-Cześć Niall.-Zamrugałam kilka razy by przyzwyczaić się do słońca. Spojrzałam na twarz chłopaka i zaczęłam się śmiać.-Niall! Tutaj....-Przejechałam palcem od lewego kącika ust, do prawego obojczyka.-.... masz ciąg malinek.
-Mrr....-Próbował ugryźć mój palec.-Ty nie lepsza.-Wytyczył szlak od policzka, przez brodę i szyję, aż do materiału. Pocałował mnie czule, oderwaliśmy się od siebie z mlaśnięciem, gdy otworzyły się drzwi.
-Niedługo śniadanie!-Krzyknął Lou, wstawiając swoją głowę do pokoju, aby po chwili zniknąć. Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać, lało w cholerę, więc to był idealny dzień do przesiedzenia w ciepłym łóżeczku z Niallem. Chłopak otwierał buzię, ale nie pozwoliłam mu dojść do słowa, znów nachylałam się nad nim i go całowałam i znów bezczelnie nam przerwano.-Możecie się tak nie migdalić? Niektórzy są tu w rozsypce.-Odwróciłam się w stronę Tomlinsona, miałam ochotę wstać i walnąć go z liścia w prost w tą jego śliczną buźkę.
-Jeśli będziemy chcieli to będziemy się całowali. Tobie nic do tego.-Warknęłam i usiadłam na łóżku naprzeciwko Tommo. Po chwili poczułam jak ugina się materac, a ciepłe ręce obejmują mnie w pasie, a jego głowa wylądowała na moim prawym ramieniu.
-Jezu, ja was nie rozumiem. Ciągle tylko zrywacie i wracacie do siebie, zrywacie i znów wracacie.-Burknął, a ja poczułam się dziwnie, jakby, nie to nie jest do opisania, słowo okropnie to za mało. Wyrwałam się z uścisku i wstałam zabrałam ze sobą sukienkę i ubierałam schodząc na dół, minęłam chłopaków i wyszłam. Szłam przed siebie, chciałam odejść jak najdalej się dało o tego domu. Dlaczego? Nie wiem, po prostu czułam się okropnie i nie chciałam tam przebywać ani sekundy dłużej.
'kciuki esemesowca' |Niall
-Louis o jedno zdanie za dużo.-Warknąłem i podszedłem do szafy. Wyjąłem z niej spodnie i koszulę i zacząłem ubierać.
-Przepraszam, ja nie chciałem.-Wyszeptał.
-Trzeba było najpierw pomyśleć, a potem gadać.-Wyminąłem go, na dole ubrałem buty i wziąłem pierwsze lepsze dwie bluzy. Jedną założyłem na siebie, a drugą schowałem i zostawiłem dla Kathy. Pobiegłem za nią, zauważyłem, że siada na ławce w parku. Uśmiechnąłem się i podszedłem do niej. Okryłem bluzą i przytuliłem.-Chodź do domu.-Spojrzałem w jej twarz.
-Nie chcę, czuję się okropnie.-Położyła swoją głowę na moim ramieniu. Westchnąłem, wziąłem ją na ręce i kierowałem się do domu. Opierała się i waliła w mój tors pięściami, ale nic z tego sobie nie robiłem, tylko patrzyłem na nią i się uśmiechałem.-Co ciebie tak bawi?-Burknęła i spojrzała na moją twarz.
-To jak mnie okładasz pięciami.-Weszliśmy do domu, już mnie nie biła, zdjęliśmy bluzy i poszliśmy na górę, Tomlinson próbował się odezwać ale potraktowała go jak powietrze. Nie dziwię się.-Chcesz jakieś ubrania?-Otworzyłem szafę.
-Nie dzięki, mam. Jedynie możesz dać mi bluzę.-Wyciągnęła rękę, ale po chwili ją cofnęła, by zakryć buzię.-Będę chora.-Pokręciła z nie dowierzaniem głową.
-Nie będziesz.-Uśmiechnąłem się i włożyłem na nią bluzę.
-Dzięki.-Uśmiechnęła się i wciągnęła ją do końca. Popatrzyłem na nią i się przytuliłem.-Niall?
-Tak?
-Chcę iść na dół, musisz mnie puścić.
-Nie muszę. Uwaga! Lewa, prawa, lewa, prawa.-Szliśmy tak do schodów ciągle się śmiejąc. Później zaniosłem ją na rękach.-No jesteśmy na dole. Idziemy usiąść?
-Tak.
-Okej.-Poszedłem do kanapy i chciałem ją posadzić, ale się nie puszczała.-Kathy.-Westchnąłem.-Kathyyy... puść mnie...-Jęknąłem. Jak przy każdej próbie nie reagowała. Więc sam usiadłem, trochę było ciężko, bo oplatała mój pas nogami, ale się udało.
-Umm... czemu jej nie posadzisz obok?-Zayn patrzył się na nas jak na idiotów.
-Gdyby się dało...-Westchnąłem.
-Mogę ci pomóc.
-Mi to nie przeszkadza.
~*~
Nie wiem kiedy zasnąłem, ale obudziłem się gdy kichnęła prosto przy moim uchu. Kiedy zszokowany otworzyłem oczy to Louis siedział na mnie przytulony, a ona siedziała sobie wygodnie obok Zayna z herbatą w ręce i tak jak wszyscy śmiała się. Zwaliłem Tomlinsona na bok i sięgnąłem po kanapkę, która leżała na stoliku. Usłyszałem jak Kathy tłumi śmiech, spojrzałem na nią, ręką zakrywała usta, widać było tylko kąciki uniesione do góry.-Nie mam jej jeść?-Podniosłem brew. Delikatnie pokręciła głową, a ja odłożyłem talerzyk i poszedłem do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Wróciłem z dobrą kanapką i usiadłem na poprzednim miejscu. Zauważyłem, że w czasie mojej nieobecności zniknął Liam. Chciałem iść na górę i pobyć sam na sam z dziewczyną, ale nie chciałem jej przeszkadzać z zawziętej rozmowie z Malikiem, gdzie co po chwila wybuchali śmiechem. Louis był wpatrzony w ekran telefonu, co chwila palce latały mu po z prędkością światła. Jutro, albo nawet dziś będzie narzekał na 'kciuki esemesowca' i równo znacznie denerwował wszystkich. Harry wybył na spotkanie z Sophie, więc teraz mimo, iż po prawej i lewej miałem przyjaciół czułem się samotny i bez celu wpatrywałem się w czarny ekran telewizora. Z transu, mnie jak i Louisa, wydobył huk, spojrzeliśmy się w stronę, z której przybył. Pierwszy wpadł mi w oko próbujący podnieść się z upadku Zayn, powędrowałem wzrokiem ku górze i ujrzałem roześmianą, dosłownie płaczącą ze śmiechu Kathy. Do tej dwójki doszedł trzeci śmiech - Tomlinsona i groźne spojrzenie Liama, który na chwilę pokazał się w salonie zasłaniając dłonią głośnik telefonu i jego ekran. Tylko ja siedziałem jakiś nieobecny, niewzruszony i bez poczucia humoru. Sam się zdziwiłem, że nie śmieję się do łez i nie tarzam właśnie po podłodze. To było niepodobne do mnie. Hałas na chwilę przerwał dźwięk wydobywający się z mojego tyłka, bym potem znów nie słyszał swoich myśli.
-Niall! Ty świnio!-Wydukała wchodząca do pokoju Daniele i rzuciła we mnie poduszką z fotela. Zaśmiałem się na ten gest.
-No co?-Zrobiłem smutną minkę.
-Czekajcie. Mój tata mówił zawsze gdyby nie ten dech to by człowiek zdechł.-Powiedziała dławiąc się śmiechem, a po chwili znalazła się obok mnie i próbowała pocałować, jednak odwróciłem głowę i jej usta wylądowały na mojej szyi.
-Kochanie, chora jesteś...-Westchnąłem i ją przytuliłem.
