myliłam się na jego ustach był wyraźny uśmiech.- Możesz się wreszcie odezwać?- spytał co wywołało u obojga z nas chichot. Zamiast odezwania się przywarłam do niego swoimi ustami.- Myślałem że nie będziesz chciała ze mną gadać. Nie myliłem się.- znowu zachichotał. Ten jego śmiech. Mmm. Jak jakaś śliczna melodia. Jego idealność mnie przerasta. Harry postawił mnie na ziemi i wstała głową na ziemie. Spojrzałam w tamtym kierunku. On zrobił tu piknik. Było tu wszystko truskawki, kanapki, mój ulubiony sok pomarańczowy i dużo innych rzeczy. Harry usiadł na kocu i wyciągnął do mnie rękę. Bez wahania chwyciłam ją i usiadłam na nim okrakiem.
- Jak jechałam tu z Dan, to  przypomniałam sobie jak powiedziałam ci pierwszy raz że cię kocham.- Harry jeździł swoim palcem po moich ustach.
- Potrzebowałaś trochę czasu żeby sobie to uświadomić.- na jego ustach pojawił się kolejny uśmiech. Równie czarujący co poprzednie.
- Może i tak, ale cholernie cierpiałam gdy nie chciałeś ze mną gadać, bo cię zraniłam. Ale teraz jest już lepiej.- Harry przyciągnął mnie bliżej siebie. Znowu wtuliłam się w jego ciało. Czułam się przy nim bezpieczna. On mi zapewniał to bezpieczeństwo. Nigdy by nie dopuścił do tego żeby mi się coś stało. zresztą to działa w dwie strony. Ja także nigdy bym nie pozwoliła skrzywdzić mojego Harryego. W końcu on należał tylko i wyłącznie do mnie. To także działało w dwie strony.- Obiecaj, że nie będziemy się  już kłócić.
- Obiecuje.
- I obiecaj że nie będziesz już zazdrosny o Louisa.
- Obiecuje.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cholernie jaram się tym rozdziałem. Sama go napisałam i doskonale wiedziałam co w nim będzie, ale się jaram. Podoba mi się to co napisała. ;P Mam nadzieje że jesteście tego samego zdania. ;D