21 października 2013

52. "... co jest Zaynowi?" |Kathy

Jeśli czytasz pozostaw po sobie komentarz, dla ciebie to parę chwil, a dla mnie wielka motywacja do pisania <3
http://i-love-it-one-direction.blogspot.com/ blog przyjaciółki.

Rozdział nudny i krótki, więc sama ocenie go na do dupy! Ale po prostu czasu i weny brak, a z niczym też was nie mogę zostawić. Podpowiem wam, że coś się zacznie dziać z parką =3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Oczami Kathy*
-Powiedz im, że jestem zbyt zmęczona by rozmawiać, ok?-Spojrzałam się na Malika kładąc się na miękkim łóżku.
-Na pewno chcesz spać u mnie, a nie u siebie?-Zadał to pytanie enty raz.
-Tak, jestem tego stu procentowo pewna. Gdyby Niall wparował do pokoju to by mnie jak nic obudził.-Mruknęłam i poprawiłam kołdrę. Chłopak tylko wyszedł z gestem poddania się.

*Wieczorem*
Mimo, że oczy miałam zamknięte to nie spałam, poczułam jak materac ugina się obok mnie, a kołdra delikatnie porusza się na mojej skórze. Ktoś ciepłą ręką objął moje ciało, delikatne dreszcze przeszły po nim. Osoba ta coś do mnie mówiła, jednak starałam się wyłączyć i zasnąć. Po długim czasie towarzysz odpłynął, a po nim ja.

*Rano*
Moje dłonie poczuły oparcie gdy je starałam wyprostować, jak zwykle z rana mój mózg jeszcze spał. Delikatnie pocałowałam osobę naprzeciwko mnie, jego usta były takie miękkie, idealne, inne. Otworzyłam oczy i ujrzałam Zayna, którego ręce zdążyły powędrować na moje biodra, a usta na szyję. Odsunęłam się dopiero, gdy wrócił do twarzy.
-Przepraszam.-Wstałam z łóżka.-Nie myślałam, sądziłam, że obok mnie jest Niall. Zayn.... przepraszam.
-A jakby inaczej.-Mruknął, a ja pośpiesznie wyszłam i otworzyłam drzwi od naszego pokoju. Było czysto, więc pośpiesznie ubrałam się w ubrania, które były w torbie. Zeszłam na dół, wszyscy siedzieli i jedli śniadanie, więc bezceremonialnie się do nich dosiadłam.
-Gdzie byłaś cały wczorajszy dzień?-Spytał z troską Niall. Dopiero teraz na niego spojrzałam i zauważyłam w jakim jest stanie. Czerwone oczy, mokre policzki, poza tym wyglądał jakby całą noc nie spał.
-Chyba go całego przespałam, a tobie co jest?-Potarłam jego dłoń.
-Wczoraj zadzwonił do mnie Greg i powiedział, że mama zachorowała, a ja nie mogę polecieć do niej i się martwię.-Odpowiedział smutnym głosem, a ja nie mogłam go nie przytulić. Mam nadzieję, że szybko wszystko będzie dobrze. Mimo, że nie znam jego rodziny bliżej, ani w ogóle jej nie znam to nie chcę żeby cierpiał. Reszta śniadania minęła bez zbędnych smutków.
Cały dzień mogę zaliczyć do dość nudnych, oglądaliśmy jakiś film, którego sensu w ogóle nie załapałam. Dziewczyna pochowała swojego brata przez co zamurowali ją, a ona by skrócić swoje cierpienie powiesiła się, jak chłopak się o tym dowiedział to popełnił samobójstwo, a matka z rozpaczy także się zabiła i wtedy ten ojciec - król stwierdził, że lepiej by było jakby sam zginął. Tak, dziwne to było. Po tym seansie poszliśmy z Horanem na górę.
-Kochanie.... zostaniesz dziś ze mną?
-Oczywiście.-Uśmiechnęłam się i go przytuliłam, a po chwili wtulił się we mnie jak małe dziecko.-Zaraz wrócę, dobrze?-Zgodził się delikatnym ruchem głowy, a ja wyszłam pozostawiając buziaka na jego czole. Chciałam zejść na dół, ale usłyszałam krzyki w pokoju Zayna, a chwili wybiegła z niego blondynka, więc weszłam do Malika.-Zayn....-W odpowiedzi omal nie dostałam butem w głowę.-Hej!-Podeszłam do niego i z jak najmocniej przytuliłam, żeby mógł się ruszać. Po paru minutach walki uspokoił się i zaczął płakać.-Co jest?-Pewnością było, że mi nie odpowie.-Zi, jeśli będziesz gotowy to przyjdź i powiedz mi o wszystkim... ja muszę iść, ale mogę zaprowadzić cię do Louisa. Dobrze?-Zgodził się, więc powoli zaczęłam iść do pokoju przyjaciela. Zapukałam do drzwi.
-Proszę!-Usłyszałam głos Tommo i po kilku próbach otworzenia drewnianej przeszkody wprowadziłam mulata do jego pokoju.-O jejku, co jest Zaynowi?
-Nie wiem, ale proszę przejmij go. Muszę wracać.
-Tak, tak oczywiście. Chodź Zayn.-Z trudnością się ode mnie odlepił i przywarł do Lou.
-Dobranoc.-Szepnęłam i ucałowałam obu.
-Branoc.-Odpowiedział, a ja wyszłam i wróciłam do pokoju. Horan leżał odwrócony, więc zeszłam na dół i zaparzyłam cztery herbaty. Nałożyłam je na tackę i poszłam do pokoju, w którym przebywał Zouis. Zostawiłam im dwie i poszłam do swojego.
-Niall, śpisz?-Usiadłam na łóżku, a on coś zamruczał.-Mam herbatkę.
-Oooo....-Odwrócił się do mnie i odebrał napój ówcześnie siadając. Uśmiechałam się do niego i popiłam ciepłą ciesz. Kiedy skończyliśmy odstawiłam je na etażerkę. Ułożyłam się obejmując go i zasnęłam. 

8 komentarzy:

  1. Rozdział fajny. Szkoda że taki krótki. Lubie czytać twoje opowiadania. ;P
    Życzę weny i czasu. ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, dziękuję za czas <3 Hahahaha :D To przez szkołę, a miesiąc październik-styczeń, to miesiące zawirowań i urodzin / imienin :/ tak jak lipiec, więc eh. mam nadzieję, że zagospodaruję więcej czasu na bloga i ff, bo zawieszać mojej działalności na pewno nie będę.
      Aaa... i następny będzie ciekawszy ;*

      Usuń
  2. Rozdział bardzo fajny ;)
    Życzę dużo czasu i weny oczywiście *:

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział całkiem spoko ;) Życze ci dużo weny i duuużo czasu ;3
    Zapraszam do mnie http://loveislikeafire-grooves.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń