Święta zbliżają się wielkimi krokami, jest już 18, więc zostało nam niespełna siedem dni na przygotowanie wszystkiego. To będą moje pierwsze święta z Niallem, a ja nadal nie wiem co mu kupić. Zawsze gdy chodzimy po galerii i pytam się go czy coś mu się podoba odpowiada tak samo 'no, jest ładne' i co z tych ładnych mam mu kupić?
-Niall!-Krzyknęłam za chłopakiem, który nie wiem gdzie jest. Czekam na niego na krześle by zawiesić Gwiazdę Betlejemską na naszej choince.-Kotku! Chodź tu!-Krzyknęłam ponownie, poczułam jak moje stopy powoli odrywają się od krzesła na co reaguję piskiem.
-Kochanie to tylko ja.-Zaśmiał się cicho mój ukochany. Pokręciłam z niedowierzaniem głową i zawiesiłam złotą ozdobę. Horan okręcił mnie tak, że trzymał mnie przodem do siebie. Nachyliłam się i pocałowałam go. Szybko to odwzajemnił, oplotłam go nogami, zagryzł delikatnie moją wargę na co przymrużyłam oczy z przyjemności. Zachichotał wygodnie mnie obejmując spojrzałam na niego uśmiechając się.
-Kotku, teraz mnie łaskawie odstaw. Mamy dużo roboty. Przecież mają do nas przyjechać na święta.-Przekręciłam młynka oczami.
-Oj kochanie, kochanie....-Zamruczał gładząc kciukiem moje plecy.-Liam spędza je z rodzicami Danielle, Zayn wraca do domu, Louis jedzie do dziadków, planów Harrego nie znam, a my lecimy do mojej rodziny.-Wyszczerzył się i musnął moje wargi.
-Ale.... my... polecimy?-Przełknęłam głośno ślinę. Boję się samolotów od czasów kiedy zamieszkałam z rodziną zastępczą. Mój ukochany braciszek i ojciec zginęli tragicznie przez jedną z tych wielkich latający puszek. Widząc moją przerażoną minę Niall szybko mnie objął.
-Co się dzieje misiu?-Jego troskliwy głos mnie rozkleił. Horan próbował zgadnąć dlaczego broda mi się trzęsie, oczy zachodzą łzami i nie mogę wydobyć z ust ani jednego słowa.-Boisz się latać?-Spytał od niechcenia. Kiwnęłam delikatnie głową, gałki prawie wyleciały mu z orbit i mocno mnie przytulił.-Kochanie trzeba było tak od razy. Jakoś temu zaradzimy.-Uśmiechnął się pokrzepiająco i musnął moje wargi. Powtórzył ten czyn kilkanaście razy, a następnie wpił się w moje usta z zaskoczenia. Zamruczałam zadowolona co z pewnością wywołało uśmiech u blondyna.-Nawet już wiem jak.
Otworzyłam oczy i zatopiłam się ponownie w tęczówkach Irlandczyka. Powolnym krokiem kierował się do dobrze znanej nam sypialni drażniąc przy tym moje wargi. Kiedy zamknął drzwi oddzielające nas od reszty domu. Przywarł mnie do ściany, zsunęłam swoje nogi z niego i zamieniłam miejsca. Słodkimi pocałunkami obdarowywałam jego szyję. Odsunęłam się na chwilę by zaczerpnąć powietrza. Chłopak szybkim ruchem to wykorzystał i całując moje usta z powrotem podniósł z ziemi.
Szybkim krokiem przeniósł nasze ciała na kanapę. Sunęłam pocałunkami po jego szyi, w niektórych miejscach przejeżdżałam po skórze językiem i zostawiałam malinki. Ścisnął dłonie na moich pośladkach, co skutkowało cichym jękiem prosto w jego usta. Ta sytuacja znacznie go rozbawiła. Zaginał palce i rozprostowywał je doprowadzając mnie do szaleństwa. Rozpiął środkowe guziki kraciastej koszuli i pieścił brzuch piekącymi ustami. Odchylałam ciało do tyłu, Horan i tak nie pozwalał mi na upadek, jego ramiona silnie powstrzymywały mnie przed ucieczką, której mimo wszystko nie chciałam. Rozpinając pozostałe guziki kosztował mojej skóry sunąć wargami w górę. Przysunął mnie z powrotem do siebie i zaczął pieścić szyję. Moja koszula zjechała do łokci, wtedy ktoś zadzwonił do drzwi.
-Kochanie.-Zamruczał seksownie Horan chuchając w moją szyję.-Może udawajmy, że nas nie ma?-Znów przyssał się do mojej szyi, a odgłos się powtórzył.
-Nie kocie, chodźmy zobaczyć.-Uśmiechnęłam się wymownie i powoli odsunęłam. Jego ramiona ponownie mnie przyciągnęły i nasze wargi połączyły się. Za trzecim dzwonkiem nie było co się cackać. Odsunęłam się od Irlandczyka i zapinając koszulę udałam się do drzwi, chłopak kroczył za mną jak cień. Otworzyłam drewnianą przeszkodę. Na ganku stał uśmiechnięty Liam, na widok miny Horana zachichotał.
-Hej, przeszkodziłem wam?-Uśmiechnął się szeroko.
-Hej, n..
-Tak.-Mruknął oburzony.-Nawet bardzo.
-Niall. Jeśli chcesz się teraz obrażać to droga wolna, ale nie tutaj.-Mruknęłam patrząc na niego wściekła. Mruknął coś pod nosem i odszedł.-Przepraszam, ale czasem zachowuje gorzej niż kobieta w ciąży.-Przewróciłam oczami. Payne zaśmiał się.-Przejdź do sedna.
-Ach tak! Już jutro jadę do rodziny i mam dla was świąteczne prezenciki, ale otwórzcie je na wigilię! Okay?
-Okay.-Przyjęłam od niego torby i pudełka.-Zaszalałeś.-Zaśmiałam się.
-Boże Narodzenie jest tylko raz w roku, nie?-Uśmiechnął się i pożegnał. Odłożyłam wszystko pod choinką i spojrzałam na siedzącego na kanapie Irlandczyka. W oknie odbijała się jego obrażona mina. Cicho westchnęłam i podeszłam do niego od tyłu. Przecież nic takiego się nie stało. Ukucnęłam i objęłam jego szyję.
-Kochanie....-Pocałował go w policzek.-Przecież nic strasznego się nie stało, nie obrażaj się.-Uśmiechnęłam się. W odpowiedzi tylko prychnął.-Nie to nie, ja się cackać nie będę.-Zabrałam ręce, wstałam i poszłam do kuchni. Obiad sam się nie przygotuje. Wyjęłam kurczaka z kuchni i pokroiłam go w kostkę, przyprawiłam i wstawiłam do lodówki. W czasie kiedy musiał tam leżeć sprzątnęłam częściowo łazienkę. Wróciłam do kuchni i wyjęłam tego nieszczęsnego kurczaka. Na tej samej patelni szybko przesmażyłam cebulę, starty czosnek, imbir oraz łyżeczkę curry. Do garnka wsypałam ryż i zalałam wodą. Dodawałam przypraw do smaku, wrzuciłam do środka groszek i brokuły. Kiedy warzywa były miękkie zsypałam wszystko na dwa talerze i na środku dosypałam mięso.-Obiad gotowy!-Krzyknęłam do wciąż obrażonego Horana. Odłożyłam talerze i w spokoju zjadłam zawartość swojego naczynia. Niall mimo, że miał tego dwa razy więcej skończył wcześniej. Gdy oba talerze były puste odsunął siebie i wziął prze na kolana. Odruchowo objęłam jego szyję.
-Przepraszam.-Wyszeptał chuchając w moją szyję.-Po prostu kocham cię, chcę żeby nasze pierwsze wspólne święta wyszły idealnie.
-Kochanie, mi wystarczy, że będziemy razem.-Pocałowałam go w policzek.
~*~
Obudziłam się przytulona do Nialla, od prawie dwóch miesięcy jest tak samo. Budzimy się razem i zasypiamy razem. Tylko czasami siedziałam sama w domu, ten czas wykorzystywałam na remont pomieszczenia u góry, teraz będzie miał on całkiem inne wykorzystanie. Mieszkamy razem, kiedyś się pobierzemy i będziemy mieli dzieci oraz psa. Nie chcę się przeprowadzać, tu mi jest dobrze. Niestety muszę jeszcze poszukać w tempie ekspresowym łóżka i lamp. Z tym drugim nie będę miała problemu, ale znalezienie i zmontowanie ramy do łóżka graniczy z cudem. Nialler coraz częściej zostaje w domu, a to utrudnia zadanie. Nie chce żebym sama jeździła na zakupy, wszędzie chce być razem i spędzić jak najwięcej czasu we dwójkę. Jest kochany, ale teraz nie daje rady. Jak ja mam mu kupić prezent, gdy on podąża za mną jak cień? Będąc już przy Niallu, to właśnie się obudził, poczułam jego usta na swoich włosach, to weszło mu w nawyk, rano i wieczorem.
-Cześć kochanie, śpisz?-Zamruczał mi do ucha. Przekręciłam się i patrzyłam na niego.
-Nie, już nie.-Uśmiechnęłam się szeroko i delikatnie musnęłam jego usta.-Głodny?
-Pytanie retoryczne?-Wyszczerzył swoje białe ząbki. Zeszliśmy z łózka i podeszliśmy do szafy. Czasami dziwię się jak szybko on może wybrać swój strój, a jak długo ja się męczę.
Wyszłam za nim z sypialni, on poszedł do kuchni zrobić śniadanie, a ja skręciłam do łazienki. Poranna toaleta nie zajęła mi wiele czasu i po chwili jadłam omlety z Horanem. Dziś w planach mamy pojechać do moje mamy, złożyć życzenia wymienić się upominkami, oraz za pewne coś zjeść. Jutrzejszy dzień spędzimy na pewno na pakowaniu, w sumie nie wiem kiedy Niall chce wylecieć, ale mam nadzieję, że dość szybko i lot nie będzie zły.
Jak zwykle czekałam na niego w przedpokoju, i powiedzcie mi, że to kobiety długo się szykują przed lustrem. Zawołałam go po raz enty i wreszcie wszedł obok mnie, ubrał buty i kurtkę. Wreszcie mogliśmy opuścić dom i udać się do samochodu. Dziś jechaliśmy moim, szczerze mówiąc Irlandczyka jest większy, ale mój szybszy, wygodniejszy i o wiele lepiej się parkuje, a co najważniejsze - prowadzę!
~*~
Dlaczego jest to urodzinowy rozdział, bo dziś mam urodzinki! Jej! Kolejny zmarnowany rok, hehe. Rozdział dodam minutę przed końcem tego "pięknego" dnia. Życzę miłego czytania, a ja spadam na lajfa. <3
Buziaczki.