-Zobaczysz...-odsunęła się-... jutro będę zdrowa jak ryba. Nie będę podciągać nosem, kaszleć i kichać.
-Choroba tak szybko nie mija.-Stwierdziłem.
-U mnie tak. Moja najdłuższa choroba, nie licząc złamań, trwała tydzień. No chyba, że jakaś dłuższa była w dzieciństwie. Ja mam dobrą odporność! W wieku sześciu lat zaczęłam grać w piłkę nożną, kiedy wszystkie dzieci siedziały w sali zabaw i kolorowały rysunki, ja i Kris wymykaliśmy się z piłką na dwór i kopaliśmy ją. W przyszłym roku on został adoptowany, a ja chodziłam sama i kopałam ją o ścianę, nie było w tym nic ciekawego, więc gdy miałam osiem lat skończyłam z tym, wtedy zajęłam się tańcem, dobrze mi szło, naprawdę dobrze, byłam najlepsza z grupy. Gdy miałam dziesięć lat, spełniło się moje pierwsze marzenie, zostałam adoptowana, wróciłam wtedy do piłki nożnej, bo mogłam grać z Blake i to on stał się moim kompanem od nogi. Trzy lata później spełniło się moje następne marzenie, miałam młodszą siostrę. Po dwóch latach myślałam, że wszystko się skończyło, rozpadło w nicość, że to koniec. Parę miesięcy później wyprowadziłam się z Concarneau do Londynu, wtedy spotkałam po siedmiu, prawie ośmiu latach Krisa, byliśmy ze sobą, zostawił mnie, moja siostra i mama poleciały do Irlandii, wpadł na mnie Niall i resztę już znacie.-Przy wyprowadzce zaczęłam mówić tak szybko, że mało co rozumiałem, gdy skończyła położyła głowę na moim barku, a po chwili czułem, jak na koszulce tworzy się mokra plama. Jedną ręką głaskałem ją po włosach, a drugą po plecach. Delikatnie ją kołysałem. U jej boku pojawił się Zayn.
-Shhh... mała, nie płacz, bo ci powiem kolejną historię.-Wyszczerzył się, a z jej ust wydobył się cichy śmiech. Dziwnie się czułem, że to nie ja ją rozśmieszyłem, ale jestem bardzo wdzięczny za to Malikowi. Nienawidzę gdy płaczę wtedy też zaczynam płakać. Uśmiechnąłem się do niego, a on odwzajemnił gest i poklepał ją po ramieniu.-No mała! Nie becz już, jak już to tylko przy filmie, albo ze śmiechu!-Wstał.
-Tak jest tato!-Zaśmiała się i poszła na górę mijając się z Liamem.
-Chłopaki czas się zbierać, mamy spotkanie.-Oznajmił nam jak zwykle spokojnie.
-Spoko, idę się przeprać i zaraz będę.-Powiedziałem i poszedłem do pokoju. Usłyszałem szum wody, widocznie brała prysznic, nie chciałem jej przeszkadzać, więc napisałem karteczkę i przykleiłem do lustra. Jak zdąży wyjść to liścik nie będzie potrzebny, ale jeszcze bym zapomniał. Ubrałem się i wyszedłem.
"nikt cię nie porwał" | Kathy
Wyszłam z łazienki wycierając włosy. Ubrałam dresy, koszulkę i podeszłam do lustra by rozczesać włosy. Wtedy zauważyłam kartkę, wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać.
"Nie chciałem ci przeszkadzać, więc piszę. Może zdążę ci to powiedzieć w twarz, ale jak nie, to wolę napisać, bo jeszcze zapomnę, a nie chcę żebyś się martwiła i płakała przeze mnie. Musimy pojechać do studia, pewnie długo nam nie zajmie, a wrócimy.
Niall xx"
Odłożyłam ją na szafkę i tylko związałam włosy. Ubrałam pierwszą lepszą bluzę i zabierając pieniądze poszłam na dół. Ubrałam tam buty i poszłam do sklepu, bo zawartość ich lodówki skłania się ku zeru. Całe zakupy z powrotem zajęły mi godzinę, zobaczyłam, że stoi samochód Liama, a wcześniej go nie było. Przez głowę przemknęło mi takie Upss... Weszłam do domu i zobaczyłam latających po wszystkich kątach chłopaków. Nie zauważyli mnie, więc poszłam w spokoju do kuchni i rozpakowałam zakupy. Wróciłam z sokiem w kartoniku w dłoni. Pierwszy zauważył mnie Zayn, podszedł i przytulił mnie, przez co cały sok mi się wylał.
-Nic ci się nie stało?-Spytał troskliwie.
-A co mi się miało stać?-Zachciało mi się sarkazmu.
-Nie było cię jak wróciliśmy, to martwiliśmy się czy nikt cię nie porwał, albo coś.
-Jakoś jak weszłam do domu, to nawet nie zauważyliście, zdążyłam wypakować zakupy, a teraz sorra, ale idę znów się przebrać.-Wyminęłam go i poszłam na górę. Zmieniłam bluzkę i bluzę, kiedy do pokoju wszedł Niall. Chwycił delikatnie moje nadgarstki i zaczął kierować w stronę łóżka, był nade mną cały rozpromieniony, a ja zdezorientowana.-Niall, o co chodzi?
-Kocham cię.-Szepnął mi do ucha i położył się obok, przysunął mnie do siebie i przytulił.
-Zimno mi.-Powiedziałam, przykrył nas kocem, leżeliśmy tak długi czas, po chwili wbił do nas Malik.-Zayn...-Jęknęłam.
-Co się stało mała?
-Zajmujesz miejsce.
-----------------------------------------------------------------------------------
Ha, głupia ja skończyła rozdział, ale go nie opublikowała :c Lolz
Przepraszam was bardzo, że musieliście czekać tyle na część ode mnie, ale mi także zaczęła się szkoła. Ocenki po wpadały 6 z w-f, 5.8 z polskiego, 3 z angielskiego i jeszcze jakieś oceny. Tak u mnie jest system dziesiętnych i podział na oceny A i B. Trudno się na to było przerzucić.
Nie wiem czy pisałam to w poprzedniej części, ale udało mi się obejrzeć TIU <3 Mimo, że w 2D i mądra Marta nie zarezerwowała sobie biletu, to jej się udało C:
Ankieta jak najbardziej do wypełniania, wiecie tak dziwnie trochę, że ok. 20 obs., a czasem 8 kom ;/ Niby nie jest źle, ale o ponad połowę za mało. Jestem ciekawa, czy komentujecie czy nie, to też będzie dla nas podglądem ilu mamy czytelników C:
Do następnej i proszę was o komentarze. Postaram się jakoś dodać link do bloga mojej koleżanki, ale to jak doda rozdział C: Co za lama skopiowała mój link :c
PAPA ;*
Zajebisty czekam na next !! dobrze że pogodziła się z Zaynem ale mam nadzieję że on nie rozwali jej związku z Niallem
OdpowiedzUsuńNo jak mam byc, szczera to ja wchodze codziennie, a jak chce skomentowac to szukam minuty 'KOMENTARZE' ._. Wiem glupia ja:/
OdpowiedzUsuńFajnie by bylo gdyby Kathy byla z Zaynem :D
Ale w sumie i tak ciesze sie jak glupie, jak jej sie uklada :D
Nie głupia, tylko było mało widoczne, ale to naprawiłam C:
UsuńSuper rozdział jak zawsze. ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny ^_^
OdpowiedzUsuńSuper ^^ czekam na next :*
OdpowiedzUsuńStandardowo zarąbisty :P czekam na nn część :)
OdpowiedzUsuńŚwietny. Fajnie że Naill i Zayn się dogadują i nie kłócą o Kathy. Czekam na next. Życzę weny i pozdrawiam/ Julie ;***
OdpowiedzUsuńgenialny ^^ czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńjejku jesteś niesamowita :) rozdział wspaniały czekam już na następny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie : http://koffyou.blogspot.com/
http://london-love-adventure-1d.blogspot.com/